A ceny rosną
Problem podczas poniedziałkowej sesji nagłośnił radny Jacek Olech. - Zwróciłem uwagę, że od dwóch lat minister środowiska podnosi drastycznie opłaty za składowanie śmieci, od 15 złotych za tonę w 2007 roku do 100 zł za tonę w roku bieżącym. Działania takie mają sprowokować do segregowania odpadów na szeroka skalę. Niestety, nadal aż 95 procent gospodarstw domowych produkuje śmieci zmieszane, z których nie da się odzyskać surowców wtórnych, a więc muszą trafić na składowisko - twierdzi Olech.
Radny zauważył, że skoro trudno jest namówić mieszkańców do segregowania śmieci, to trzeba wyposażyć inowrocławski Zakład Utylizacji Odpadów Komunalnych w specjalną instalację do odzysku surowców wtórnych. Jest ona bardzo kosztowna, ale na jej sfinansowanie można pozyskać środki z Unii Europejskiej. Tu jednak dla Inowrocławia zaczynają się schody.
Nie chcą obcych śmieci
Unijnymi dotacjami dysponuje marszałek województwa i Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska. Uzyskanie stamtąd wsparcia jest realne pod warunkiem zgodności inwestycji z Wojewódzkim Planem Gospodarki Odpadami. A ten zakłada, że z instalacji do segregowania odpadów korzystać musiałby cały powiat inowrocławski i część mogileńskiego. Tymczasem Inowrocław, jako miasto uzdrowiskowe nie chce być zasypywane cudzymi odpadami.
- Instalacja do segregacji powinna jednak powstać, bo spowoduje, że mniej śmieci trafiać będzie na składowisko, a zakład zarobi więcej na odzyskanych surowcach - zauważa radny.
Podczas sesji złożona została interpelacja, aby sprawą zajęli się inowrocławscy posłowie oraz radni sejmiku. Ich zadaniem byłoby doprowadzenie do zmian w zapisach wojewódzkiego planu - inowrocławski zakład utylizacji tylko dla Inowrocławia.
