Słuchają i fotografują
Mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni to bardzo karni wycieczkowicze. Nie oddalają się od tour-leadera (przewodnika) i tłumacza - Andrzeja Nowaka z Warszawy, nie zaglądają do każdej "dziury", chętnie natomiast słuchają opowieści o zwiedzanych obiektach. I oczywiście nieustannie fotografują. W Żninie zwiedzili parowozownię, weszli też do kabiny maszynisty Leona, który pod parą oczekiwał na wyjazd do Wenecji.
- W Japonii jest już tylko jedno miejsce, gdzie można zobaczyć czynny parowóz - wyjaśnia Nobumasa Takahashi - przedstawiciel organizatora wycieczki - Asashi Sun Tours. - Dla nas, ludzi z kraju gdzie pociągi jeżdżą z prędkością 300 kilometrów na godzinę, przejażdżka kolejką ciągniętą przez parowóz jest wielką atrakcją. Na Pałukach chcemy jeszcze obejrzeć skansen kolei wąskotorowej w Wenecji.
Wąskie tory na stałe?
15 Japończyków - w większości mieszkańców Osaki - odwiedziło Żnin w ramach 11-dniowej wycieczki po Polsce. - Rozpoczęliśmy od Warszawy, później był Gdańsk, teraz jesteśmy w Żninie. Stąd pojedziemy do Gniezna, Poznania, Częstochowy, Krakowa i Zakopanego - opowiada N. Takahashi. - Wyprawy do Europy Wschodniej, w tym do Polski, organizujemy już od dłuższego czasu. Żnin znalazł się jednak w naszym programie po raz pierwszy. Teraz w biurze które reprezentuję zdam szczegółową relację z pobytu tutaj. Sądzę, że przejażdżka pałuckim pociągiem jest tak atrakcyjna, że na stałe zagości w programie pobytu w Polsce.
O tym, że Japończycy kochają zabytki techniki świadczy m. in. fakt, iż oprócz Żnina i Wenecji odwiedzą również parowozownię w Wolsztynie. Nie pojawią się natomiast w... Biskupinie. Nobumasa Takahashi w ogóle nie słyszał o takim miejscu. Jak się dowiedzieliśmy, za 11-dniowe zwiedzanie Polski (wraz z przelotem), każdy z wycieczkowiczów zapłacił równowartość 3.000 dolarów USA.
Zaowocowały targi?
Andrzej Poturalski, prezes Żnińskiej Kolei Powiatowej, nie kryje, że przyjazd Japończyków i wynajęcie przez nich składu specjalnego to efekt uczestnictwa w targach turystyki. - Staramy się odwiedzać najważniejsze branżowe imprezy w Polsce - informacje o pałuckiej ciuchci pojawiają się w Poznaniu, Katowicach, Łodzi. Stąd zaś idą dalej w świat. W tym sezonie turystycznym chęć przejażdżki składem specjalnym wyrazili już turyści ze Szwecji, Holandii, Niemiec. Przyjazd Japończyków świadczy o tym, że obietnica odwiedzenia Pałuk nie pozostaje bez pokrycia...
Przypomnijmy, że koszt wynajęcia składu specjalnego z parowozem to 1.000 złotych czyli równowartość ok. 250 dolarów USA. Dla turystów - zwłaszcza zaś zorganizowanych grup z krajów wysokorozwiniętych, to kwota naprawdę niewielka.
