GTK Gliwice - Anwil Włocławek 74:90 (15:23, 26:27, 21:23, 12:17)
GTK: Oguine 23 (2), Frąckiewicz 11, Czerapowicz 10 (2), Laksa 7, Ihring 7 oraz Jodłowski 7, Milion 5, Gordon 4, Piśla 0, Busz 0.
Anwil: Petrasek 16 (1), Michalak 14 (1), Łączyński 6 (2), Ongenda 6, Gruszecki 2 oraz Turner 17 (4), Taylor 11 (1), Williams 11 (1), Pipes 4, Sulima 3, Nelson 0, Łazarski 0.
Włocławianie są zdecydowanie najlepszą drużyną ligi w meczach wyjazdowych (bilans 11-1) i w Gliwicach szybko pokazali, jak dobrze czują w halach rywali. W połowie 1. kwarty prowadzili już 15:5. Gliwiczanie mieli duże kłopoty ze skutecznością (raptem 33 procent z gry w 1. kwarcie) z wyjątkiem Michaela Oguine, który zdobył 11 z 15 punktów dla GTK.
W 2. kwarcie gospodarze zagrali już lepiej i w pewnym momencie przewaga stopniałą do 5 punktów. Trener Selcuk Ernak miał jednak więcej atutów na ławce, tym bardziej, ze do gry po kontuzjach wrócili Luke Nelson i Ryan Taylor.
Po przerwie początkowo wciąż nie do zatrzymania był Oguine. Tylko swojemu obrońcy gospodarze zawdzięczali fakt, że wciąż byli w grze o zwycięstwo. Amerykanin w połowie 3. kwarty miał już 21 pkt na koncie, a GTK tracił do Anwilu Włocławek tylko 4 punkty.
Dopiero wtedy udało się zatrzymać lidera gospodarzy, a na początku ostatniej kwarty włocławianie prowadzili bezpieczną różnicą 15 punktów. Kluczowa okazała się szerokość składu, bardzo dobry mecz z ławki rezerwowych rozegrali Justin Turner i bezbłędny z gry Ryan Taylor.
