https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Grudziądz. Bezdomni igrają ze śmiercią

Przemysław Decker
- Mam jeszcze marzenia - mówi Marek Leśniewski
- Mam jeszcze marzenia - mówi Marek Leśniewski Przemysław Decker
W naszym mieście jest około 20 bezdomnych, którzy od schroniska lub noclegowni wolą opuszczone rudery i zniszczone namioty. Choć mogą umrzeć, zostają w nich na zimę.

Więcej informacji z Grudziądza znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/grudziadz

Grudziądzcy bezdomni znaleźli schronienie w różnych częściach miasta. Kilka osób mieszka w bunkrach na osiedlu Strzemięcin. Można także ich spotkać w opuszczonym budynku przy ulicy Tysiąclecia oraz nieopodal siedziby Ochotniczego Hufca Pracy.

Kilka miesięcy temu namiotowe "miasteczko" bezdomnych powstało nad Wisłą, na wysokości ulicy Kalinkowej. W dziurawych i szpetnych domkach mieszka tu trzech mężczyzn. Każdy z nich ma własną, intymną historię bezdomności. Swoją zechciał "Pomorskiej" opowiedzieć 50-letni Marek Leśniewski.

Przykuty do szpetnego namiotu

W Grudziądzu mieszka on od urodzenia. Dachu nad głową nie ma od 10 lat. W namiocie nad Wisłą przebywa od roku.

- Wcześniej mieszkałem w schronisku. Źle mi nie było, ale mimo to wyniosłem się stamtąd. W zasadzie nie wiem dlaczego. Tułałem się tu i ówdzie. W końcu wylądowałem w krzakach nad Wisłą - mówi Marek Leśniewski.

Nie było to miękkie lądowanie. Mężczyzna zachorował na miażdżycę i nie może się poruszać. Wychodzi tylko jak musi, przy pomocy starych, drewnianych kuli. Do namiotu jest przywiązany dosłownie i w przenośni. Siedzi w nim brudny, zarośnięty, wyrzucony na margines społeczeństwa.

Czy na własne życzenie?

Gdzie jest dno?

- Raczej tak. Miałem niezłą pracę, kochającą kobietę i wspaniałe dzieci. Za pobicie trafiłem do więzienia. Kiedy z niego wyszedłem, tamtego świata już nie było. Ukochana mnie zostawiła i nie dziwię się jej. Od tego momentu z dnia na dzień upadałem coraz niżej, aż w końcu osiągnąłem dno. Osiągam je codziennie - przyznaje mężczyzna.

Czy z takim poczuciem skrajnego upadku, może być człowieka stać jeszcze na choćby pierwiastek optymizmu? W bezdomnym znad Wisły całkowicie on jeszcze nie zgasł.

- Mimo wszystko mam jeszcze marzenia i cele. Są one przyziemne, wręcz banalne. Chciałbym mieć jakiś stały, ciepły kąt, do którego zawsze mogę wrócić - dodaje mężczyzna, który zdecydował, że zimę, choćby nawet była mroźna spędzi w namiocie.

Zawożą jedzenie

Taką decyzję najprawdopodobniej podjęli już albo podejmą inni grudziądzcy bezdomni. Do takich właśnie osób w ramach "Akcji Zima" jeżdżą pracownicy socjalni i strażnicy miejscy.

Zawożą im jedzenie oraz koce. Przede wszystkim przekonują ich jednak do spędzenia zimy w schronisku. Niektórzy dają się przekonać, inni obstają przy swojej decyzji.

- W takich przypadkach mamy związane ręce. Jeśli ktoś narażając własne życie chce zostać w namiocie lub baraku, nie mamy prawa mu tego zabronić. Możemy jedynie nakłaniać - tłumaczy Jan Przeczewski, komendant straży miejskiej.

Dla wszystkich nie wystarczy wolnych miejsc

Na szczęście nie wszystkich trzeba nakłaniać. Wiele osób zgłosiło się do schronisk, jeszcze przed nastaniem chłodów. Jak co roku prawdziwe oblężenie przeżywa schronisko dla kobiet w miejskim ośrodku przy ulicy Waryńskiego.

- Mamy w sumie 18 miejsc, kobiet i ich dzieci obecnie jest 27. Osoby, dla których nie znalazło się miejsce, znajdują się w również działającym w naszym ośrodku hostelu. Dla wszystkich potrzebujących wolnych łóżek jednak nie znajdziemy - twierdzi Ireneusz Zwolakiewicz, dyrektor miejskiej jednostki.

Komentarze 21

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

~jastin~
Witam ponownie,jeżeli tak bardzo Cię interesuje ile czasu trwała walka o dobra i lepsze jutro dla tego Pana to napiszę Ci tylko tyle,że moja mama walczyła o to 10 lat,10 lat gehenny dla nas,10 lat patrzenia jak ten człowiek okłada naszą mamę,jak wynosi nam wszystko z domu,10 lat patrzenia na awantury i jego zapijaczona twarz,ty chyba nie wiesz co piszesz,myślisz że my nie mamy serca???ten człowiek był już na przymusowym leczeniu...nie raz,potrafił wyskrobać sobie esperal,bo alkohol był dla niego najważniejszy,on nawet nie pamięta jak jego dzieci wyglądają odkąd skończyli 2 latka,a dzisiaj są już dorosłymi osobami,ja nie jestem jego córką,ale moje rodzeństwo tak,jednak to ja pamiętam co my przeszliśmy przez niego,jako dziecko spałam z nożem pod poduszką,wyciągaliśmy klamki z drzwi i zastawialiśmy szafą...boże dziewczyno...jak śmiesz nas oceniać???Jestem wdzięczna mojej mamie,że w końcu nabrała rozumu,a wiesz czemu?...bo o mały włos odebrał życie mojej siostrze ,dzisiaj już by jej z nami nie było,rozumiesz???Proszę Cię zajmij się swoim ojcem i odczep się od naszej rodziny,my nawet nie wiedzieliśmy gdzie on przebywa i co się z nim dzieje aż do tej pory,przykro mi że masz takiego ojca,bo wiem co przeżywasz,ale skoro masz taki problem to zajmij się nim,ten człowiek jedynej pomocy jakiej potrzebuje teraz już to tylko kilka złotych na nalewkę.Żal mi go,ale sam wybrał takie życie,nikt go do tego nie zmusił,uwierz mi...my robiliśmy wszystko żeby mu pomóc,ale on tego nie chciał!!!Nie masz pojęcia co my przeszliśmy przez niego...co mogę dobrego napisać o nim...NIC.Ps.a tak w ogóle to moja mama nie zostawiła go bo poszedł siedzieć,za nim poszedł siedzieć,Bóg wie który raz już z kolei,moja mama z nim już nie była.Dziękuję wszystkim tym którzy nas rozumieją.Pozdrawiam.
b
blaga
W dniu 12.11.2009 o 18:35, Gość napisał:

Specjalnie dla ciebie prosto ze słownika języka polskiego znieczulica - obojętność na cierpienie i potrzeby innych.Jeżeli nie wiesz co oznacza dana definicja to sam najpierw szukaj jej znaczenia w internecie, bo ona doskonale odnosi się to tego, co napisałam i o czym myślałam.



Nie, do tego "pana" się nie odnosi, bo jego potrzeby- to się napić. I jak wynika z jego wypowiedzi- nie chce mieszkać w schronisku "U ALberta", no bo tam wymagają minimum trzeźwości.

A od tego jest forum, by móc się wypowiadać i to nie zawsze w miłych sprawach. Nikogo nie obraziłam,

Jednak kilka osób poczuło się dotkniętych, i od razu zaznaczam, że nie ja.

W dniu 12.11.2009 o 18:35, Gość napisał:

wyraziłam jedynie swoje zażenowanie - nie znam tego pana, nie znam tej rodziny, jestem w podobnej sytuacji i nie wyobrażam sobie takiego rozwiązania.



Cóz poradzimy na ubogą wyobraźnie? Nawet medycyna bywa bezradna w niektórych przypadkach

dziękuję za uwagę i nie pozdrawiam! życzę ci byś spędził starość w namiocie nad wisłą!


Nawet jak tam trafię, to z własnej woli. A swoją drogą to skąd tyle jadu u Ciebie?
PS Wisłą z wielkiej litery, sorry za puryzm.
b
blaga
W dniu 12.11.2009 o 18:35, Gość napisał:

Drogi specu od medycyny, psychologii, a nawet języka polskiego... gdyby wszyscy mieli takie podejście jak ty, świat by zginął.



