Z krewnymi porozumiewają się przez telefon lub komunikatory w mediach społecznościowych. Czego jednak brakuje im najbardziej? Tu pada jednogłośna odpowiedź: bliskości. I to nie tylko rodziny czy znajomych.
- Tęsknię za moim adopciakiem, psem z toruńskiego schroniska. Przygarnęliśmy go z moim partnerem ponad rok temu. To super kochany miniowczarek. A może jednak jamnik? - śmieje się torunianka.
- Rozłąka jest straszna. Jestem sama w mieszkaniu. Dzieci są u kuzynki. Dobrze, że już niedługo koniec - wzdycha z ulgą inna z kobiet.
Na zakończenie kwarantanny cieszy się też logopeda z Torunia. - To dobijające, że nie mogę się kontaktować z domownikami. Siedzę w pokoju, a moich bliskich widuję tylko wtedy, gdy przynoszą mi posiłki. Robią to w rękawiczkach.
Kwarantanna w Toruniu
Spacery, rower, bieganie... - za tym tęsknią torunianie w kwarantannie.
- Wcześniej nie było dnia, żebym nie wyszła z domu. Teraz jedyna okazja, by zaczerpnąć świeżego powietrza, to wystawienie głowy przez okno, by pomachać panu policjantowi - opowiada torunianka, która wróciła z Portugalii.
Czy jest jeszcze coś, co łączy torunianki przebywające na kwarantannie? Większość z nich podkreśla życzliwość służb.
- W życiu nie spotkałam się z taką uprzejmością policji. Panowie codziennie przyjeżdżają, rozmawiamy przez telefon, pytają o samopoczucie i czy czegoś mi nie brakuje - podkreśla kobieta, która wróciła z zagranicy.
Policja? Do tej pory nikt nie przyszedł
Okazuje się, że nie wszystkie osoby przebywające na kwarantannie są kontrolowane przez policję. Jedna z naszych rozmówczyń, która przebywa na kwarantannie od 12 dni, przyznała, że dzwonią do niej tylko rodzina i bliscy.
- Wróciłam z Anglii. Na lotnisku wypełniłam dokumenty, podałam adres, telefon. Poinformowali mnie, że przyjedzie policja, straż miejska albo nawet żandarmeria wojskowa! Mówili o grzywnie i ostrzegali, aby nie wychodzić. Ale do tej pory nikt mnie nie skontrolował. A kwarantanna zaraz się kończy... - mówi torunianka.
Większość z nich codziennie ćwiczy, czyta książki lub ogląda filmy. Jeśli mogą pracować zdalnie, robią to.
- Porozumiewam się online z moimi podopiecznymi z okolic Torunia, ponieważ pracuję jako logopeda. To sprawia mi wiele radości w tych trudnych dla nas wszystkich czasach - mówi torunianka, która kwarantannę odbywa w domu rodzinnym pod Olsztynem.
Zostały bez pracy
Nie wszyscy jednak mogą zająć się obowiązkami służbowymi podczas kwarantanny.
- Z dnia na dzień zostałam bez pracy - mówi kobieta odbywająca kwarantannę w Toruniu. - Sama wychowuję dwoje dzieci. Pracowałam w Toruniu, w restauracji, na umowę zlecenie, która skończyła pod koniec lutego. Gdy wróciłam z krótkiego wyjazdu do Anglii, właściciel zapłacił mi, ale umowy nie przedłużył. Zamknął restaurację. Z tego, co wiem, ma inne źródło dochodu, bardziej opłacalne - opowiada "Nowościom" torunianka. Kobieta została bez pieniędzy na życie.
Wśród powracających do Polski są osoby, które w innym kraju pozostawiły całe swoje dotychczasowe życie. - Przed wyjazdem otrzymałam propozycję nowej, dobrze płatnej pracy. Ale rodzina jest dla mnie najważniejsza. Bałam się, że nie będę miała potem możliwości powrotu do kraju - mówi torunianka, która przyleciała z Portugalii.
Koronawirus
Kwarantanna trwa dwa tygodnie. Dla niektórych to "zaledwie", dla innych "aż" 14 dni.
- Czuję się jak więzień - stwierdza z żalem jedna z naszych rozmówczyń.
Inna z kolei przyznaje, że czuje się dobrze i traktuje ten czas jako dar.
- 14 dni to żadna izolacja. Ludzie bez czasów pandemii fundują sobie czasem gorsze rodzaje "izolacji". Kwarantanna ma negatywny wydźwięk, źle się kojarzy i wywołuje ostracyzm społeczny A przecież to czas dbałości o siebie i odpowiedzialności za innych - mówi mieszkanka jednej z podtoruńskich miejscowości.
Żadna z osób, z którymi rozmawialiśmy, nie ma niepokojących objawów. Jednej z nich został wykonany test na obecność koronawirusa.
Koronawirus
- W autokarze, którym wracałam z Niemiec do Polski, była osoba zakażona. Dowiedziałam się o tym w niedzielę, a w środę 25 marca wykonano mi test. Po 24 godzinach otrzymałam wynik, jestem zdrowa - cieszy się torunianka. Jednak ze względu na bezpieczeństwo innych kobieta musi jeszcze przez kilka dni pozostać w izolacji.
Chociaż nasze bohaterki czują się dobrze pod względem fizycznym, to z samopoczuciem bywa różnie. - Lodówka pełna, zamrażalnik pełny, ale apetytu brak. Fizycznie nie mam żadnych objawów, ale psychicznie jestem załamana - mówi torunianka, która ze względu na epidemię straciła pracę. W tak dramatycznej sytuacji znalazło się wielu Polaków.
Obecnie w kwarantannie w naszym regionie przebywa osób ponad 6000 osób.
