Czy to przełom w finale? Tendencja jest oczywista: Anwil jest coraz twardszy, ma coraz więcej energii na parkiecie, Polski Cukier gra słabiej w kolejnych meczach i jest coraz bardziej zdominowany przez rywala. Czy Twarde Pierniki zdołają jeszcze odwrócić losy serii finałowej?
Wydaje się, że torunianom brakuje pomysłów i zamiast próbować narzucić swoje warunki, cały czas starają się odpowiedzieć na . Przewaga pod koszem pozostaje w sferze mitów, znowu nie udało się zdominować zbiórki, niewiele było akcji z wysokimi, drużyna nie ma oferty dla Damiana Kuliga, teoretycznie najlepszego swojego gracza.
- Zagraliśmy bardzo dobry początek meczu, zadowolony jestem także z końcówki, gdy podnieśliśmy się i odrabialiśmy straty. I to tyle. Co się stało w środkowej fazie, to dopiero muszę dokładnie obejrzeć analizę, straciliśmy rytm, popełnialiśmy straty, które napędzały rywali - mówi trener Dejan Mihevc.
- Anwil był drużyną lepsza, choć pokazaliśmy 1,5 kwarty, że możemy grać konsekwentnie. Dlatego jestem optymistą przed kolejny meczem. Musimy jedynie cały czas realizować plan. Walczymy do końca i na pewno się poddamy - podkreśla Bartosz Diduszko, który jest na razie najjaśniejszą postacią Twardych Pierników w finale.
Największy problem z kolei nazywa się Rob Lowery. Amerykanin jest cieniem koszykarza z rundy zasadniczej i półfinału play off. Ma już na koncie 14 niecelnych rzutów za 3, a jego finałowe średnie to 6 pkt i 4 asysty, czyli dwa razy mniej niż wcześniej.
Lowery ma problem z lewą dłonią od dłuższego czasu, niewiele trenuje. - Stara się pomóc drużynie na ile może. Jeśli jednak nie może dać tyle co zwykle, to także wpływa na jego mentalność - tłumaczy Mihevc i dodał, że raczej nie spodziewa się lepszej gry z jego strony.
We Włocławku święto. Trener Igor Milicić wydaje nic sobie nie robić z kolejnych ubytków pod koszem w swoim zespole. Gdy stracił Michał Ignerskiego sięgnął po Aleksandra Czyża, który wcześniej nie zagrał ani minuty w play off i też spełnił swoją rolę. Niesamowity w tej serii jest Szymon Szewczyk, który od lat nie grał tak dobrze.
Milicić defensywę przygotował mistrzowsko, odbiera najważniejsze atuty Twardych Pierników. Strefa pozwala uniknąć zmian w kryciu i izolacji wysokich graczy Polskiego Cukru przeciwko niższym obrońcom. Znowu czwórka wysokich graczy oddała 20 rzutów z gry, o wiele mniej niż średnio w sezonie. W punktach z pomalowanego torunianie wygrali tylko 40:38.
- Mój zespół przez 30 minut zagrał z rzadko spotykanym zaangażowaniem. To było niesamowite, to byli prawdziwi wojownicy. Cieszymy się z prowadzenia w serii, ale wiemy jak mocny jest Polski Cukier. Zawodnicy są poobijani, ale idziemy dalej, będziemy walczyć
Tych mikrourazów w obozie mistrza Polski jest sporo. Przed finałem nie trenował choćby Ivan Almeida, jeden z bohaterów wtorkowego meczu. - Na ból będzie czas po finale, teraz trzeba się zamknąć i walczyć - podkreśla Kabowerdeńczyk. - Zaczęliśmy źle, ale byliśmy spokojni. Zagraliśmy bardzo dobrze w defensywie i to pozwoliło nam grać swoją koszykówkę w ataku. Niepotrzebnie się tylko rozluźniliśmy na końcu, trzeba to wyeliminować - dodaje.
Almeida podkreśla to, czym Anwil imponuje w ostatnich meczach: waleczność, agresję i energię. - Ten zespół przeszedł wiele trudnych momentów, ale one nas zjednoczyły. Popełniamy błędy, jak wszyscy, ale mamy charakter, determinację i chcemy grać razem - dodaje lider Anwilu.
Mecz numer 4 we Włocławku dziś o godz. 17.30. Transmisja w Polsacie Sport Extra.
