Cztery skutery stoją na razie w garażach przy ulicy Leśnej, gdzie znajduje się główna siedziba bydgoskiej straży miejskiej. Kiedy jednak pozwoli na to pogoda, strażnicy wsiądą na jednoślady i wyruszą nimi na patrole.
- Na pewno jednak nie zobaczymy strażników na skuterach w centrum Bydgoszczy - zastrzega Arkadiusz Bereszyński, rzecznik municypalnych. - Będą z nich korzystać patrole interweniujące na peryferyjnych osiedlach miasta. Takich jak Smukała, Opławiec czy Osowa Góra.
Jak przekonuje rzecznik Bereszyński, strażnikom będzie łatwiej na przykład przeprowadzać interwencje porządkowe na posesjach. - Nie zawsze możemy wysłać zmotoryzowany patrol, a zanim pieszy dotarłby na miejsce, minęłoby zbyt dużo czasu - dodaje rzecznik.
Strażnicy miejscy już mają na wyposażeniu rowery. Skuterem będą mogli jednak szybciej dotrzeć na miejsce interwencji.
Jeden skuter kosztował 6,3 tysiąca złotych. - Niewielkim kosztem będziemy teraz bardziej mobilni - przekonuje Arkadiusz Bereszyński. - Musimy jeszcze dokupić kaski i jak tylko się ociepli, ruszamy - dodaje.
W tej chwili bydgoscy strażnicy mają do dyspozycji 21 służbowych aut. W ubiegłym roku sprzedano 3 najbardziej wyeksploatowane samochody: skoda felicja i renault kangoo. W ich miejsce municypalni kupili 4 auta: 3 fiaty doblo oraz fiata pandę.
W tym roku straż miejska chciałaby wymienić kolejne samochody. - Dziesięcioletnia skoda fabia o przebiegu 256 tysięcy kilometrów częściej stoi w warsztacie niż jeździ - opowiada Bereszyński. - Bardzo eksploatowany jest też opel vivaro. Ma co prawda 7 lat, ale na liczniku aż 300 tysięcy kilometrów przebiegu. Właściwie w ruchu jest bez przerwy. To nasz największy samochód, więc wykorzystujemy go, kiedy trzeba przewieźć jednocześnie kilka osób - wyjaśnia rzecznik.
Na zakup nowego samochodu (samochodów) ma zostać ogłoszony przetarg. Jednym z kryteriów będzie cena, ale także będą liczyć się osiągi czy gabaryty.