KH Energa Toruń - GKS Katowice 3:6 (2:1, 0:3, 1:2)
Bramki: 1:0 Syty (4), 1:1 Mularczyk - Smal, Michalski (6), 2:1 Arrak - M. Kalinowski, Huhdanpaa (12), 2:2 Michalski - Smal (24), 2:3 Fraszko - Rompkowski, Wronka (25), 2:4 Ericsson (25), 2:5 Michalski - Biepierszcz, Kruczek (46), 2:6 Michalski - Monto, Wajda (48), 3:6 Karczocha - Huhdanpaa (57).
KH ENERGA: Molder - Szkodenko, Zieliński, Limma, Arrak, M. Kalinowski - Jaworski, Szkrabow, Vasjonkin, Karczacha, Huhdanpaa - Schafer, Rodionow, Zając, Kogut, Syty - Skólmowski, Bajwenko, Wenker, Rożkow, Olszewski.
Wydawało się, że po niezłych występach w ostatnich tygodniach torunianie poradzą sobie także z GKS Tychy. Początek był nawet obiecujący: gospodarze objęli prowadzenie już w 4. minucie, po 1. tercji prowadzili 2:1.
Wydarzenia z początku drugiej części kibice zapamiętają na długo. Od wznowienia gry przewagę osiągnęli goście, w czym pomogła im kara dla Patryka Koguta. W 25. minucie wyrównał Mateusz Michalski, w kolejnej minucie do siatki trafiali Bartosz Fraszko i Anthon Ericsson. Do strzelenia trzech goli katowiczanom wystarczyło 40 sekund.
Nie była to ostatnia seria w tym meczu, choć druga była już mniej spektakularna. W ostatniej tercji dwa gole dołożył Mateusz Michalski, tym razem potrzebował na to niespełna 2,5 minuty.
