Projekt ustawy o symbolach państwowych ma zostać uchwalony po wyborach prezydenckich, aby teraz nie drażnić elektoratu. Jak informuje „Rzeczpospolita” - prace nad projektem toczyły się intensywnie w poprzedniej kadencji, ale w ubiegłym roku stanęły. Wciąż trwają konsultacje wewnątrz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W godle nie będzie krzyża, mimo że zabiegała o to Komisja Heraldyczna działająca przy MSWiA.
Prezydent też ma otrzymać swoją flagę. Byłaby to chorągiew Rzeczypospolitej, która podobnie jak w okresie międzywojennym miałaby postać orła na czerwonej prostokątnej płachcie z dwoma obwódkami. Chorągiew byłaby wznoszona w miejscu przebywania głowy państwa. Przypomnijmy, że polski prezydent jest jedynym z niewielu na świecie, który nie posiada swojej flagi.
Dr Patryk Wawrzyński, politolog z UMK w Toruniu nie widzi w dążeniu do zmiany godła problemu.
- Heraldycy od dłuższego czasu sygnalizują, że polskie godło wymaga zauważalnych zmian, gdyż w obecnej formie nie spełnia standardów naukowych – mówi dr Wawrzyński. - Dlatego też nie ma powodu, aby z ministerialnego projektu robić aferę, zwłaszcza że zrezygnowano z – potencjalnie kontrowersyjnego, choć uzasadnionego symboliczne – uzupełnienia godła o krzyż.
Jednak zdaniem politologa niezrozumiałe jest to, że rząd stara się prowadzić prace nad zmianami bez kampanii informacyjnej skierowanej do opinii publicznej. Dla Polaków, którzy nie słyszeli o uwagach i rekomendacjach heraldyków wiadomość o planach modyfikacji symboli narodowych będzie sporym zaskoczeniem, przez co może być wykorzystana jako paliwo do zaognienia konfliktów dzielących nasze społeczeństwo.
- Doskonale wiemy, że obecnie spory w sferze symbolicznej czy w ramach kultury pamięci są najbardziej intensywne, a ingerowanie w godło może być potraktowane jako coś więcej niż dostosowanie się do propozycji środowiska naukowego – tłumaczy dr. Wawrzyński. - Prawdopodobnie Prawo i Sprawiedliwość nie jest pewne także reakcji swojego elektoratu i jego liderzy mogą chcieć minimalizować wszelkie zagrożenia w kontekście bliskich wyborów prezydenckich. Reelekcja Andrzeja Dudy jest dla obozu władzy priorytetem, gdyż zapewnia rządzącym komfort płynnego wprowadzania reform, a porażka mogłaby wywołać efekt domina.
Podobnie jak w sprawach obyczajowych zwolennicy prawicy mogliby uznać, że PiS jest konserwatywny i katolicki tylko w słowach, a gdy przychodzi do czynów, to brakuje im konsekwencji – takim impulsem może stać się brak krzyża w godle, pomimo rekomendacji ekspertów z Komisji Heraldycznej.
Marek Jopp, działacz SLD trochę obawia się pomysłu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które będzie zmieniało godło Polski.
- Znając fachowość i zaangażowanie obecnie rządzących, możemy się zdziwić po wyborach, jakiego ptaka nam wymalują – mówi Marek Jopp. - Już przyrodnicy stwierdzili, że nasz biały orzeł z godła, to nie orzeł, a bielik z rodziny jastrzębiowatych. Politycy powinni trzymać się z dala od takich zmian, niech chociaż w tej sprawie posłuchają fachowców.
ZOBACZ TAKŻE:Nowe święto państwowe 19 lutego? Sejm jest na tak. Będzie to wolny dzień od pracy i szkoły?
Dagmara Chraplewska-Kołcz, aktywistka opozycyjna uważa, że przymiarki do zmiany przez rząd godła Polski, to prawdopodobnie kolejny temat dla entuzjastów z obecnie topowego nurtu: „jak nie pomnik, to nowy herb poproszę, żeby na złoto po mnie zostało".
- Komentarz co do planów wmontowania „przy okazji" w koronę krzyża pozwolę sobie darować, bo o przeroście politycznego ego instytucji, rządzących i pojedynczych osób, jak i o gustach się nie dyskutuje – mówi aktywistka. - Ale kiedy czytam, że Andrzej Duda, wraz z Orła ozłoconymi szponami i symetrycznymi skrzydłami życzy sobie otrzymać własną „flagę głowy państwa", to refleksja zaczyna mi się mieszać z retrospekcją. W początkach PRL, bez „żadnego trybu" i aktu prawnego też taka chorągiew była wprowadzona, a za Bieruta, przez całe 5 lat jego rządów „flaga prezydenta" dumnie powiewała nad jego siedzibą. Władimir Putin, jak na mocarstwowca przystało, również posiada flagę prezydencką. U nas miałaby ona zapewne za głową państwa jeździć, żeby dodać powagi i szyku miejscu, zwłaszcza w górach, gdzie prezydent przebywać będzie na nartach. W obecnej jednak sytuacji i politycznej i okołoustrojowej wydaje się to jednak wyjątkowo słabe. Natomiast całkowicie zrozumiała jest dla mnie potrzeba „zamrożenia" tematu do „po wyborach", bo jak widzę wynik przeprowadzonego sondażu w Radio Zet, w którym 87 proc. badanych jest „przeciw", a tylko 12 proc. „za" zmiana godła, to uważam, że przy tej akcji nawet temat „rozważenia" podpisania przez Andrzeja Dudę ustawy o związkach partnerskich mógłby jednak nie przynieść prezydentowi szczęśliwego zakończenia.
SPRAWDŹ:Orzeł musi być prawidłowy. Bo inaczej może urazić narodowe uczucia obywateli miasta...
Dr Wawrzyński przyznaje też, że niebezpieczeństwo, z jakim wiąże się proponowana zmiana, to wykorzystanie jej do wzmocnienia sporów dzielących Polaków.
– Prawica będzie mówić o likwidowaniu pozostałości postkomunizmu, zaś opozycja będzie wskazywać na zawłaszczanie państwa i jego symboliki przez PiS – mówi politolog. - Taki scenariusz jest smutny, gdyż w pewnych sferach – zwłaszcza w polityce tożsamości – rząd działa najlepiej, gdy pracuje w warunkach szerokiego konsensusu i rozsądnego dialogu z opozycją. I właśnie taką sytuacją są proponowane zmiany heraldyczne.
