Maleńka wioska pod Żninem. Jest tu zaledwie pięć gospodarstw. Jeszcze kilka lat temu nawet "żniniok" - jak tu się zwykło mówić - zapytany o Skarbienice dziwił się tylko. - Nie słyszałem o takiej miejscowości - odpowiadał niejeden. Mieszkańcy wioski dali jednak o sobie znać. A szczególnie rodzina Siadaków.
- Ale mnie "uświniła"! - śmieje się Stanisław, z którego kolan zeskoczyła właśnie blisko 80 kilogramowa świnia. Dostała chleb i merda ogonem. Jak pies. - Uwielbia, jak się ją głaszcze - opowiada Kamila Siadak. Długo nie musimy czekać. Chruma podchodzi, kładzie się na butach Staszka i "zamiera". - O, już się przymila. Pogłaskać, podrapać, poklepać - to dla niej raj.
Swoboda w prezencie
- Przyszła na świat w sierpniu 2001 roku. Była najsłabsza z rodzeństwa. Dokarmialiśmy ją mlekiem. I tak już z nami została - opowiada Stanisław Siadak - właściciel Gospodarstwa Agroturystycznego "Pod Żurawiem" w Skarbienicach.
W prezencie, oprócz własnego chlewika i dożywocia, Chrumcia dostała też swobodę. Może chodzić po terenie całego gospodarstwa. A ma co zwiedzać! Trochę do świń (w końcu to rodzina!), trochę do Tobiego (to pies gospodarzy). Nie lubi się tylko z Laszką. Może dlatego, że klacz ma w zwyczaju (z sympatii?) lekko przygryzać jej grzbiet.
Chrumcia zagląda też do kuchni swoich państwa (- Ale tylko jak jest czysta! - prostuje od razu żona Staszka). Przymila się wtedy szczególnie do tych domowników, którzy zgłodniali rozsiedli się akurat przy stole.
Atrakcyjna fotka
Świnia jest atrakcją dla turystów odwiedzających gospodarstwo "Pod Żurawiem". Niejeden zrobił już z nią sobie fotkę na pamiątkę pobytu w Skarbienicach. Ostatnio Chrumcia przybyłych gości nawet wita.
- Przyjechało kilka dni temu małżeństwo z Bydgoszczy. Chcieli zarezerwować domek na lato. Jeszcze z samochodu dobrze nie wysiedli, a Chrumcia już trącała ich nosem. Ludzie z miasta, a byli pod wrażeniem. Wyraźnie im się spodobało - opowiada Staszek.
Przy nodze
- Była słoneczna niedziela. Wybraliśmy się z żoną na spacer w kierunku Żnina. Zabraliśmy ze sobą Chrumcię. Mijający nas kierowcy najpierw zjeżdżali na pobocze, a później tylko patrzyli. To na nas, to na świnię. Bo żeby pies... Ale świnia? I to na spacerze?! Mieliśmy z żoną niezłą zabawę - relacjonuje Staszek. A Kamila dodaje: - Ona właściwie jest posłuszniejsza od psa. Ładnie idzie przy nodze. Może kupimy jej obrożę?
Plany są takie - najlepiej, żeby Chrumcia miała młode. Nie dość, że będzie to z pożytkiem dla jej zdrowia, to jeszcze wszyscy będą mieli radość - i gospodarze i odwiedzający gospodarstwo turyści. Najpierw musi jednak osiągnąć okres dojrzałości płciowej. Później już tylko ciąża - 3 miesiące, 3 tygodnie, trzy dni i prosiaki Chrumci zakrólują "Pod Żurawiem".
Andrzej Domagalski, lekarz weterynarii: - Świnia, która nie trafi na rzeź, może przeżyć 5,6 lat. Czasami i więcej, ale to przypadki sporadyczne. Badania wykazują, że organy wewnętrzne kilkuletnich nawet osobników funkcjonują prawidłowo. Nie spotkałem się wcześniej z sytuacją, aby rolnik oswoił świnię. Nie potępiam jednak tego. Sam pochodzę ze wsi i wiem, że ze zwierzętami ludzie potrafią się zżyć. A że są to osobniki rzeźne? Nie ma znaczenia. Gospodarz potrafi mieć ze swoimi krowami, końmi, nawet świniami, wspólny język. Jest ich panem, właścicielem, i one to czują. Takie pozytywne podejście do zwierząt to bardzo dobry objaw. Zwłaszcza w czasie, gdy mówimy o wejściu do Unii i ustawach, które traktują o dobrostanie zwierząt - warunkach, w jakich są hodowane, przewożone. Nowa ustawa mówi, że zwierzętami trzeba się jak najlepiej opiekować. I traktować je nie tylko jako towar.**
Ich wspólny język
Iwona Wożniak

- Ale mnie "uświniła"! - śmieje się Staszek, z którego kolan zeskoczyła Chruma. Dostała chleb i merda ogonem. Jak pies.
Chruma, Chrumcia, Berta. O niej mówi się nawet na imieninach. Świnia stała się atrakcją u Siadaków. - Ma u nas dożywocie- zarzeka się Staszek, gospodarz ze Skarbienic.