A tak, może trudno Ci jest to sobie wyobrazić i medycyna, i prawo, i zagadnienia dotyczące środowisk patologicznych są mi nieobce. Także praca społeczna. Więc deczko wyżej niż Twoje poświęcenie dla PT Tatusia-alkoholika się ma nijak do moich "specjalizacji". Z tym językiem to pojechałaś po bandzie. Mówię, piszę po polsku, i domagam się poszanowania mojego języka, ale zaraz specjalista!
Świat nie zginie ani dzięki Twoim działaniom, ani moim.

alkoholika nie wyleczysz, ale możesz pohamować jego pragnienie alkoholowe, a tym samym zapobiec wielu tragediom. wszystko zależy od rodziny. jeżeli dla ciebie nie ma sensu walczyć o ojca, jego leczenie i to nazywasz "zagłaskiwaniem kogoś wbrew jego woli" to chyba nie ma sensu dalej prowadzić tej konwersacji...

Walcz, walcz, ale nie wycieraj sobie gęby innymi.
b
blaga
W dniu 12.11.2009 o 18:35, Gość napisał:

Nikt ci nie karze płacić za leczenie tego pana, od tego ma rodzinę!


Za Straż Miejską, Zakład Karny, leczenie, Izbę Wytrzeźwień, MOPR ipd. itd. płacę ja, i każdy z nas odprowadzający podatki. Na szczęście jego rodzina (szacunek dla Nich) nie musi być obarczona utrzymywaniem alkoholika, kryminalisty i nieroba.

A ja nie muszę zostawać siostrą miłosierdzia i zakładać "domu dla ochlajtusów", bo mam się o kogo się martwić i troszczyć! Burdelu już nie skomentuję, bo brakuje mi swój na takie prostactwo!


Wyobraź sobie, że ci ludzie lubią pić, ale i mają potrzeby seksualne, niestety także płodzą dzieci, dla których są, jak ktoś tu słusznie zauważył, "reproduktorami".

W dniu 12.11.2009 o 18:35, Gość napisał:

Nikogo nie oceniam, lecz się wypowiadam, że byłoby mi wstyd tak zostawić człowieka, ojca? przeżywam to samo ze swoim i nie wyobrażam sobie, że siedzę teraz w ciepłym domu, a mój ojciec pod namiotem w krzakach nad wisłą... litości!



Ależ zajmuj się swoim "szczęściem", to jednak nie daje Ci powodów do oceniania innych. To, że nie wypowiadasz wprost swojej oceny, nie oznacza, że nie możńa wyczytać z Twego postu nagany dla jego rodziny, zwłaszcza dzieci. Trudno, moim zdaniem wymagać litości dla osobnika, który próbował Cię zabić.
k
kodi112
Witam wszystkich na tym forum,ale przede wszystkim chce odpowiedzieć tej Pani,która ma ojca alkoholika jak pisze.Nie chcę karmić Państwa szczegółami,bo są one zbyt drastyczne...jak każda kobieta chciałam mieć normalny,ciepły dom pachnący obiadem,gromadkę ukochanych dzieciaków,tym bardziej,że już raz życie dało mi poczuć smak goryczy.Powinnam być czujna i nieufna...tak,tak powinnam.Życie napisało mi inny scenariusz,wprowadziłam pod swój dach nieodpowiedzialnego człowieka,bawidamka,który za nic miał jakiekolwiek wartości moralne.Alkohol,imprezy,kłamstwa,oszustwa...to były jego" rekwizyty" życia codziennego.Mimo to chciałam ratować ten związek,nikt nie lubi porażek...bywały dni,kiedy myślałam,że jestem bliska zwycięstwa...niestety,ten człowiek,ojciec moich dzieci odrzucał moją pomocną dłoń.Teraz do tej Pani...wie Pani ile trwała moja walka? Dziesięć długich lat...i może trwała by dłużej,gdyby nie pewne wydarzenie,które zadecydowało o radykalnym zakończeniu tego chorego związku,kiedy targnął się na życie mojego dziecka.Każdy ma prawo na tym forum do swoich opinii,ale na atakowanie swoich przedmówców już nie!Na zakończenie przyszła mi na myśl taka sentencja...Czyń dobro a powróci ono do ciebie ze zdwojoną siłą!!!Ten Pan nigdy nie był dobry,nawet dla swoich dzieci okazał się tylko reproduktorem...smutne? Myśmy jemu wybaczyli...ale dobro za jego przyczyną już się w nas wypaliło!
Pozdrawiam oportunistów też,ale przede wszystkim tych,którzy nie dadzą się zwieść niedomówieniom i życzę wspaniałego weekendu w swoich szczęśliwych domach. G>C>
G
Gość
W dniu 12.11.2009 o 18:35, Gość napisał:

Nikt ci nie karze płacić za leczenie tego pana, od tego ma rodzinę! A ja nie muszę zostawać siostrą miłosierdzia i zakładać "domu dla ochlajtusów", bo mam się o kogo się martwić i troszczyć! Burdelu już nie skomentuję, bo brakuje mi swój na takie prostactwo!Nikogo nie oceniam, lecz się wypowiadam, że byłoby mi wstyd tak zostawić człowieka, ojca? przeżywam to samo ze swoim i nie wyobrażam sobie, że siedzę teraz w ciepłym domu, a mój ojciec pod namiotem w krzakach nad wisłą... litości!Drogi specu od medycyny, psychologii, a nawet języka polskiego... gdyby wszyscy mieli takie podejście jak ty, świat by zginął. alkoholika nie wyleczysz, ale możesz pohamować jego pragnienie alkoholowe, a tym samym zapobiec wielu tragediom. wszystko zależy od rodziny. jeżeli dla ciebie nie ma sensu walczyć o ojca, jego leczenie i to nazywasz "zagłaskiwaniem kogoś wbrew jego woli" to chyba nie ma sensu dalej prowadzić tej konwersacji...Specjalnie dla ciebie prosto ze słownika języka polskiego znieczulica - obojętność na cierpienie i potrzeby innych.Jeżeli nie wiesz co oznacza dana definicja to sam najpierw szukaj jej znaczenia w internecie, bo ona doskonale odnosi się to tego, co napisałam i o czym myślałam. A od tego jest forum, by móc się wypowiadać i to nie zawsze w miłych sprawach. Nikogo nie obraziłam, wyraziłam jedynie swoje zażenowanie - nie znam tego pana, nie znam tej rodziny, jestem w podobnej sytuacji i nie wyobrażam sobie takiego rozwiązania.dziękuję za uwagę i nie pozdrawiam! życzę ci byś spędził starość w namiocie nad wisłą!



Przykro mi to stwierdzić, ale jesteś zbyt dobra. Do Ciebie przysłowie o miękkim sercu i twardej du..ie pasuje jak ulał. Zapominasz o tym żeby kogoś wyciągnąć z bagna to on sam musi tego chcieć. Pokarz mi choćby 1 osobę, która na stałe wyszła z alkoholizmu po odwyku wbrew swojej woli. Taki człowiek żeby skończył z nałogiem to musiałby mu na czymś zależeć, musi mieć powód. Jemu na niczym poza alkoholem nie zależy. Po co więc ma przestać pić skoro wszystko dostaje na tacy.
G
Gość
W dniu 12.11.2009 o 17:48, blaga napisał:

Ale dlaczego mamy płacić za utrzymanie czy leczenie ludzi, którzy sami tak wybierają. Mylisz się, ci ludzie w świetle medycyny są normalni, a alkoholizm to choroba nieuleczalna, aby z niej wyjść oprócz leczenia potrzebna jest wola zainteresowanego, bez tego- szkoda zachodu. Niestety, czasem trzeba się pogodzić z wyborem innych ludzi, nie można zagłaskać kogoś wbrew jego woli, wyborom i ocenie tego, czy warto zmuszać innych do "szczęścia" w naszej definicji.Pan śmietnikowy smęci głodne kawałki dla redaktorka, coby dał na kolejne winko. Pewnie, że ma marzenia, one się skupiają na jednym- napić się, zapalić, i żeby wszyscy inni dali mu święty spokój: rodzina, znajomi, Straż Miejska i ci wszyscy święci chcący ich uszczęśliwiać na siłę. Pewnie woleliby, żeby jeszcze dać im ciepły kąt i pełną michę.No to załóż siostro miłosierdzia taki dom dla ochlajtusów, karm ich, sprzątaj, pierz brudy i zarzygane łóżka, gotuj. A jeszcze prowadź wyszynk, może burdel. Bo takim ludziom nigdy dość, a apetyt rośnie w miarę jedzenia! I wtedy oceniaj takich ludzi jak Skrzywdzona, która doskonale to poznała, pewnie na własnej skórze.I nie zarzucaj komuś znieczulicy, raczej wrzuć w Google co to słowo znaczy. Znieczulicę to miał ten "pan" dla swojej rodziny: żony, dzieci.


Nikt ci nie karze płacić za leczenie tego pana, od tego ma rodzinę! A ja nie muszę zostawać siostrą miłosierdzia i zakładać "domu dla ochlajtusów", bo mam się o kogo się martwić i troszczyć! Burdelu już nie skomentuję, bo brakuje mi swój na takie prostactwo!
Nikogo nie oceniam, lecz się wypowiadam, że byłoby mi wstyd tak zostawić człowieka, ojca? przeżywam to samo ze swoim i nie wyobrażam sobie, że siedzę teraz w ciepłym domu, a mój ojciec pod namiotem w krzakach nad wisłą... litości!
Drogi specu od medycyny, psychologii, a nawet języka polskiego... gdyby wszyscy mieli takie podejście jak ty, świat by zginął. alkoholika nie wyleczysz, ale możesz pohamować jego pragnienie alkoholowe, a tym samym zapobiec wielu tragediom. wszystko zależy od rodziny. jeżeli dla ciebie nie ma sensu walczyć o ojca, jego leczenie i to nazywasz "zagłaskiwaniem kogoś wbrew jego woli" to chyba nie ma sensu dalej prowadzić tej konwersacji...
Specjalnie dla ciebie prosto ze słownika języka polskiego znieczulica - obojętność na cierpienie i potrzeby innych.
Jeżeli nie wiesz co oznacza dana definicja to sam najpierw szukaj jej znaczenia w internecie, bo ona doskonale odnosi się to tego, co napisałam i o czym myślałam. A od tego jest forum, by móc się wypowiadać i to nie zawsze w miłych sprawach. Nikogo nie obraziłam, wyraziłam jedynie swoje zażenowanie - nie znam tego pana, nie znam tej rodziny, jestem w podobnej sytuacji i nie wyobrażam sobie takiego rozwiązania.

dziękuję za uwagę i nie pozdrawiam! życzę ci byś spędził starość w namiocie nad wisłą!
b
blaga
W dniu 12.11.2009 o 12:27, Gość napisał:

Co za znieczulica! Skoro tak wybrał, to znaczy, że nie jest normalny. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zostawia tego, co może mu dawać szczęście, tuła się od śmietnika do śmietnika i nocuje w krzakach! Takich ludzi trzeba leczyć, a nie zostawiać droga Skrzywdzona. Gdyby Twoja ciężko chora mama, zmęczona życiem, powiedziałaby Ci, że ma dosyć życia i chce umrzeć, też pozwoliłabyś jej na to, bo tego chce? Alkoholizm jest chorobą i jak każda inna wymaga leczenia! Nieleczony prowadzi właśnie do sytuacji, które pięknie opisałaś.


Ale dlaczego mamy płacić za utrzymanie czy leczenie ludzi, którzy sami tak wybierają. Mylisz się, ci ludzie w świetle medycyny są normalni, a alkoholizm to choroba nieuleczalna, aby z niej wyjść oprócz leczenia potrzebna jest wola zainteresowanego, bez tego- szkoda zachodu. Niestety, czasem trzeba się pogodzić z wyborem innych ludzi, nie można zagłaskać kogoś wbrew jego woli, wyborom i ocenie tego, czy warto zmuszać innych do "szczęścia" w naszej definicji.
Pan śmietnikowy smęci głodne kawałki dla redaktorka, coby dał na kolejne winko. Pewnie, że ma marzenia, one się skupiają na jednym- napić się, zapalić, i żeby wszyscy inni dali mu święty spokój: rodzina, znajomi, Straż Miejska i ci wszyscy święci chcący ich uszczęśliwiać na siłę. Pewnie woleliby, żeby jeszcze dać im ciepły kąt i pełną michę.
No to załóż siostro miłosierdzia taki dom dla ochlajtusów, karm ich, sprzątaj, pierz brudy i zarzygane łóżka, gotuj. A jeszcze prowadź wyszynk, może burdel. Bo takim ludziom nigdy dość, a apetyt rośnie w miarę jedzenia! I wtedy oceniaj takich ludzi jak Skrzywdzona, która doskonale to poznała, pewnie na własnej skórze.
I nie zarzucaj komuś znieczulicy, raczej wrzuć w Google co to słowo znaczy. Znieczulicę to miał ten "pan" dla swojej rodziny: żony, dzieci.
G
Gość
W dniu 11.11.2009 o 20:01, skrzywdzona napisał:

sam jest swiadomy tego ze tak wybral ,bo tak chcial.


Co za znieczulica! Skoro tak wybrał, to znaczy, że nie jest normalny. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zostawia tego, co może mu dawać szczęście, tuła się od śmietnika do śmietnika i nocuje w krzakach! Takich ludzi trzeba leczyć, a nie zostawiać droga Skrzywdzona.
Gdyby Twoja ciężko chora mama, zmęczona życiem, powiedziałaby Ci, że ma dosyć życia i chce umrzeć, też pozwoliłabyś jej na to, bo tego chce?
Alkoholizm jest chorobą i jak każda inna wymaga leczenia! Nieleczony prowadzi właśnie do sytuacji, które pięknie opisałaś.
G
Gość
W dniu 11.11.2009 o 20:01, skrzywdzona napisał:

Ten człowiek ma wspaniałe,dobre dzieci,ale niestety nigdy tego nie docenił.W ogole o nie nie dbał,nie martwił sie czy maja co jesc ,czy w domu jest ciepło.One nie znaja miłosci ojca ,tylko matki.On koncentrowal sie tylko na sobie ,typowy egoista,pozbawiony empatii.Wynosił im z domu rozne cenne przedmioty,sprzedawal ,zeby miec na alkohol.Wybijal im szyby,awanturowal sie,nawet dochodzilo do rekoczynu.Siedzial wielokrotnie za kradziedze,pobicia itd.Ta rodzina przechodzila z nim gehenne,doslownie to byl potwór!!!!!! Faktycznie dzieci sie go wstydza,ale one prosily,chcialy normalny dom ,normalna rodzine,ale on im to uniemozliwial.Do dzis są znerwicowane.Pracowal tylko chwilowo ,dla niby poprawy,wciaz wracajac do "kolesiów" na libacje.Potem potrafil wrocic po tygodniu ,potulny jak baranek,brudny ,skacowany .Prosil o wybaczenie,bo znow chcial sie umyc,najesc itd.ale to wszystko jak zwykle tylko na jakis czas ,potem znow powtorka z rozrywki.Dzieci w ogole dla niego nie byly wazne. Każdy alkoholik nie jest taki sam,`bo różni się charakterem."Bohater" jest bezdomnym z własnego wyboru .Ta kobieta wielokrotnie mu wybaczała,wciąż go przygarniała pod swoje skrzydła,ale w pewnym momencie już nie wytrzymała.Myślę ,że każda matka by tak zareagowała gdyby pobił jej dziecko.To byl definitywny koniec zwiazku!!!!!Wiec jesli ktos nie zna doslownie tego czlowieka to niech sie nie wypowiada na ten temat.Bo on sam wybral taki los,nie chcial normalnego domu,rodziny,wybral alkohol i kolegów,a wiec ??????Pomyslcie..... żył wsrod dobrych i kochajacych ludzi ,sam to powiedział i sam jest swiadomy tego ze tak wybral ,bo tak chcial.



Gdybyś miała takiego ojca to na pewno byś umarła ze wstydu,dobrze jest pisać jak się ma normalnego ojca,weź się lecz dziewczyno,ten człowiek nie powiedział całej prawdy o sobie albo jej nie wydrukowano,mniejsza z tym,ja go znam i powiem Ci jedno,on nigdy nie był ojcem ani mężem,nigdy go nie było w domu bo włóczył się po melinach i miał gdzieś czy jego dzieci mają co jeść,wynosił z domu co się dało sprzedać na alkohol,LUDZIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!POMOCY.................skąd się biorą tacy dobrzy ludzie jak Ty????????????? weź sobie tego człowieka na dwa miesiące do domu cwaniaro to się przekonasz kim on jest,nikt go nie wyrzucał,miał dach nad głową,dzieci i kochająca kobietę i co zrobił??????????? sam sobie pościelił i niech teraz sam się wyśpi,gówno wiesz,więc się nie wypowiadaj....PROSZĘ!!!!!!!!!!!!!!!!


każdy z was pisze, że rodzina go wielokrotnie przygarniała i wybaczała, ale żadne z was nie pisze o pomocy jakiej mu udzielała. dla mnie udostępnianie mieszkania w celach 'hotelowych' to żadna pomoc! czy ten człowiek się leczył??? czy rodzina dążyła do tego, by zamknąć tego pana w chociażby w szpitalu psychiatrycznym (skoro nie potrafił hamować agresji i znęcał się nad rodziną)? albo odwyk?
nie jestem 'cwaniarą' drogi/a jastin i nie muszę brać tego pana do domu, bo mam w nim swojego potwora!! wiem co to życie pod jednym dachem z alkoholikiem, wiem co to wstyd - przed znajomymi i rodziną. wiem również, co to regularne interwencje policji. więc nie pisz, że dobrze pisać jak się ma normalnego ojca! od kilku lat odwiedzam regularnie psychologa, ale widzę, że tego leczenia/terapii potrzebujesz bardziej ode mnie skoro się tak zbulwersowałeś/łaś. powstał artykuł, jest możliwość skomentowania, więc dlaczego nie mam tego zrobić, skoro czuję zażenowanie??? masz rację, ten pan pewnie nie powiedział całej prawdy, jakim był chamem, ale nie musiał. bystry czytelnik tego nie potrzebuje, od razu wiadomo, że w grę wchodził alkohol, przemoc i libacje. ten pan zgodził się pewnie na ten artykuł, bo obiecano mu jakieś pieniądze (za to które oczywiście miałby na alkohol) albo chciał coś w swoim życiu zmienić. z założenia pewnie obstawiasz pierwszą wersję, jestem optymistką i wierzę, że chciał tym artykułem zmienić. ten pan już poniósł karę, niżej upaść nie można. po co dążyć (nicnierobieniem) do tego by umarł w krzakach nad wisłą??? niech umrze jak człowiek, w ośrodku czy w szpitalu. gdy w końcu tam wytrzeźwieje zrozumie, że przegrał życie i to będzie dla niego największą karą! ale podkreślam niech umrze jak człowiek, zwierzęta lepiej żyją i umierają w lepszych warunkach!
~jastin~
Gdybyś miała takiego ojca to na pewno byś umarła ze wstydu,dobrze jest pisać jak się ma normalnego ojca,weź się lecz dziewczyno,ten człowiek nie powiedział całej prawdy o sobie albo jej nie wydrukowano,mniejsza z tym,ja go znam i powiem Ci jedno,on nigdy nie był ojcem ani mężem,nigdy go nie było w domu bo włóczył się po melinach i miał gdzieś czy jego dzieci mają co jeść,wynosił z domu co się dało sprzedać na alkohol,LUDZIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!POMOCY.................skąd się biorą tacy dobrzy ludzie jak Ty????????????? weź sobie tego człowieka na dwa miesiące do domu cwaniaro to się przekonasz kim on jest,nikt go nie wyrzucał,miał dach nad głową,dzieci i kochająca kobietę i co zrobił??????????? sam sobie pościelił i niech teraz sam się wyśpi,gówno wiesz,więc się nie wypowiadaj....PROSZĘ!!!!!!!!!!!!!!!!
s
skrzywdzona
Ten człowiek ma wspaniałe,dobre dzieci,ale niestety nigdy tego nie docenił.W ogole o nie nie dbał,nie martwił sie czy maja co jesc ,czy w domu jest ciepło.One nie znaja miłosci ojca ,tylko matki.On koncentrowal sie tylko na sobie ,typowy egoista,pozbawiony empatii.Wynosił im z domu rozne cenne przedmioty,sprzedawal ,zeby miec na alkohol.Wybijal im szyby,awanturowal sie,nawet dochodzilo do rekoczynu.Siedzial wielokrotnie za kradziedze,pobicia itd.Ta rodzina przechodzila z nim gehenne,doslownie to byl potwór!!!!!! Faktycznie dzieci sie go wstydza,ale one prosily,chcialy normalny dom ,normalna rodzine,ale on im to uniemozliwial.Do dzis są znerwicowane.Pracowal tylko chwilowo ,dla niby poprawy,wciaz wracajac do "kolesiów" na libacje.Potem potrafil wrocic po tygodniu ,potulny jak baranek,brudny ,skacowany .Prosil o wybaczenie,bo znow chcial sie umyc,najesc itd.ale to wszystko jak zwykle tylko na jakis czas ,potem znow powtorka z rozrywki.Dzieci w ogole dla niego nie byly wazne. Każdy alkoholik nie jest taki sam,`bo różni się charakterem."Bohater" jest bezdomnym z własnego wyboru .Ta kobieta wielokrotnie mu wybaczała,wciąż go przygarniała pod swoje skrzydła,ale w pewnym momencie już nie wytrzymała.Myślę ,że każda matka by tak zareagowała gdyby pobił jej dziecko.To byl definitywny koniec zwiazku!!!!!Wiec jesli ktos nie zna doslownie tego czlowieka to niech sie nie wypowiada na ten temat.Bo on sam wybral taki los,nie chcial normalnego domu,rodziny,wybral alkohol i kolegów,a wiec ??????Pomyslcie..... żył wsrod dobrych i kochajacych ludzi ,sam to powiedział i sam jest swiadomy tego ze tak wybral ,bo tak chcial.
s
skrzywdzona
W dniu 10.11.2009 o 14:48, wstyd! napisał:

