Energa Toruń - Artego Bydgoszcz
Energa - Artego 92:71. Kwarty: 21:23, 27:14, 21:12, 23:22
ENERGA: Pawlak 19 (3), 6 as., Jackson 16 (1), 6 zb., Suknarowska 9 (3), Harris 7 (1), Ajduković 4 oraz Reid 23 (3), 6 as., Makowska 8, 5 zb., Velinović 6, 5 zb., Peckova 0.
ARTEGO: Carter 26, 15 zb., McBride 12 (2), 4 as., Mowlik 11 (3), Nwabgo 5, 8 zb., Krężel 2 oraz Bekasiewicz 6, 5 as., Koc 6, Gala 3, Szybała 0.
Kluczem Energi do wygrania derby było uprzykrzanie życia Julii McBride. Liderka Artego zaraz po przekroczeniu linii środkowej boiska była mocno kryta, zwłaszcza przez Katarzynę Suknarowską. Niemal bez przerwy miała dwie uwieszone torunianki, w całym meczu miała 40 proc. skuteczności z gry i w sumie niewielki wpływ na grę swojego zespołu. Co ważne, przegrała indywidualny pojedynek z Mauritą Reid. Liderka Energi mecz zakończyła ze skutecznością 10/13, 6 asystami.
Początek należał do Artego Amisha Carter ogrywała toruńskie środkowe (8 pkt w 1. kwarcie), za co najbardziej oberwało się Tijanie Ajduković. Serbka zadebiutowała w wyjściowej piątce, ale w 3. minucie już siedziała na ławce, przy okazji zebrała burę od szkoleniowca.
Strzały z dystansu
Trener Tomasz Herkt szybko wpuścił do gry Annę Bekasiewicz, która miała pomóc McBride. W 7. minucie bydgoszczanki prowadziły 20:11, bo Carter z dystansu wsparła Elżbieta Mowlik. W odpowiedzi Omanić dokonał iście hokejowej zmiany, posyłając do walki Terezę Peckovą, Agnieszkę Makowską i Reid. Zwłaszcza ta ostatnia rozruszała grę w ofensywie Energi.
Artego skromnej przewagi broniło do połowy 2. kwarty (29:30). Wtedy "Katarzynki" rozpoczęły kanonadę z dystansu. Przez pierwszy kwadrans gry miały w tym elemencie 2/11, ale potem trafiały Amanda Jackson i dwukrotnie Aleksandra Pawlak.
W 16. minucie Energa po raz pierwszy objęła prowadzenie. W ostatnich minutach pierwszej połowy Herkt musiał zdjąć z boiska zmęczoną McBride. Bez niej z gry zdołała trafić tylko Carter, a przewaga gospodyń przekroczyła 10 punktów.
Artego bez rezerwowych
Po przerwie bydgoszczanki wyszły na parkiet jakby bez wiary w zwycięstwo. McBride nadal próbowała sama szarpać, ale poza Carter jej koleżanki były wyjątkowo pasywne w ofensywie (jedynie trafienia z gry w 3. kwarcie - Carter i Mowlik). Po drugiej stronie parkietu znowu z dystansu trafiała Pawlak, kilka razy spod kosza Jelena Velinović. W 23. minucie Energa prowadziła już 57:39. Dopiero strefa w kolejnych minutach sprawiła, że przewaga torunianek przestała rosnąć.
Energa kontrolowała przebieg spotkania. Jedynym zmartwieniem Omanicia były faule polskich skrzydłowych, bo na ławce nie było zmienników i w końcówce kwarty Energa grała trzema obwodowymi. Artego i tego nie wykorzystało. W 34. minucie po dwóch "trójkach" Suknarowskiej przewaga sięgnęła 30 pkt (84:54).
Energa miała 66 proc. skuteczności za 2 pkt. Bydgoszczanki z gry miały za to poniżej 40 proc., zaliczyły także 24 straty przy 17 Energi.
Elmedin Omanić: - To dopiero 5. kolejka, ale dobrze, że udało nam się wygrać z trudnym przeciwnikiem. Kilka drużyn walczy o pozycje 2-4 i dlatego ten mecz był dla nas ważny. Przedłużyliśmy serię wygranych, kluczem była bardzo dobra gra w 2. i 3. kwarcie.
Tomasz Herkt: - Nie byliśmy równorzędnym rywalem dla gospodyń. W 1. kwarcie wyglądało to nieźle, w ostatniej też, ale wysoka przegrana 2. część zadecydowała wyniku. Energa jest teraz mocniejszym zespołem. Wszystkie zmiany trenera Omanicia wnosiły coś pozytywnego, my traciliśmy w takich sytuacjach.
Czytaj e-wydanie »