Wypada więc się przymknąć i oglądać z dystansem nawet najgłupsze wykwity postępowych czynowników.
Problem w tym, że nie trzeba obniżonego nastroju, żeby wieścić tąpnięcie w Europie. Wystarczy przekartkować statystyki. Bo o jakim postępie mowa, skoro współczynnik inteligencji od lat 70. maleje z pokolenia na pokolenie, a ludzie żyją dziś krócej niż pokolenie ich rodziców. Jakimi to świetlanymi drogami stąpamy, skoro około 7 proc.(!) Europejczyków boryka się z depresją, a samobójstwo stało się drugą przyczyną śmierci wśród dzieci. Do tego zastraszająco kurczy się klasa średnia, a coraz większy kapitał koncentrowany jest w rękach garstki miliarderów. Nic dziwnego, że możliwości posiadania własnego mieszkania zmniejszyły się w stosunku do rzeczywistości sprzed ćwierćwiecza.
I dalej. W zdecydowanej większości krajów europejskich gotowość do obrony swojego kraju deklaruje zaledwie 20-30 proc. mieszkańców. W tej samej Europie pomysły na ograniczanie swobód obywatelskich mnożą się jak laboratoryjne myszy. Rośnie wszechobecna kontrola finansów i aktywności internetowej. Podsłuchują nas telefony, komputery, telewizory.
To statystyki, a nie siły ciemnogrodu, pokazują kryzys tradycyjnej rodziny i potężny kryzys na rynku matrymonialnym. Dość powiedzieć, że są w Polsce województwa, w których 46 proc. mężczyzn na rynku matrymonialnych nie ma szansy na znalezienie partnerki (w naszym regionie najprędzej odczuje to powiat lipnowski). Tymczasem te same środowiska, które powiewało przez dekady krzyczało o sile i niezależności kobiet, dziś walczą o społeczną akceptację dla zawodu sexworkerki (dawniej - prostytutki)
Przez ostatnie trzy dekady karmiliśmy się złudną wiarą, że rosnąca krzywa PKB i wyższe pensje będą lekiem na całe zło. Otóż nie będą – kolejne badanie socjologiczne wyraźnie wskazuje, że im bogatszy kraj Unii Europejskiej, tym większy poziom subiektywnego nieszczęścia u nastolatków.
A to nie koniec problemów. W ciągu najbliższych (dosłownie!) lat staniemy wobec trzęsienia ziemi na rynku pracy, które zafunduje nam sztuczna inteligencja.
To ostatni moment, żeby wymyślić Polskę i Europę na nowo. Bo najwyraźniej wymyśliliśmy je źle. Nie wierzcie czarnowidzom, uwierzcie liczbom.
