Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jaka tania książka

MAŁGORZATA ŚWIĘCHOWICZ
Czy podręczniki będą tańsze i lżejsze? - chce tego ministerstwo edukacji. Wydawcy deklarują, że mogliby obniżyć cenę nawet o 25 proc., ale uczniowie musieliby kupować książki w szkołach, a nie księgarniach.

Zakup podręczników, to jeden z większych wydatków przed rozpoczęciem roku szkolnego. Rodzice ucznia pierwszej klasy podstawówki wydają na komplet średnio 140 złotych, w pierwszej gimnazjalnej - już ponad 300, w liceum - około 400.

PiS, zanim wygrało wybory, obiecywało, że ustali maksymalne ceny na podręczniki. Teraz nikt do tego pomysłu nie wraca, za to pojawiły się nowe. Za rozmowy z wydawcami odpowiada wiceminister edukacji Jarosław Zieliński. Dotąd jeszcze się z nimi nie spotkał, ale zdążył przed Nowym Rokiem zapowiedzieć na łamach „Rzeczpospolitej”: - Chcemy, by podręczniki były tańsze nawet o połowę.

To nierealne!

- Niemożliwe jest obniżenie ceny o 50 procent - mówi Piotr Marciszuk, właściciel wydawnictwa Stentor i prezes sekcji wydawców edukacyjnych Polskiej Izby Książki. - W cenie podręcznika zysk wydawcy, to zaledwie 10 procent - dowodzi. Kolejne 10, to koszty marketingu. 15 - wydatki redakcyjne. 20 - papier, druk i oprawa. Najwięcej, bo aż 35 procent, to koszty dystrybucji, rabaty handlowe dla hurtowni i księgarni. Co dziesiąta złotówka z każdej książki idzie też na pokrycie strat związanych z przechowaniem pozycji, których nie uda się od razu sprzedać.

Wydawcy w tych dwóch miejscach - dystrybucji i magazynach - gotowi są szukać oszczędności.

- Byłoby taniej, gdyby podręczniki, zamiast trafiać do księgarń, bezpośrednio trafiały do ucznia - mówi prezes Marciszuk.

mówi prezes Marciszuk.

- Szkoły z dużym wyprzedzeniem zamawiałyby podręczniki, wydawcy wiedzieliby, jaki nakład przygotować. Teraz najczęściej drukują około 30 proc. więcej, niż potrzeba - _dodaje prezes Marciszuk._

Pośrednikiem między wydawcą a szkołą byłby księgarz. Z czasem mógłby zamawiać książki nie kontaktując się z każdym wydawcą oddzielnie, a składając zlecenie w jednym miejscu. - Trzeba byłoby pomyśleć o uruchomieniu centrum zamówieniowego - planuje Marciszuk.

Jak to zrobić

Wydawcy szacują, że po wprowadzeniu zmian natychmiast można byłoby obniżyć ceny o 15 proc. Z czasem każda książka mogłaby być tańsza o jedną czwartą.

Chcą spotkać się z wiceministrem Zielińskim, ten jednak nie ma dla nich czasu.

- Rozmawiamy jedynie za pośrednictwem dziennikarzy - mówi rozżalony prezes Marciszuk.

Ostatnio wydawcy dowiedzieli się, że ministerstwo chce dla uczniów nie tylko tańszych, ale i lżejszych książek. Zastanawiają się więc, jak „odchudzić” książki.

- Większość wydawnictw już dawno zrezygnowała z twardych okładek. Część podręczników dzieli się na części - jedna jest na pierwszy semestr, inna na drugi - tłumaczy Marciszuk. - Gramatury papieru nie da się zmienić, jeśli chce się mieć książkę ładną, z ilustracjami, które nie przebijają na drugą stronę.

- tłumaczy Marciszuk. -

Poczekać, może będzie czas

- Chcemy rozmawiać z ministerstwem. Czekamy na spotkanie - powtarzają wydawcy.

To samo mówią w ministerstwie, bardzo chcą się spotkać. Tylko nie precyzują terminu. Rzecznik MEiN Mieczysław Grabianowski potwierdza jedynie, że może to być w pierwszej połowie stycznia.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska