Sporting Lizbona - Anwil Włocławek 89:113 (23:42, 21:22, 17:20, 28:29)
SPORTING: Williams 21 (3), LoVett 7 (1), Armwood 6, Radic 5, Loncovic 4 oraz Fenner 15 (3), Fernandes 10 (1), Ventura 9 (1), A. Monteiro 6 (2), R. Monteiro 6 (2)
ANWIL: Bostic 19 (5), Greene 19 (4), Petrasek 16 (2), Łączyński 13 (3), Sobin 10 oraz Nowakowsk 24 (5), Woroniecki 6 (1), Szewczyk 3 (1), Słupiński 3, Dawdo 0.
Włocławianie zaczęli od serii udanych rzutów z dystansu Josha Bostica, Luke'a Petraska i Kamila Łączyńskiego, po której prowadzili 22:13. Z pierwszych dziewięciu prób za 3 goście spudłowali tylko jedną! Pod koniec 1. kwarty przewaga sięgnęła już 19 punktów, a licznik celnych "trójek" w tej kwarcie zatrzymał się na dziesięciu.
Potem Anwil kontrolował przebieg meczu, będąc drużyną niemal nie do zatrzymania w ofensywie. Już w 15. minucie na liczniku było ponad 50 punktów, a skuteczność z gry wynosiła ponad 70 procent. Włocławianie bawili się koszykówką, błyskawicznie przechodząc do ofensywy i efektownie kończąc kontrataki.
Po przerwie skuteczność spadła, trener Frasunkiewicz mocniej rotował składem. I tak jedynym pytaniem pozostawało, kiedy Anwil złamie setkę w tym meczu. Stało się to w 36. minucie po "trójce" znakomitego w tym meczu Michała Nowakowskiego (8/9 z gry).
Z pewnością Anwilowi bardzo się przyda taki mecz po dwóch kolejnych porażkach w PLK. Indywidualnie potrzebował takiego występu także Josh Bostic (6/8 z gry), który od początku sezonu miał duże kłopoty ze skutecznością.
W kolejnym meczu FIBA Europe Cup 19 października Anwil podejmie fiński Karhu.
