O zdjęcie uchwały w sprawie sprzedaży Gródka z porządku obrad wnioskowała radna Jolanta Tadych. Przegłosowano ją ("za" 9 osób), ale gdy przeciwnicy sprzedaży ośrodka odetchnęli z ulgą okazało się, że decyzja ta podjęta być musi bezwzględną większością głosów - tak kiedyś zdecydowała rada. A to oznaczało, że głosów "za" musi być minimum 11.
Po chwili konsternacji radna Tadych poprosiła o powtórzenie głosowania. Nic to jednak nie dało i chcąc nie chcąc radni musieli na sesji sprawą Gródka się zająć.
Co się takiego stało?
- pytał wiceburmistrza Andrzeja Krupińskiego (burmistrz był nieobecny na sesji) Roman Swiątek, wiceprzewodniczący rady - że kolejny raz podejmować mamy w tej sprawie decyzję? Przecież zaledwie miesiąc temu głosowaliśmy. Zgody na sprzedaż nie było. To brak szacunku dla mnie jako radnego, dla moich decyzji - denerwował się.
Za szybką decyzją o sprzedaży Gródka optował radny Bolesław Kalisz. - Mielimy ten temat kilka miesięcy. Przecież, aby ten ośrodek działał, zainwestować tam trzeba 500 tys. zł. Nie stać nas na to - argumentował. Skąd się ta kwota wzięła? - pytali sceptycznie inni.
O szacunkowe koszty niezbędnych remontów proszono Alicję Jaranowską, dyrektora Zespołu Obsługi Oświaty i Rekreacji, pod którego pieczą jest teren w Gródku. Ta przyznała, że ośrodek od dawna nie spełnia wymagań. Zaleceń nie wykonuje się, nie ma na to pieniędzy. Kapitalny remont budynków, bo taki jest konieczny, to jej zdaniem koszt rzędu 400-500 tys. zł.
Wystarczy sławojka i ...
Wielu radnych uważało jednak, że tak wielkie nakłady nie są wcale potrzebne, by w Gródku mogły wypoczywać dzieci (ostatnie biwaki organizowano tam w roku 2005).Wystarczy postawić najprostszą toaletę, udostępnić wodę.
- Wymagania Głównego Inspektora Sanitarnego w stosunku do obozowisk pod namiotami wcale nie są rygorystyczne, wystarczy naturalna latryna i ziemianka na przechowywanie żywności, gdy brak chłodni - przekonywał m.in. radny Jan Marciniak.
- Mówimy o różnych rzeczach. Z terenu w Gródku możemy korzystać, organizować biwaki pod namiotami, ale z obiektów, które tam się znajdują nie - wskazywał radny Jan Światłowski.
- Te obiekty budowlane niszczeją. Tam trzeba zainwestować. Co będzie, gdy komuś spadnie dachówka na głowę? - starał się przekonać radę Krzysztof Ksobiak.
- Trzeba zdecydować. Mamy w Gródku 1,66 hektara. Dom Zucha nie nadaje się do remontu. Trzeba go rozebrać. Stołówka z zapleczem wymaga pilnie prac. Jeśli gmina nie sprzeda ośrodka, to co będzie z budynkami? - mówił wiceburmistrz Krupiński. Zaproponował, by wydzielić teren na obozowiska, a część gdzie są budynki przeznaczyć na sprzedaż.
Decyzje jednak żadne nie zapadły. Czy stanie się to w marcu na kolejnej sesji Rady Miejskiej Nakła?