https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kamery zaglądają do pokoi mieszkańców internatu?

Katarzyna Piojda
Mieszkanka internatu twierdzi, że przez tę kamerę czuje się, jak w domu Wielkiego Brata.
Mieszkanka internatu twierdzi, że przez tę kamerę czuje się, jak w domu Wielkiego Brata. Filip Kowalkowski
- "Genialnym" pomysłem stała się kamera, zamontowana na budynku szkoły, która miała być ochroną dla nowo powstałych boisk szkolnych. Tak naprawdę stała się przykrywką do podglądania nas w internacie - opowiada dziewczyna. - Kamera ma tak dobre przybliżenie, że pozwala na zobaczenie wszystkiego w naszych pokojach. Dosłownie wszystkiego! Jest w stanie nawet zobaczyć pozostawioną ładowarkę od telefonu.

Dziewczyna dodaje, że drugim genialnym pomysłem było gaszenie świateł o godzinie 23. - Pan dyrektor nie liczy się z tym, że mieszkają tu nie tylko uczniowie jego szkoły ale też innych szkół, którzy następnego dnia może nie muszą wstać o 6 rano na lekcje, a mogą spać dłużej i chcieliby np. pooglądać film lub się pouczyć.

- Dzięki interwencji Młodzieżowej Rady Internatu udało nam się wynegocjować godzinkę od 23.00 do północy, w której łaskawie możemy używać lampki nocnej - opowiada mieszkanka internatu w "elektroniku". - Po północy natomiast należy ją bezzwłocznie wyłączyć, gdyż niezastosowanie się do polecenia Wielkiego Brata grozi natychmiastowym telefonem do internatu i interwencją wychowawców w pokoju.

Czytelniczka podaje przykład: - 5 stycznia chciałam wieczorem oglądać film z racji tego, że 6 stycznia (Święto Trzech Króli) był dniem wolnym od szkoły. O godz. 23:58 wyłączyłam lampkę i leżałam w łóżku oglądając film. Krótko po północy, ok. godziny 00:10, do pokoju weszła wychowawczyni. Poprosiła mnie o wyłączenie laptopa, ponieważ otrzymała przed chwilą telefon od pana dyrektora z ostrzeżeniem.

Co na to dyrekcja szkoły?

Roman Wojciechowski, dyrektor ZSE, tłumaczy: - Kamera służą bezpieczeństwu, a nie podglądaniu. Ona faktycznie pokazuje obraz w zbliżeniu, ale zarzut, że widać nawet ładowarkę, jest absurdalny. Cały budynek z zewnątrz jest objęty monitoringiem, a nie to, co dzieje się w środku. Zresztą: jeśli ktoś z mieszkańców naszego internatu uważa, że kamera zagląda mu przez okno, może powiesić zasłonkę. Mamy takie na stanie. Tylko upoważnione osoby - wychowawcy z internatu - mają dostęp do przeglądaniu nagrań z monitoringu.

Komentarze 40

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Marek Basa
W dniu 13.01.2016 o 22:41, MuzealnaPracownia napisał:

Jednym z chorych przypadków w elektroniku jest zdobywanie ocen czy zaliczeń jest kupowanie czegoś na pracownie. "Mogę Ci to zaliczyć jak kupisz coś na szkolną pracownie." Chore. "Dam Ci dodatkowy punkt na sprawdzianie jak mi tu pomożesz". Gdzie tu sprawiedliwość? Można uczyć się godzinami na sprawdzian z którego dostanie się np 2, a osoba która nic nie robiła kupi bezpiecznik za kilka złotych i ma tą samą ocenę, jak nie wyższą. Logika tej szkoły jest niesamowita - szkoły nie stać na przyrządy do pracowni (która jest wyposażona w rzeczy sprzed 40 lat) bo szanowny Pan dyrektor wydaje ile się da na kamery i inne zabawki mające na celi jeszcze większą inwigilację wszystkich. I uczniów i nauczycieli.Przez to uczniowie uczą się używać na pracowni przyrządów które w dzisiejszych czasach są już tylko w muzeum.. 

Pamiętajcie dobry kuśnierz musi nauczyć się pracy młotkiem piłką i na kowadle przy użyciu ognia i dymadła później będzie wdrażł pracę na współczesnych maszynach i urządzeniach W czasie pokoju fajnie jest pracować na nowych obrabiarkach w progranmie auto-cad ale gdy przyjdzie wojenna zawierucha to nic nie zrobi Ten co nauczył się kuśnierstwa na młotku i kowadle ten jakoś wykuje pistolecik na wojenkę

H
Hellmick

SMO-LEŃ SMO-LEŃ

V
Veelritos

Kamery są po to żeby jak się coś stanie było wiadomo kto zrobił ja popieram każdy system monitoringu to jest bardzo przydatna sprawa i warto nawet w domach sobie montować.

m
mieszkaniec

Chyba nawet bardziej zabawną kwestią jest przyjmowanie studentów na weekendy, co wiąże się z przymusem opuszczenia internatu przez wszystkich wychowanków, bez wyjątku. W internacie mieszkają osoby, które mają naprawdę daleko do domu (niektórzy ponad 100 km), i wracanie co piątek jest dosyć problematyczne (poświęcony czas na przejazd + koszty), ale nie wydaje się, żeby to kogoś interesowało. W szczególności teraz, kiedy "zima zaskoczyła drogowców", dalekie podróże są podwójnie męczące i do tego niebezpieczne. Nie wspomnę już o tym, że WSZYSTKIE swoje rzeczy trzeba co tydzień pakować do szafy, no bo przecież pokój przez weekend jest użytkowany przez obcych ludzi ;) Ci obcy ludzie bardzo często zostawiają po sobie okropny nieporządek, przestawiają meble, wynoszą rzeczy do innych pokoi, i nikt za to nie odpowiada, a posprzątać musimy sobie po nich my. Czemu osoby mieszkające w internacie przez jeden/dwa dni w tygodniu zdają się być milej widziane i lepiej traktowane niż ludzie spędzający tam cały tydzień roboczy, których rodzice płacą miesięcznie za pobyt ponad 300 zł? ;(

r
rodzic

Cóż  tutaj można  dodać , chyba jedynie  to  , że  coś jest nie tak i powinny się temu przyjrzeć  instytucje  nadrzędne  tj. kuratorium i wydział oświaty, a może i ktoś jeszcze . To gaszenie  światła  nie wyszło na  dobre  szkole  , bo spadła z  3  na  4  miejsce  , a  to obciach  być poza  pudłem , myślę  jednak , że  dyrekcja  zmobilizuje  matematyczki do tego , aby  swoją  siłą  perswazji oraz  ilością  wystawionych jedynek zachęciły rodziców  do tego , aby   w  99,9 %  zaczęli  wysyłać  swoje pociechy na korepetycje  , a  nie jak dotąd  jedynie  70 %. Tak zupełnie  poważnie  to  zacznijcie w końcu  najzwyczajniej uczyć nasze  dzieci  matematyki , aby rodzic  nie  usłyszał od  nauczyciela matematyki , że  jego dziecko powinno odejść , bo nie  nadaje się  do tej szkoły . Nie jest rolą  nauczyciela  wydawać takie opinie , nauczyciel ma  stanąć  na wysokości  zadania i nauczyć  tak  jak najlepiej potrafi, bo  do tego został powołany  i za  to  bierze  pieniądze . Dlatego  dyrekcja  powinna  raczej  zająć  się  raczej tymi sprawami  , a  nie jak  dotąd  monitorowaniem   szkoły  i skręcaniem  do minimum  CO.

e
ejw
W dniu 13.01.2016 o 22:41, MuzealnaPracownia napisał:

Jednym z chorych przypadków w elektroniku jest zdobywanie ocen czy zaliczeń jest kupowanie czegoś na pracownie. "Mogę Ci to zaliczyć jak kupisz coś na szkolną pracownie." Chore. "Dam Ci dodatkowy punkt na sprawdzianie jak mi tu pomożesz". Gdzie tu sprawiedliwość? Można uczyć się godzinami na sprawdzian z którego dostanie się np 2, a osoba która nic nie robiła kupi bezpiecznik za kilka złotych i ma tą samą ocenę, jak nie wyższą. Logika tej szkoły jest niesamowita - szkoły nie stać na przyrządy do pracowni (która jest wyposażona w rzeczy sprzed 40 lat) bo szanowny Pan dyrektor wydaje ile się da na kamery i inne zabawki mające na celi jeszcze większą inwigilację wszystkich. I uczniów i nauczycieli.Przez to uczniowie uczą się używać na pracowni przyrządów które w dzisiejszych czasach są już tylko w muzeum...

Co do wyposażenia pracowni to akurat jest ono na bardzo wysokim poziomie porównując do innych szkół a to że korzysta się np z autotransformatora, zasilacza czy generatora który ma 20-30 lat a pracuje nadal i działa lepiej niż nowy chiński który po upływie gwarancji nadaje się do śmietnika, nie jest niczym dziwnym ani złym. Ważne jest aby nauczyć uczniów korzystać zarówno z przyrządów najnowszych jak i tych starszych bo z jednymi i drugimi się w życiu zawodowym spotkają nie raz.

Co do kupowania fantów na pracownię u Wiesia to owszem funkcjonuje to od lat... generalnie osobnik prowadzący tą pracownie jest człowiekiem bardzo specyficznym i większość osób łapie oddech ulgi jak w końcu zaliczy jego przedmiot ;) Przynoszenie fantów jest po prostu małym kołem ratunkowym w drodze do ukończenia tej szkoły ;)

L
Lokator ZSE
Co do wychowawców to są bardzo wyrozumiali, ale dyrektor narzuca chore zasady do, jeśli wychowawcy nie będą się do nich stosować to prawdopodobnie ponoszą konsekwencje. Co do telefonów to biją rekordy bo nieraz po niecałej minucie przybiega ktoś z wychowawcôw i oświadcza iż dyrektor dzwonił i światło ma być zgaszone. Warunki są jakie są, są nawet pokoje gdzie na podłodze są stare odklejone kafelki z PCV to nie żarty szczegõlnie że chodzenie po tym na boso grozi poranieniem stóp. Pozdrawiam wytrwałych bo moim zdaniem próbują nas ustawić jak zegarki, nie dajmy się!
A
Anonimowy uczeń ZSE

Taaa, tylko wychowawcy mają podgląd... Nasz dyrektor oszczędnie gospodaruje pieniędzmi na ogrzewanie oraz prawdą. Z tym telefonem kilka minut po północy to prawda niestety. Telefon był do kierownika internatu (który tak naprawdę jest na fikcyjnym stanowisku, bo o wszystkim decyduje dyrektor), a ten z kolei musiał zadzwonić do wychowawców. Też nie mają łatwo, bo muszą się albo litować nad uczniami, albo nad sobą. 

A
Absolwent

...A co do "monitorowania" terenu wokół szkoły, to można kamery zainstalować na budynku internatu. Jedynym "mankamentem" ;-) takiego rozwiązania jest brak możliwości cieszenia się podglądactwem nieletniej młodzieży. 

A
Absolwent

O ile dobrze rozumiem, to internat-bursa ma być namiastką domu rodzinnego, a nie zakładu poprawczego dla trudnej młodzieży.
Czy matka, widząc uczącego się syna i wiedząc, iż jutro ma ważny sprawdzian, nakaże gasić światło, bo wybiła godzina 24:00?

Czy ojciec tak skręci kaloryfery w czasie przerwy świątecznej (ferii zimowych), że wracająca do internatu córka musi spać w dresach, bo szron widzi nie tylko po zewnętrznej stronie okna? 
Rozumiem, że zarządzanie tak dużą placówką, jaką jest ZSE, do łatwych nie należy.
Można mieć również wiele pomysłów na sprawowanie tych rządów i to zarówno w kontekście budowania relacji z kadrą pedagogiczną jak i osiągania wyników edukacyjnych oraz gospodarowania majątkiem.

 
Nie bardzo wiem, dlaczego wdrożonym w Zespole Szkół Elektronicznych modelem zarządzania jest akurat "zamordyzm", skoro placówka ta miała zdecydowania bardziej spektakularne osiągnięcia (nie mylić z nagrodami dla p.dyrektora!) w czasach, gdy bardziej koncyliacyjne rządy sprawowali ś.p. Pan Herman, czy Pan Przeczewski, a "Elektronik" kojarzony był z czymś więcej niż "plazmami" na korytarzach i obskurnym internatem. 
Cóż, być może miejsce przebywania młodzieży po godzinach lekcyjnych ma być surowe, wrogie i hartować ich przed dorosłym życiem.
Podobno szeptana reklama jest jedną z najlepszych. Strach pomyśleć, co szepcze młodzież i rodzice na temat warunków jakie się im stwarza dyrektor ZSE. 
A co do tak elementarnych spraw jak odpowiadanie na "dzień dobry", to cytując jednego polityka, chce się rzec: "można być człowiekiem niskim, ale nie można być człowiekiem małym".
Jako były absolwent tej szkoły bardzo miło wspominam czasy, gdy mieszkałem w internacie.
Być może dlatego, że nie mam traumatycznych doświadczeń związanych z permanentną inwigilacją i gaszeniem mi światła.
Pozdrawiam Wszystkich Absolwentów ZSE

U
UczennicaZSE

To co się dzieje w tej szkole to są jakieś kpiny. Afera z podglądaniem uczniów w Internacie itp..brak słów. Niby dyrektor chce dobrych wyników, ale żeby ktoś miał zapalone światło po północy, aby się chociaż pouczyć to już nie. Mimo wszystko zabawniejsze było zabieranie farelek uczniom jak było strasznie zimno, bo "są niezgodne z regulaminem". Rozumiem, że jest stara instalacja w Internacie, która się przegrzewa, ale no powinno być tam ciepło, bo w końcu śpią tam ludzie. Dyrektor powinien wreszcie skończyć ze swoim widzi mi się i zacząć traktować uczniów jak normalnych ludzi, a nie jak jakieś zwierzęta, które mają mieć dobre wyniki tak po prostu.

g
graza

To nie jedyny taki internat/bursa - ja mieszkałam w innym (w innym mieście) i też nie wspominam tego zbyt dobrze.

a
almost-out
W dniu 13.01.2016 o 22:00, jedenzabsolwentow napisał:

Gadasz głupoty kolego


A co oni robią oprócz doradzania zawieszenia koców czy kartonów na okna, w razie gdybyśmy musieli się uczyć do późna? Abstrahując od tego, że kiedy Wielki Brat zatrzyma oko kamerki na danym oknie, bo ma "inny odcień", to od razu lecą na połamanie karku, żeby to ściągnąć, bo dostaną reprymendę.
t
tensam
W dniu 14.01.2016 o 09:12, ~niejestemtechnikiem~ napisał:

Ale za to nie trzeba być technikiem by wiedzieć, że uczniów nie traktuje sie jak śmieci,a szantażowanie ich tym, że jeśli nie kupią czegoś na pracownie to nie dostana dobrej oceny jest karalne.

i tu sie zgadzam

~niejestemtechnikiem~
Ale za to nie trzeba być technikiem by wiedzieć, że uczniów nie traktuje sie jak śmieci,a szantażowanie ich tym, że jeśli nie kupią czegoś na pracownie to nie dostana dobrej oceny jest karalne.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska