https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Grudziądz. Mieszkamy jak na bombie! Niepoczytalny sąsiad odkręcił gaz!

Łukasz Ernestowicz [email protected] tel. 56 45 11 925
- Boimy się wyjść na korytarz - mówi Gabriela Jędrzejewska (w środku). Sąsiadki Elżbieta Sternicka (z lewej) i Monika Umińska również obawiają się sąsiada
- Boimy się wyjść na korytarz - mówi Gabriela Jędrzejewska (w środku). Sąsiadki Elżbieta Sternicka (z lewej) i Monika Umińska również obawiają się sąsiada Fot. Łukasz Ernestowicz
- Wysadzi nas w powietrze! - swojego sąsiada obawiają się przerażeni mieszkańcy budynku przy ulicy Narutowicza 31.

Z duszą na ramieniu żyją już od 15 lat. - O tym co wcześniej wyprawiał ten człowiek można książkę napisać - mówi Władysław Hinc, który już nie raz wzywał pomoc do swojego sąsiada. - Dopóki żyli jego rodzice i brał lekarstwa, był spokój. Ale przestał się leczyć. Straż pożarna nie raz dobijała się do jego drzwi. Pogotowie go zabierało. Kilka razy był już w szpitalu psychiatrycznym.

Czytaj też: Grudziądzanie są przerażeni i żądają reakcji administracji: Wyrzućcie pijaka z kamienicy!

Wystarczyłaby iskra...

Niepoczytalny sąsiad zawsze jednak wracał do mieszkania i stwarzał zagrożenie. W środę po południu odkręcił kurki gazu...

- Żyjemy tylko dzięki czujności pana Władysława Hinca! - mówi wystraszona Gabriela Jędrzejewska, lokatorka z pierwszego piętra. To on pierwszy wyczuł ulatniający się gaz.
- W pierwszej kolejności otworzyłem wszystkie okna na klatce schodowej. Stężenie gazu było tak wysokie, że głowa zaczęła mnie boleć. Wystarczyłaby mała iskra i wszystko by wybuchło! Spojrzałem w okno sąsiada. Siedział przy nim i palił świeczkę!
Przerażeni lokatorzy w pierwszej kolejności wezwali pogotowie gazowe. Czujnik gazu "oszalał" przy wejściu do mieszkania mężczyzny. Zamknięto główny zawór.

Więcej informacji z Grudziądza znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/grudziadz

Nikt nie potrafi pomóc mężczyźnie i lokatorom

Przyjechała straż pożarna, pogotowie i policja. Sąsiada zabrano do szpitala. - Słyszałem jak tłumaczył policjantom, że to nie ulatniało się u niego, że ktoś chodził z butlą po korytarzu i wypuszczał gaz - mówi Władysław Hinc. - Wszystkim już mówiliśmy, że to niebezpieczny człowiek, że trzeba mu pomóc. Zgłaszaliśmy sprawę do "opieki", na policję, pogotowie. Nikt się tym nie zainteresował.
- Rodzina w ogóle nie interesuje się tym człowiekiem - dodaje Gabriela Jędrzejewska. - A my boimy się nawet wyjść na korytarz. Żyjemy tu jak na bombie.

Policja i pracownicy socjalni obiecują pomoc
- Wystąpiliśmy do Poradni Zdrowia Psychicznego o zbadanie tego mężczyzny. Ale, niestety, lekarz nie może się do niego dostać, bo on nikogo nie wpuszcza do mieszkania - mówi Małgorzata Suchomska, kierownik działu pomocy środowiskowej w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie. - Jak tylko uda się go zbadać, podejmiemy dalsze kroki. Skontaktujemy się z rodziną i spróbujemy wysłać go na przymusowe leczenie.
Pomoc deklaruje także policja: - Nasz dzielnicowy będzie częściej odwiedzał lokatorów tej kamienicy - obiecuje nadkom. Marzena Solochewicz-Kostrzewska, rzeczniczka grudziądzkiej policji. - Zrobimy wszystko, żeby lokatorzy poczuli się bezpieczniej.

Niebezpiczny sąsiad nie może być eksmitowany z mieszkania, bo...jest współwłaścicielem domu.
Próbowaliśmy skontaktować się z siostrą mężczyzny. Niestety, nie odbierała wczoraj telefonu.
Udostępnij

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

B
B.B
No i pozamiatane:WOLNOŚĆ TOMKU W SWOIM DOMKU
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska