Kara dla Norberta Kościucha była pewna. Żużlowiec stracił panowanie nad sobą, gdy we Wrocławiu został zastąpiony po pierwszym swoim starcie. W wywiadzie telewizyjnym powiedział, że w toruńskim zespole brakuje atmosfery komunikacji i potrzebny ktoś, "kto nad tym wszystkim zapanuje".
Był to bezpośredni przytyk do Jacka Frątczaka. Kościuch miał zapewne rację, ale taka wypowiedź nie powinna paść publicznie z ust zawodnika w trakcie spotkania. W środę zarząd Get Well postanowił, że Kościuch nie pojedzie w niedzielę do Lublina. Kara jest symboliczna, bo i tak nie miał wielkich szans na starty w tym meczu. Teraz w składzie pojawi się zapewne Filip Nizgorski i od początku będzie startował Jack Holder. W klubie zapewniają, że to nie oznacza przekreślenia Kościucha na dłużej.
Bardziej zagadkowa jest sytuacja Jacka Frątczaka. Menedżer spisuje się w tym sezonie fatalnie, źle przygotował zespół do sezonu, popełnia błędy taktycznie, nie potrafi stworzyć odpowiedniej atmosfery w parkingu. Get Well informuje, że Frątczak także nie pojedzie do Lublina, ale z przyczyn... zdrowotnych.
"Zapewniam, że w tym nie ma żadnego drugiego dna ani podtekstów. Chciałbym w związku z tym uciąć wszelkie spekulacje" - powiedział Sportowym Faktom Adam Krużyński. To on wspólnie z Karolem Ząbikiem będzie dowodził zespołem w arcyważnym meczu z Motorem Lublin.
Wszystko jednak wygląda na próbę sprawdzenia, jak zespół zareaguje na brak Frątczaka.
To były derby! Bydgoszcz kontra Toruń - pamiętacie? [zdjęcia]
Rusza PGE Speedway Ekstraliga. Zobaczcie żużlowe memy!