jestem zażenowana tym, co przeczytałam. jak można pozwolić drugiemu człowiekowi tak nisko upaść????? czy my żyjemy w średniowieczu???? rozumiem, że ten człowiek wyrządził wiele krzywdy swoim bliskim, ale to nie oznacza, że należy go tak zostawić. takim osobom trzeba pomagać, umieszczać w odpowiednich ośrodkach, jeżeli wymagają leczenia. ze wstydu bym umarła na miejscu DZIECI tego pana! sama mam ojca alkoholika, który pozbawiony wszelkich uczuć robi burdy w domu. wstyd niekiedy minąć się z sąsiadami po kolejnej awanturze, ale nie mam sobie nic do zarzucenia. robimy wszytko co możemy. dzięki uporowi ojciec poddał się leczeniu, liczę na to, że przyniesie to jakieś rezultaty. nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że mogłabym zerwać kontakt z ojcem, tylko dlatego, że rodzice nie są już ze sobą razem. Cokolwiek by nie zrobił - zawsze będzie moim ojcem...

w
wstyd!
jestem zażenowana tym, co przeczytałam. jak można pozwolić drugiemu człowiekowi tak nisko upaść????? czy my żyjemy w średniowieczu???? rozumiem, że ten człowiek wyrządził wiele krzywdy swoim bliskim, ale to nie oznacza, że należy go tak zostawić. takim osobom trzeba pomagać, umieszczać w odpowiednich ośrodkach, jeżeli wymagają leczenia. ze wstydu bym umarła na miejscu DZIECI tego pana! sama mam ojca alkoholika, który pozbawiony wszelkich uczuć robi burdy w domu. wstyd niekiedy minąć się z sąsiadami po kolejnej awanturze, ale nie mam sobie nic do zarzucenia. robimy wszytko co możemy. dzięki uporowi ojciec poddał się leczeniu, liczę na to, że przyniesie to jakieś rezultaty. nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że mogłabym zerwać kontakt z ojcem, tylko dlatego, że rodzice nie są już ze sobą razem. Cokolwiek by nie zrobił - zawsze będzie moim ojcem...
g
gość #2
Znam warunki panujące w schronisku i nie raz wypowiadałem się na tym forum, że nie dałbym złamanego grosza na schronisko na Parkowej. Nie dlatego, że mam coś do tych ludzi, którzy się tam znaleźli, ale dlatego że między innymi z tych pieniędzy żyją Ci, którzy tam pracują. To jak oni traktują tam mieszkających pozostawia wiele do życzenia. To jest prawdziwy temat dla gazety.
Jakim jestem człowiekiem? Jestem osobą mającą codzienny kontakt z ludźmi takimi jak "bohater". Dla mnie bardziej liczy się dobro pokrzywdzonego, a mniej sprawcy. Jeśli mam do wyboru pomóc staruszce, która całe życie była uczciwa, to choć ma ona mieszkanie to jej pomogę.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska