GKS Tychy - KH Energa Toruń 4:2 (0:0, 0:1, 4:1)
Bramki: 0:1 Fraszko - Kalinowski (39), 0:2 Fraszko - Dołęga (41), 1:2 Komorski - Szczechura (49), 2:2 Komorski - Klimienko, Truchno (56), 3:2 Bizacki - Mroczkowski, Szczechura (58), 4:2 Mroczkowski - Kotlorz (59 do pustej bramki)
KH ENERGA: Spesny - Kozłow, A. Jaworski, Dołęga, Fraszko, Kalinowski - Zieliński, Smirnow, Sierguszkin, Feofanow, Weitow - Gebieniuk, Szkodenko, Jesajan, Karczocha, Wołżankin - Skólmowski, Jeremienko, J. Jaworski, Olszewski, Naparło.
Liczyliśmy na niespodziankę, bo wygrywanie w Tychach weszło torunianom w krwe. Na lodowisku mistrza Polski i najlepszej drużyny sezonu zasadniczego wygrali ostatnio dwa razy z rzędu. Faworytem starcia lidera z ósmą drużyną bez wątpienia jest GKS, ale spodziewaliśmy się tu niespodzianek. Torunianie grali ostatnio bardzo dobrze i w piątek to potwierdzili.
Już w 1. tercji pokazali, że nie przyjechali do Tychów na wycieczkę. Bramki nie padły, ale momentami torunianie mieli sporą przewagę i imponowali walecznością.
Bohaterem meczu mógł okazać się Bartosz Fraszko. Pod koniec 2. tercji otworzył wyniki, trafiając do bramki. Gdy rozpoczęła się ostatnia tercja napastnik strzałem w okienko podwyższył na 2:0, a kilkadziesiąt sekund później John Murray cudem uratował swój zespół przed utratą trzeciego gola, strzelał znowu Fraszko.
GKS jednak walczył do końca. W 49. minucie Filip Komorski w zamieszaniu pod bramką Patrika Spesnego wepchnął krążek do siatki. Mistrzowie Polski rzucili się do ataków, ale torunianie nie zostawali dłużni. Świetnej okazji nie wykorzystał Wołżankin, który nie trafił do pustej bramki. W play off takie sytuacje się mszczą i po chwili wyrównał Komorski, a w końcówce GKS strzelił jeszcze dwa kolejne gole. Ostatnia padła, gdy trener Jurij Czuch wycofał bramkarza.
W sobotę mecz numer 2 w Tychach.
