Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karolina była o krok od śmierci, ale spędziła drugą wigilię w nowym życiu. Czy można było dostać pod choinkę piękniejszy prezent?

Adam Willma
Kiedy Karolina wróciła z Wiednia po operacji, obudziła wszystkich. - Pół roku na to czekałam - wspomina. - Z każdym chciałam się przywitać!
Kiedy Karolina wróciła z Wiednia po operacji, obudziła wszystkich. - Pół roku na to czekałam - wspomina. - Z każdym chciałam się przywitać! Adam Willma
W domu remont, malowanie kuchni. Gwar gromadki dzieci, świąteczna atmosfera. Anna Szychulska kończy odświeżanie kuchni. Zanim na kuchence stanie garnek ze świątecznym barszczem, będzie nowy kolor, jaśniejszy.

Z odgłosów domu jeden zniknął na dobre - ponure buczenie koncentratora tlenu.

Złowieszcza genetyczna mutacja Delta F508 od wielu lat niszczyła płuca dziewczyny z Zadusznik. Na podobne cierpienie skazanych jest w Polsce około 3 tys. osób chorych na mukowiscydozę. Tylko u nielicznych choroba ogranicza się do pokasływania i wydzielenia nadmiernej ilości śluzu. U większości kolejne infekcje są przyczyną powikłań zmniejszających wydolność płuc. W takich przypadkach ratunek jest tylko jeden - przeszczep.

Karolina była o krok od śmierci. Lekarze nie wahali się określać tej granicy - jeszcze 2-3 dni i pisalibyśmy dziś o niej w czasie przeszłym. Waga dziewczyny spadła do 25 kilogramów, ataki kaszlu nie pozwalały przespać nocy. Organizm był skrajnie osłabiony. Ze względu na dodatkowe powikłania, polscy lekarze nie czuli się na siłach dokonać przeszczepu.

W takich sytuacjach pisze się zwykle o cudzie. Ale w przypadku mukowiscydozy cud życia jest nierozerwalnie związany ze śmiercią dawcy. Może więc dobrze, że przepisy zabraniają przekazywania informacji o dawcy organu i jego rodzinie.

Czytaj: Telefon może zadzwonić w każdej chwili

Telefon z Austrii. Że czekają z płucami. Dalej poszło jak po sznurku. Z domu wyniósł Karolinę na rękach ojciec. Karetka dojechała na lotnisko z policyjną eskortą. Dziewczyna ocknęła się w Wiedniu, gdzie 20 lekarzy czekało przy stole operacyjnym. Zasnęła znowu, a gdy otworzyła oczy, zobaczyła swojego polskiego lekarza, doktora Wojciecha Skorupę, jednego ze sprawców tego cudu. - Lekarze byli wspaniali - podkreśla babcia Karoliny. - Ale na mnie największe wrażenie zrobili ludzie z gminy. Nie mam słów wdzięczności, że nie zostawili nas z tym problemem samych. W najgorszych chwilach nie wahali się wesprzeć Karolinę materialnie i dobrym słowem.

- Gdy przyjechałam z Austrii do domu, jeszcze przez tydzień nie rozstawałam się z rurkami z tlenem - wspomina Karolina. - Byłam bardzo przestraszona, gdy zapowiedziano, że muszę się ich pozbyć. Przecież tyle lat żyłam ciągle z "wąsem" pod nosem.

Brak "wąsa" wprawił w zdumienie młodsze rodzeństwo. - Karetka przywiozła mnie do domu około drugiej w nocy. Rodzice czekali na mnie na podwórku. Gdy wpadłam do domu, musiałam wszystkich pobudzić, bo przecież nie było mnie pół roku. Z każdym chciałam się przywitać. Mała Julka długo dotykała twarzy Karoliny, nie do końca była przekonana, czy to na pewno starsza siostra.

Medyczne wyposażenie pokoju Karoliny trafiło do innych potrzebujących, ale rehabilitacja nie była łatwa. Karolina czuła się jak dziecko, które stawia pierwsze kroki. - Teraz ważę prawie drugie tyle i jeszcze trochę chciałabym przybrać - śmieje się Karolina. - Dzięki temu w wieku 21 lat po raz pierwszy mogłam kupić sobie ubrania w sklepie dla dorosłych. Wcześniej pasowały na mnie jedynie dziecięce rozmiary

Dziewczyna z Zadusznik powróciła do nauki, którą przerwała choroba. Jest w III klasie włocławskiego liceum. - Okazało się, że do mojej szkoły chodzi kolega, który ma ten sam problem. Trafiliśmy nawet do jednej grupy, ale on jeszcze czeka na przeszczep i musiał przerwać naukę, tak jak ja kiedyś.

Na początku prawie nikt nie wiedział o chorobie Karoliny. - Dziś wiedzą, bo nie mam oporów, żeby o tym mówić. W szkole nikomu moja choroba nie przeszkadza. Owszem, ludzie pytają na czym polega mukowiscydoza, ale nikt nie traktuje mnie z tego powodu inaczej. Trafiłam na naprawdę świetnych ludzi.

Najwyższy czas na zaplanowanie kolejnych etapów w życiu. - Zastanawiam się, jakie studia wybrać - mówi Karolina. - Waham się pomiędzy administracją a kosmetyką. Bardzo chciałam być opiekunką w przedszkolu, ale ze względu na częste infekcje u dzieci, lekarze wybili mi to z głowy.

Przez pierwsze pół roku powracały drobne infekcje. Dokładnie tak, jak prognozowali lekarze. - Uprzedzili mnie, że w pierwszym roku można mieć nawet trzy odrzuty - zaznacza Karolina.

Wizyta kontrolna przed miesiącem zaskoczyła ją samą. - Lekarz powiedział, że jest zdumiony moimi wynikami. Jeszcze nigdy nie były tak dobre. Do tej pory obowiązkowe wizyty miałam raz w miesiącu. A teraz usłyszałam, że zobaczymy się za pół roku. Pół roku bez lekarzy! Niesamowite! Oczywiście, leki przeciwodrzutowe będę musiała brać do końca życia.

Pozostała jeszcze tylko operacja usunięcia kamieni, które utworzyły się wskutek zażywania ogromnych ilości leków. Ten z pozoru banalny zabieg, z powodu wcześniejszego przeszczepu, wymaga jednak doświadczonego chirurga, dlatego dokona go profesor z Poznania.
Na razie Karolina bawi się życiem. - Korzystam jak mogę, ale muszę pamiętać o ograniczeniach. Unikam tłumu, bo łatwo o infekcję. Niestety, nie ma mowy o bliskich kontaktach ze zwierzętami, więc pies w domu odpada.

Babcia Karoliny ma 22 wnuki i 3 prawnuki, ale ze względu na chorobę, to Karolina była dla niej dotąd oczkiem w głowie. - Tyle lat minęło jej na chorobie i wreszcie rozkwitła dziewczyna. Kiedyś ni to biustu, ni to nóżki, a teraz dziewczyna w pełnej krasie. Kiedyś zamyślona, pogrążona w swoich zmartwieniach, dziś ma jasność w oczach.

Dla Karoliny najważniejszy jest kontakt z ludźmi. - Tego mi wcześniej bardzo brakowało. W czasie choroby kontaktowałam się ze znajomymi głównie za pośrednictwem komputera. Teraz korzystam z niego znacznie rzadziej. Nie ma jak osobiste kontakty z ludźmi. Pojawili się nowi znajomi ze szkoły, odnowiłam niektóre dawne znajomości. Bo gdy człowiek jest uwiązany w domu do aparatury tlenowej, trudno je było pielęgnować.

Po przeszczepie Karolina często wracała myślami do operacji. - Bardzo mnie ciekawiło, od kogo dostałam płuca, komu zawdzięczam życie. Próbowałam sobie wyobrazić tamtych ludzi. Wiem tylko, że płuca pochodziły od dziecka, bo płuca dorosłych osób były za duże do mojej klatki piersiowej. Teraz już nie myślę.
- Lepiej nie wnikać! - radzi babcia. - To tak jak w "M jak miłość", gdy przeszczepiono serce Magdzie. I jaki był z tego pożytek? Żyje nerwami, myśli o ojcu córki, której serce zabrała. A Karolina powinna żyć życiem swoim i swojej rodziny.

Dramatyczne przeżycia uczą człowieka doceniać małe rzeczy. - Na przykład sen - zauważa Anna Szychulska, mama Karoliny. - Trudno sobie wyobrazić, ile było nieprzespanych nocy w związku z chorobą Karoliny. Najgorsze były te ostatnie. A teraz wreszcie śpimy spokojnie. Przez kilka dni po jej powrocie nie mogłam się do tego przyzwyczaić. Pierwsze noce nie mogłam spać - słuchałam jak oddycha, patrzyłam jak śpi.

Zmieniło się jeszcze jedno. - Wtedy dni się dłużyły - śmieje się Anna. - A teraz pędzą tak, że trudno się połapać. Ale co tam, powiedziałam sobie, że będę się cieszyć z tego, co jest. Za dużo było stresu w życiu.

Jedyne na co matka nie pozwoliła Karolinie, to wakacyjny wyjazd. - Nie mogłam się przełamać. Musi mnie zrozumieć, że potrzebuję czasu na ochłonięcie z tego wszystkiego. Nadal gdzieś głęboko w sercu bardzo się o nią boję. Gdy spóźnia się o pół godziny, dzwonię, bo złe myśli od razu wracają.

Operację na sercu przeszedł tata Karoliny. - Na szczęście wszystko dobrze poszło. Gdy pojechałam go odwiedzić, powiedział, że teraz znacznie lepiej rozumie mój ból. Tyle, że tata miał tylko jeden dren, a ja trzy - uśmiecha się Karolina.

- Najważniejsze, że jest w niej ta radość życia - mówi babcia. - Bogu dziękuję, że pozwolił mi tego doczekać. Tyle razy myślałam, żeby dziewczyna jeszcze trochę użyła, żeby inne życie przeżyła. Bo ona przecież nic na świecie nie widziała.

I jeszcze jedna zmiana. Podczas rekonwalescencji Karoliny, na świat przyszło najmłodsze dziecko państwa Szychulskich. Zdrowe jak ryba!

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska