Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Głosowaliśmy. Tym razem frekwencja w Toruniu była niska [zdjęcia]

(DZ)
Do godziny 19 zagłosowało w Toruniu 35,4 % uprawnionych
Do godziny 19 zagłosowało w Toruniu 35,4 % uprawnionych fot. Lech Kamiński
Jedni chcą zmian, inni postawili na rządzących. Poszliśmy do urn. - By potem nie pluć sobie w brodę - podkreśla Krystyna Wójcik z Torunia.

Msza, spacer i wizyta w lokalu wyborczym - w ten sposób niedzielę spędziło wiele rodzin w regionie. Krystyna Wójcik z Torunia wybrała się na głosowanie z synem Maciejem. - Jeszcze rano zastanawiałam się, czy iść na wybory - przyznaje torunianka. - Śledziłam organizowane w mieście debaty i żaden z kandydatów na prezydenta nie przekonał mnie do siebie. Ale stwierdziłam, że pójdę, by potem nie pluć sobie w brodę, że nie głosowałam. Muszę dać przykład synowi - uśmiecha się.

Maciej jest licealistą, to jego pierwsze wybory, w których może brać udział. - Od dawna wiedziałem, na kogo zagłosuję - mówi. - Mój znajomy kandyduje do rady miasta, więc nie zastanawiałem się długo.

Partia nie ma znaczenia, wybieramy konkretne osoby

- Przyznam, że w ogóle nie miałem uczestniczyć w wyborach, ale uważam się za człowieka odpowiedzialnego, który powinien mieć wpływ na wybór gospodarza naszego miasta - przekonuje Leszek Filbrandt z ul. Legionów w Toruniu. - Głosuję jednak bez przekonania.

Jego żona Anna dodaje: - Ja również jestem na wyborach z obowiązku i nie wierzę w to, że coś się zmieni w Toruniu.

Ich zdaniem przyszły prezydent przede wszystkim powinien wsłuchać się w głosy mieszkańców i działać zgodnie z ich oczekiwaniami.

Państwo Coghen z Torunia, którzy głosowali w komisji przy ul. Bażyńskich nie mieli problemu z wyborem swoich faworytów: - Choć na listach było wielu kandydatów, dobrze wiedzieliśmy, na kogo stawiamy.

Torunianin Łukasz Gawroński głosował razem z żoną w komisji nr 49 przy ul. Żwirki i Wigury: - Zawsze bierzemy udział w wyborach, bo uważamy, że jest to nasz obywatelski obowiązek. A poza tym przecież każdy pojedynczy głos się liczy i może zaważyć na wyniku wyborów. W tym roku trochę trudno było połapać się w nazwiskach kandydatów do rady miasta, wielu z nich w ogóle nie znamy. Najłatwiej było wybrać prezydenta, zagłosowaliśmy na Michała Zaleskiego, bo naszym zdaniem dobrze rządzi miastem, nie mamy do niego zastrzeżeń.

- Myślę, że po wyborach zbyt dużo się nie zmieni - przyznaje Kamil Głowacki, sprzedawca z Golubia-Dobrzynia. - Jednak to ważne, by brać udział w życiu publicznym, skoro mamy taką możliwość. Głosowałem na te same osoby, na które w poprzednich wyborach. Większość z tych ludzi, na które wtedy oddałem swój głos, mnie nie zawiodła. Partia nie ma dla mnie większego znaczenia, wybieram konkretne osoby.

W powiecie brodnickim i nowomiejskim mieszkańcy najczęściej odwiedzali lokale wyborcze po mszach i w przerwach popołudniowych spacerów. W komisji przy ul. 18 Stycznia w Brodnicy ruch panował od samego rana. Bywało, że kolejka po karty do głosowania ciągnęła się na kilkanaście metrów. Trzeba było czekać na miejsce przy stole i długopis do zakreślenia krzyżyka przy wybranym nazwisku. Nikt się jednak nie zrażał i czekał cierpliwie. - Demokracja jest po to, by mieć okazję oddania głosu - mówi Antoni Pioruński z Brodnicy. - Liczę, że mój głos będzie miał wpływ na to, co będzie się działo w mieście.

Pan Antoni na wybory przyszedł z żoną Bożeną. - Trochę musimy podyskutować zanim zagłosujemy - śmiała się Bożena Pioruńska. - Chociaż i tak już doskonale wiemy, do kogo powędruje nasz głos.

W Toruniu do urn poszło mniej osób niż w sąsiednich gminach

Do policji w Toruniu wpłynęły dwa zawiadomienia. - Jedno dotyczy ewentualnego przemieszczenia przyczepy z plakatem wyborczym jednego z kandydatów na Rubinkowie - tłumaczy Artur Rzepka, oficer prasowy toruńskiej policji. - A drugie - zerwania plakatów wiszących w okolicy ul. Wiązowej i Lelewela. W pierwszy przypadku mogło dojść do naruszenia ordynacji wyborczej, a w drugim - chodzi o wykroczenie.

W gminie wiejskiej Golub-Dobrzyń lokale wyborcze były otwierane w asyście policji. Funkcjonariusze sprawdzali, czy wszystko jest w porządku. W piątek okazało się, że na komendę trafiły karty wyborcze, które powinny być zabezpieczone przed niedzielnym głosowaniem. Policja nie chce na ten temat udzielać informacji. Incydent nie miał wpływu przebieg wyborów. W niedzielę w Złotorii plakaty kandydatów w wyborach najpierw zostały ściągnięte, a popołudniu je ponownie zawieszono. Sprawa dotyczyła plakatów przy szkole w Złotorii. Przewodniczący Gminnej Komisji Wyborczej w Lubiczu uznał, że materiały wyborcze, które znajdują się przy parkingu szkoły nie mogą wisieć i je zdjął. Po interwencji jednego z kandydatów,na polecenie wiceprzewodniczącej tej samej komisji te same plakaty z powrotem zawisły po południu. Również w Łysomicach przedstawiciel komisji wyborczej usunęli część materiałów wyborczych, które były zawieszone w bezpośrednim położeniu lokalu wyborczego. Jednak w tym przypadku materiały znajdowały się na granicy terenu lokalu wyborczego.

Jak wyglądała frekwencja? Tym razem w Toruniu do urn poszło mniej osób niż w sąsiednich gminach. Do godz. 10 zagłosowało blisko 4 proc. uprawnionych, do 15 - 23 proc, a do 19 - 35,4 proc. Do godz. 19 najwięcej wyborców stawiło się w gminach Brzuze (65,5 proc.), Ciechocin (64,4 proc.), Zbójno (58,6 proc.) i Górzno (57 proc.).

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska