Dziewczyna dodaje, że drugim genialnym pomysłem było gaszenie świateł o godzinie 23. - Pan dyrektor nie liczy się z tym, że mieszkają tu nie tylko uczniowie jego szkoły ale też innych szkół, którzy następnego dnia może nie muszą wstać o 6 rano na lekcje, a mogą spać dłużej i chcieliby np. pooglądać film lub się pouczyć.
- Dzięki interwencji Młodzieżowej Rady Internatu udało nam się wynegocjować godzinkę od 23.00 do północy, w której łaskawie możemy używać lampki nocnej - opowiada mieszkanka internatu w "elektroniku". - Po północy natomiast należy ją bezzwłocznie wyłączyć, gdyż niezastosowanie się do polecenia Wielkiego Brata grozi natychmiastowym telefonem do internatu i interwencją wychowawców w pokoju.
Czytelniczka podaje przykład: - 5 stycznia chciałam wieczorem oglądać film z racji tego, że 6 stycznia (Święto Trzech Króli) był dniem wolnym od szkoły. O godz. 23:58 wyłączyłam lampkę i leżałam w łóżku oglądając film. Krótko po północy, ok. godziny 00:10, do pokoju weszła wychowawczyni. Poprosiła mnie o wyłączenie laptopa, ponieważ otrzymała przed chwilą telefon od pana dyrektora z ostrzeżeniem.
Co na to dyrekcja szkoły?
Roman Wojciechowski, dyrektor ZSE, tłumaczy: - Kamera służą bezpieczeństwu, a nie podglądaniu. Ona faktycznie pokazuje obraz w zbliżeniu, ale zarzut, że widać nawet ładowarkę, jest absurdalny. Cały budynek z zewnątrz jest objęty monitoringiem, a nie to, co dzieje się w środku. Zresztą: jeśli ktoś z mieszkańców naszego internatu uważa, że kamera zagląda mu przez okno, może powiesić zasłonkę. Mamy takie na stanie. Tylko upoważnione osoby - wychowawcy z internatu - mają dostęp do przeglądaniu nagrań z monitoringu.