- Dostałem dopłaty wcześniej niż zwykle i mogłem pieniądze przeznaczyć na te inwestycję - mówi Kazimierz Sawicki z Retwiny (gm. Radomin). Ma 50-hektarowe gospodarstwo, produkuje głównie mleko. Ma już wszystkie potrzebne nawozy. - Kupiłem ich więcej niż w ubiegłym roku. Wtedy ceny nawozów drastycznie wzrosły i nie było mnie na nie stać. Teraz są tańsze. Na przykład fosforan amonu kosztował wówczas ponad 3 tysiące złotych za tonę. W tym roku można go kupić za 1600 złotych i mniej.
Czytaj też: Wiatraki kręcą naszym województwem
Gospodarza dziwią te wahania cen: - W Niemczech, gdzie przecież dopłaty dla rolników są wyższe, te same nawozy polskiej firmy rok temu były tańsze. Część sąsiadów składała się na paliwo i jechało za granicę, bo tam bardziej opłacało się kupić nawozy.
Zdążyli przed podwyżkami?
Wielu innych gospodarzy także nabyło już nawozy na cały rok. - Kupiłem wszystkie już w styczniu, gdy tylko dostałem dopłaty - wyjaśnia Mariusz Klonowski z Zasadek (powiat Brodnica), ma 10,5 ha ziemi. Gospodarz przeznaczył na nawozy ok. 70 proc. pieniędzy, które otrzymał z płatności bezpośrednich. - W tym roku są tańsze niż w poprzednim, gdy ceny mocno podskoczyły - dodaje Mariusz Klonowski.
Mimo ubiegłorocznych wysokich cen, rolnik nie ogranicza tych zakupów:
- Ziemi nie da się oszukać. Albo chce się mieć jakiś plon, albo w ogóle. W polu nie da się robić nic na pół gwizdka.
Czytaj też: Energia odnawialna. Gospodarz nie dokłada ani złotówki, a zyskuje wiele
Natomiast dystrybutorzy nawozów mówią o zastoju na rynku.
- Sprzedaż jest niska i maleje - informuje Włodzimierz Nita z szubińskiego Lechpolu. - W zeszłym roku zatrzymała się około 20 maja, a w tym - już 10 marca. Rolnicy kupili nawozy, gdy dostali dopłaty, głównie w grudniu i styczniu. A część nabyła je już latem 2009, po spadku cen.
Włodzimierz Nita dodaje, że zakłady produkujące nawozy azotowe znów windują ceny: - Od stycznia zaczęły rosnąć tak, że zmieniały się nawet trzykrotnie w ciągu miesiąca. I dziś ceny są wysokie, a zainteresowanie kupnem nawozów małe. Wpływ na to miała również przedłużająca się zima oraz niskie ceny skupu zbóż.
Bilans zysków i strat
Potwierdza to Piotr Dera z firmy Agrolok z Golubia-Dobrzynia: - Jest mniej kupujących niż rok temu. Gospodarstwo funkcjonuje jak każda firma. Bilans zysków i strat musi się zamknąć w rozsądnych graniach. A teraz rzepak czy pszenica potaniały, unijne dopłaty zaś nie rekompensują nakładów ponoszonych przez rolników. Nie stać więc ich na kupowanie nawozów.
Podkreśla, że w ubiegłym roku nawozy były droższe ale i ceny za płody rolne były wyższe. - Nawozy powinny więc być tańsze ale producenci i dostawcy twierdzą, że nie mogą już obniżyć cen - mówi Piotr Dera.