https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Grudziądz. 10 godzin czekała na badania; zator na oddziale ratunkowym

(Deks)
sxc.hu
Pacjenci i ich rodziny skarżą się na personel oddziału ratunkowego grudziądzkiego szpitala.

- Siedzimy po kilka godzin na korytarzu czekając na jakąkolwiek informację o stanie swoich bliskich - twierdzą krewni chorych.

Do naszej redakcji zgłosiła się kobieta, która kilka dni temu zawiozła na oddział ratunkowy grudziądzkiej lecznicy swojego schorowanego ojca.

- Na badania wzięto go około południa, a mnie kazano czekać. Nikt z personelu nie powiedział jak długo badania mogą potrwać - mówi zdenerwowana kobieta. - Bez żadnej informacji co się dzieje z moim ojcem spędziłam na korytarzu prawie 10 godzin. Obok mnie siedzieli krewni innych chorych, również po kilka godzin. Przecież w tym czasie mogłam załatwić swoje sprawy na mieście, albo wrócić do domu.

Kobieta twierdzi również, że próbowała wejść na oddział aby się czegoś dowiedzieć o stanie ojca, ale ją wyproszono.

To, że na oddziale ratunkowym grudziądzkiej lecznicy tworzy się "zator" przyznaje Marek Nowak, jej dyrektor.
- Jest problem. Ale wynika on z tego, że na oddział przyjeżdża wielu pacjentów, którzy powinni być przyjmowani w swoich przychodniach. My zaś mamy przyjmować, tylko najcięższe przypadki. W rzeczywistości przyjmujemy wszystkich - mówi Marek Nowak.

Kobieta, która wiele godzin spędziła na korytarzu, zdaniem Marka Nowaka, powinna do niego złożyć skargę na personel oddziału.
- Rozpatrzę ją niezwłocznie, nie sądzę jednak żeby krewnej pacjenta nie pozwolono wejść na oddział - dodaje dyrektor Nowak.

Komentarze 13

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

p
pacjęt
Bicie piany na medal !!!!!!!!!!!!!
D
Do Krzysztofa
Dyrektor Nowak to niech lepiej się nie wypowiada na temat składania skarg. 04.04.2009 roku złożyłem pisemną skargę na oddział chirurgiczny. Po dziś dzień żadnej odpowiedzi. Kilkakrotnie dzwoniłem do administracji co w sprawie mojej skargi i NIC. Chciałem nadmienić, że w dalszym ciągu obowiązuje miesięczny termin na pisemną odpowiedź. Albo poważnie traktuje się pacjentów i ich prawa, albo (przepraszam za wyrażenie) pacjentów ma się tam gdzie się kończą plecy. Poczekam jeszcze trochę na odpowiedź. Może będzie nowy rekord Guinessa.

Proszę nie spodziewać się wyjaśnienia skargi od dyrektora Nowaka. Ten pan dużo otrzymuje skarg od rodzin i pacjentów leczonych w szpitalu ale wszystkie skargi idą pod dywan jeśli dotyczą lekarza.

Wczorajsze wystąpienie dyrektora w kablówce, jak zwykle pokazał szczyt megalomanii. Z jego wywiadu wynika, że niedługo w Regionalnym Szpitalu będzie się szkolić kadra z Europy środkowo-wschodniej a pewnie w dalszej kolejności z Ameryki....To jest dopiero ułańska fantazja.
K
Krzysztof
Dyrektor Nowak to niech lepiej się nie wypowiada na temat składania skarg. 04.04.2009 roku złożyłem pisemną skargę na oddział chirurgiczny. Po dziś dzień żadnej odpowiedzi. Kilkakrotnie dzwoniłem do administracji co w sprawie mojej skargi i NIC. Chciałem nadmienić, że w dalszym ciągu obowiązuje miesięczny termin na pisemną odpowiedź. Albo poważnie traktuje się pacjentów i ich prawa, albo (przepraszam za wyrażenie) pacjentów ma się tam gdzie się kończą plecy. Poczekam jeszcze trochę na odpowiedź. Może będzie nowy rekord Guinessa.
G
Gość
W dniu 19.05.2009 o 15:48, pH napisał:

A co sie dzieje na izbie przyjęc dziecęcej to szok. Pojechałem z wnukiem a lekarz z30 letnim starzem zbadałi powiedziała że gorączki nie ma. Powiedziałem żę ma ponad 39,zmierzyła i wyszło 37.Obużyła sie (spytała czy mam termometr w ręku-powiedziałem że tak wychowałem 3 dzieci iwiem czy wnuk ma gorączke czy nie.poprosiłem o normalny termometr odparła ze nie mają tylko nowe nowoczesne-po przynesieniu innego stwierdziła gorączke 39/5 i pytam co za fachowośći !!!!.



takie zachowania niektórych lekarzy są naganne i nie do zaakceptowania, o każdym takim przypadku najlepiej zgłaszać do mediów. Dopiero okazało by się kto i jak pracuje w szpitalu za niebagatelne pieniądze.
p
pH
A co sie dzieje na izbie przyjęc dziecęcej to szok. Pojechałem z wnukiem a lekarz z30 letnim starzem zbadałi powiedziała że gorączki nie ma. Powiedziałem żę ma ponad 39,zmierzyła i wyszło 37.Obużyła sie (spytała czy mam termometr w ręku-powiedziałem że tak wychowałem 3 dzieci iwiem czy wnuk ma gorączke czy nie.poprosiłem o normalny termometr odparła ze nie mają tylko nowe nowoczesne-po przynesieniu innego stwierdziła gorączke 39/5 i pytam co za fachowośći !!!!.
W
Witek
Masz 100% racji.Owszem-nie wszystko jest idealne ale prywatne przychodnie przysyłają na izbę ludzi którym to ONE własnie maja pomagać- ale kase to prywatnie brać a badania to niech szpital robi.
M
Michał
Chciałbym się podzielić paroma słowami w przywołanym temacie.Nie do końca zgadzam się z trafnością tytułu do artykułu ,natomiast niestety w stu procentach zgadzam się, co do sytuacji jakie mają miejsce "pod drzwiami" oddziału."Zatory" które się tworzą wynikają z prostej przyczyny tj.braku jakiejkolwiek chęci udzielenia informacji czekającej rodzinie przez obsługujący oddział personel.Tak się niestety składa, że często tam bywam ponieważ mam ojca chorego na POCHP(to nie są duperele jak pisał kolega na wstępie).Większość wizyt pogotowia w domu kończy sie koniecznością przewiezienia do szpitala i to najczęściej już w stanie ciężkim.I tu pojawia sie problem. Niezależnie od pory czy jest to dzień ,noc ,czy wczesny poranek otrzymanie jakiejkolwiek(!) informacji na temat stanu(nie chodzi o diagnozę) jest arcytrudnym zadaniem.Więc jeśli osoba, która ma to nieszczęście i po raz pierwszy zjawia się "za chorym" chce się czegoś dowiedzieć ,musi liczyć się tym, że jeśli sama z uporem nie będzie dociekała co dzieje się z jej bliskim, może kwitnąć pod drzwiami bez końca.Nie ma szans aby którakolwiek z Pań pielęgniarek wychyliła nos za drzwi i udzieliła informacji ,czy należy poczekać ,czy potrzebne jest przeprowadzenie wywiadu na temat chorego, bo przecież nie zawsze jest kontakt z pacjentem .A już z kompletną obrazą musi się liczyć osoba, która śmie zapytać o coś lekarza.Wiem ,że tymi słowami krzywdzę parę osób dyżurujących na oddziale ,ale niestety w przeważającej części tak to wygląda i naprawdę wiem co mówię.Jestem osobą już mocno zaprawioną w tym boju i często stojąc na korytarzu widzę ludzi którzy onieśmieleni napisami na drzwiach dyżurki boją się wejść i zapytać o swoich najbliższych.Wiem też ,że może być inaczej ponieważ zdarzały się sytuację ,że ojciec trafił na odział w Toruniu i Olsztynie gdzie podejście personelu było diametralnie inne ,co u nas zdarza się sporadycznie .Na korytarz potrafi wyjść pielęgniarka ,zapytać czy jest ktoś z rodziny ,poprosi do środka na rozmowę z lekarzem i zapewniam, że do tego nie potrzeba nic więcej poza dobrymi chęciami i odrobiną empatii. Proszę pamiętać ,że poza "pijaczkami" trafiają tam naprawdę chorzy ludzie z zagrożeniem życia i często świadoma lub nieświadoma tego rodzina docierając po karetce ,odbija się "od ściany" trafiając na takie ,a nie inne podejście personelu.
G
Gość
W dniu 18.05.2009 o 09:15, pacjent napisał:

Ludzie są tak rozbestwieni, że z każdym duperelem lecą do szpitala, a potem są ciężko zdziwieni że muszą czekać. Szpital to nie McDonald! Poza tym w naszym kraju pierwszeństwo w oddziałach ratunkowych mają wszelkiej maści cuchnący pijaczkowie, którzy mając 3,5 promila rozbijają swoje puste łby o krawężnik - może to na nich złożyć skargę?



Pacjent, pacjentowi powinien być równy w świadczeniach zdrowotnych, bez obrażania. Szpital to jedyne bezpieczne miejsce dla chorych, by ratować swoje zdrowie i życie. Natomiast zdrowa i dobra organizacja pracy w tym oddziale, to zupełnie inna sprawa.... Widać, że tak nie jest, co na to Prezydent.
b
bbn
W dniu 18.05.2009 o 09:15, pacjent napisał:

Ludzie są tak rozbestwieni, że z każdym duperelem lecą do szpitala, a potem są ciężko zdziwieni że muszą czekać. Szpital to nie McDonald! Poza tym w naszym kraju pierwszeństwo w oddziałach ratunkowych mają wszelkiej maści cuchnący pijaczkowie, którzy mając 3,5 promila rozbijają swoje puste łby o krawężnik - może to na nich złożyć skargę?



Trudno nie przyznac racji!
G
Gość
W dniu 18.05.2009 o 10:59, Gość napisał:

Zator na oddziale ratunkowym polega na tym iż jest tylko jedna izba przyjęć.Słownie jedna.Oglądajcie pierwszy z brzegu serial np Ostry dyżur. Tam jest jedna wielka sala na której pracuje wielu lekarzy i pieleniarek i jednocześnie pomaga się więcej niż jednej osobie!!!! Zmienić organizację pracy.



:D no to widac serialowa wypowiedz to 100 tys Grudziadz nie milionowa metropolia z dzielicami rownymi po kilkaset tysiecy mieszkancow
G
Gość
Zator na oddziale ratunkowym polega na tym iż jest tylko jedna izba przyjęć.Słownie jedna.Oglądajcie pierwszy z brzegu serial np Ostry dyżur. Tam jest jedna wielka sala na której pracuje wielu lekarzy i pieleniarek i jednocześnie pomaga się więcej niż jednej osobie!!!! Zmienić organizację pracy.
G
Gość
ale dobry jest tekst "przeciez w tym czasie moglam zalatwic swoje sprawy na miescie" no to jak sie k... pytam co bylo z tym jej ojcem bo chyba nie bylo zle skoro az tak sie nim "przejmowala", najpierw niech wyeliminuja tych co z bolem gardla przychodza, potem pijakow, nastepnie ludzi ktorzy na dlugie weekendy upychaja tam starszych czlonkow rodziny, potem niech pisza dziennikarze takie artykuly, wtedy bedzie to wiarygodne. Tak tylko pokazuja swoja niewiedze i ignorancje, ot cala Pomorska
p
pacjent
Ludzie są tak rozbestwieni, że z każdym duperelem lecą do szpitala, a potem są ciężko zdziwieni że muszą czekać. Szpital to nie McDonald! Poza tym w naszym kraju pierwszeństwo w oddziałach ratunkowych mają wszelkiej maści cuchnący pijaczkowie, którzy mając 3,5 promila rozbijają swoje puste łby o krawężnik - może to na nich złożyć skargę?
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska