Oskarżony przyznał się do winy i żałował tego, co zrobił. Tłumaczył jednak na sali sądowej, że nie wie, dlaczego tak się zachował. Wyjaśniał, że szóstego lutego wypił ze znajomymi kilkanaście piw, pił też dzień później, alkohol dodatkowo połączył z lekami.
Twierdził też, że nie pamięta samego wyrzucania psa przez balkon. Tłumaczył, że jeśli chodzi o wcześniejsze znęcanie się nad szczeniakiem, to owszem, dawał psu klapsy. Chciał go wytresować, żeby nie załatwiał swoich potrzeb w mieszkaniu.
Czytaj: Uderzał szczeniakiem o kaloryfer, a potem wyrzucił zwierzę z czwartego piętra [wideo]
Wyrzucony z czwartego piętra psiak przeżył - ranny trafił pod opiekę weterynarza z toruńskiego schroniska dla zwierząt. Lotka, bo tak została nazwana kilkumiesięczna suczka, dziś ma się dobrze i znalazła już nową rodzinę.
Proces Roberta B. trwa, kolejna rozprawa odbędzie się w maju. Za znęcanie się nad psem mogą mu grozić dwa lata więzienia.
Tymczasem prokuratura rejonowa Toruń Centrum - Zachód skierowała do sądu rejonowego wniosek o warunkowe umorzenie postępowania w innej głośnej sprawie o znęcanie się nad psem. Chodzi o chihuahuę, który w lutym został zmiażdżony w szybie windy akademika nr 10 w Toruniu. Do windy wsadzili go studenci, 20-letni Mateusz P. oraz rok starszy Szymon G., którzy wcześniej imprezowali w akademiku.
Czytaj także: Pies zmiażdżony w windzie podczas studenckiej imprezy w akademiku w Toruniu
- Pozostawili go samego w windzie wraz ze smyczą, a następnie uruchomili windę, w wyniku czego pies w czasie jej przemieszczania wpadł do szybu - informuje prokurator Ewa Janczur.
Mateusz P. oraz Szymon G. przyznali się do popełnienia zarzuconego im czynu. Złożyli wyjaśnienia w prokuraturze i wyrazili skruchę.
Żaden z mężczyzn nie był wcześniej karany - stąd decyzja o warunkowym umorzeniu postępowania. Jeśli sąd się z nią zgodzi, mężczyźni będą musieli wpłacić po 500 zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Jeśli zaś przez najbliższe półtora roku od wydania wyroku przez sąd popełnią przestępstwo, postępowanie zostanie wznowione.
Dlaczego to robią?
Joanna Kosińska, psycholog mówi red. Matyldzie Młockiej w Rzeczpospolitej, że spraw dotyczących znęcania się nad zwierzętami nie przybyło. - Kiedyś na przykład dzieci malowały psy farbą olejną, a kota wrzucały w rynnę. Teraz te sprawy po prostu częściej są nagłaśniane i ujawniane. Dawniej nie było tak wielu organizacji zajmujących się maltretowanymi zwierzętami.
Skąd bierze sie znęcanie nad zwierzętami? Zdaniem Joanny Kosińskiej - przede wszystkim ze sposobu wychowania. - Żyjemy w kulturze, w której zwierzę ma służyć człowiekowi i w związku z tym jest traktowane jako coś gorszego. Nie uczymy dzieci, że zwierzęta także cierpią i czują. Podobnie jest w aspekcie prawnym. Gdy ktoś skrzywdzi człowieka, musi za to odpowiedzieć. Ale jeżeli ktoś skrzywdzi psa, to szkodliwość czynu jest uznawana za znikomą. Lekarz ludzki ponosi odpowiedzialność za pacjenta, a weterynarz nie.
Jeżeli jesteś świadkiem znęcania się nad zwierzęciem, które grozi mu uszczerbkiem na zdrowiu lub zagraża jego życiu, możesz to zgłosić do policji lub do prokuratury - informuje na swojej stronie internetowej fundacja Pro Animals. Przypomina również, że możesz też pouczyć krzywdzącego, że takie postępowanie jest karalne, zagrozić mu, że zgłosisz to na policję, a jeżeli cię nie posłucha, możesz sam zgłosić to policji. Musisz jednak udokumentować sprawę na przykład: fotografiami, nagraniem rozmowy lub mieć przynajmniej świadków tego i kontakt z nimi, aby potwierdzili twoje zeznania.
Skąd biorą się takie zachowania ludzi? Co o tym sądzicie?
Czytaj e-wydanie »