https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Inowrocławianka czuje się rolowana przez PKS

Dariusz Nawrocki
Pani Iza podczas pobytu na wczasach
Pani Iza podczas pobytu na wczasach Fot. Archiwum Prywatne
Izabela Seweryńska żąda od inowrocławskiego PKS-u zwrotu 125 złotych, jakie musiała wydać na powrót taksówką do domu. Twierdzi, że autobus, na który czekała, nie przyjechał. Tymczasem dyrekcja spółki zarzeka się, że to nieprawda.

Pani Iza spędziła w Chomiąży Szlacheckiej wspaniałe wakacje. Wypoczęła, nabrała sił i z miłymi wrażeniami chciała wrócić do Inowrocławia. Najpierw musiała jednak dojechać autobusem PKS do Mogilna, a stamtąd odbyć dalszą podróż pociągiem.

Podróż taksówką

Autobus zgodnie z rozkładem jazdy powinien być w Chomiąży o godzinie 16.12. Pani Iza stawiła się na przystanku grubo przed czasem. Razem z nią na przyjazd autobusu czekał inny inowrocławianin. Wytrzymali do godziny 16.30. Potem telefonicznie skontaktowali się z dyspozytorem w Żninie, od którego usłyszeli, że autobus jest na trasie i już dawno powinien być w Chomiąży.

Skoro jednak przed przystankiem się nie pojawił, pani Iza i jej towarzysz skorzystali z usług inowrocławskiej taksówki. Podróż do Inowrocławia kosztowała ich 125 złotych. Pani Iza postanowiła odzyskać te pieniądze. Uznała, że kierowca PKS-u świadomie ominął przystanek w Chomiąży. Złożyła więc do inowrocławskiego PKS pismo ze skargą na jego nierzetelność i zażądała zwrotu kosztów za podróż taksówką.

Kierowca ma dowód

Andrzej Drążek, prezes zarządu inowrocławskiego PKS-u, uznał skargę pani Izy za niezasadną. Napisał, że posiada wydruk z kasy fiskalnej, z którego wynika, że autobus przejechał trasę zgodnie z rozkładem jazdy. Dowodem jest fakt sprzedaży w Chomiąży Szlacheckiej biletu ulgowego do Dąbrowy z wybitą godziną - 16.13.

Pani Iza utrzymywała, że taki bilet można wydać bez konieczności wjeżdżania na przystanek. Andrzej Drążek tłumaczy, że tak być nie mogło. "Nie ma żadnej możliwości wydruku biletu z kasy fiskalnej przez kierowcę - gdzie chce i kiedy chce. Jest to druk ścisłego zarachowania w pełni ewidencjonowany i zawierający nazwę miejscowości, datę i dokładną godzinę sprzedaży" - pisze prezes.

Sprawa w sądzie?

- Ten przystanek jest tak usytuowany, że nie sposób jest przeoczyć autobus. Mam świadków: inowrocławianina, który również chciał skorzystać z usług PKS-u oraz dwóch panów, którzy w tym czasie stali przed pobliskim sklepem - tłumaczy pani Iza. Sprawę zgłosiła już do Powiatowego Rzecznika Praw Konsumenta. Nie wyklucza, że swoich praw dochodzić będzie przed sądem.

- Czuję się rolowana przez PKS. Przecież ja bym sobie tego wszystkiego nie wymyśliła - wyznaje z zażenowaniem.

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

~misiek~
Ludzie !!!!! o czym mowa!!! wiem jak funkcjonuje kasa biletowa i nie ma możliwości drukowania biletu kiedy się chce. Co wy wszyscy uważacie że ta Pani jest poszkodowana?? Wątpię a nawet jestem na 100% przekonany skoro bilet był autobus jechał. A skoro pani chciała być szybciej w domu albo bateria w zegarku się wyczerpała i wezwała taksówkę to niech nie żąda zwrotu!!! Za wygodę trzeba płacić.
j
[email protected]
W jakim celu pani Izabela miałaby kłamać?
Dlaczego kierownictwo PKS zamiast wszechstronnie i wyczerpujaco sprawę wyjaśnić, zklada iż to pasazerka jest nierzetelna, natomiast kierowca to wzór rzetelności i uczciwości?
Jeśliby nawet, co mało prawdopodobne pasażerka racji nie miała, to gdzie tak elementarne słowa przeprosin ze strony dyrekcji. W takiej sytuacji trzeba zadać pytanie: "nos dla tabakiery, czy tabakiera dla nosa".
Zamiast skromności dyrekcji i domniemania rzetelności pasażerki, dominuje arogancja usługodawcy tj. PKS
g
gosc
Sadze ze to próba wyłudzenia, bo jak jechała taksi razem z towarzyszem zapłacila połowe, kwoty o którą ma roszczenia o zwrot. ogólnie: jakie wakacje taki transport!
g
gosc
co to znaczy demokracja -ludzie co wy soba reprezentujecie ,bardzo dobrze ze pani iza walczy o swoje jestem z`pania to i tak ze nie miala pani oporu zdac sie na jazde takim taborem jak ma pks inowroclaw ,szkoda gadac
M
Moominek
Z punktualnością PKS jest różnie, z Inowrocławia wyjeżdżają punktualnie ale z powrotem jest gorzej. Na odcinku z Torunia do Inowrocławia, w końcowej części trasy jest do 20min. opóźnienia, przynajmniej na tym kursie, którym ja dojeżdżam. To normalka. Sugerowanie tego, że można dojeżdżać własnym samochodem jest niepoważne, PKS zobowiązuje sie wykonać usługę, jesli słowa nie dotrzymuje powinien ponieść konsekwencje. Odrębna sprawa czy autobus jechał czy nie pojawił się wogóle.
h
haha
"TRAGEDIA" Ludzie nie moga dostac sie z Egiptu, czy Tunezji bo biuro upadnie i oni maja przezycia, a tu z Chomiązy nie moze wyjechac - śmieszna sprawa. A czy ta pani ma umowe z PKSem ze ma takie roszczenia...
z
zina
TO próba wyłudzenia pieniedzy od PKS! Tak to nalezy okreslic, mamy demokracje i nikt nie kazal tej pani jechac TAXI. Jak pani Izy nie stac na auto to niech nie ma pretensji do PKSu - koniec tematu!!! Piszcie o ważniejszych rzeczach, a nie o nieudolnosci niezadowolonej wczasowiczki!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska