Firma Strabag obiecywała, że obwodnicę Mroczy odda do użytku już w tym roku. I pewnie by słowa dotrzymała, gdyby udało się obu stronom dogadać w sprawie kosztów robót dodatkowych. Bo w trakcie budowy obwodnicy okazało się, że podniósł się poziom wód gruntowych i trzeba na odcinku 150 metrów podnieść nasyp jezdni o półtora metra.
Przeczytaj także:Obwodnica Mroczy miała być gotowa już w czerwcu. Ale...
- Od wielu już miesięcy trwają trudne rozmowy z wykonawcą - mówi Leszek Klesiński, burmistrz Mroczy. - Kiedy okazało się, że jest problem z wysokim poziomem wód gruntowych, natychmiast przekazaliśmy sprawę pracowni wykonującej projekt tej najważniejszej w naszym mieście inwestycji. Projektant wprowadził zmiany i poprawiony już projekt przekazaliśmy firmie Strabag.
Problem w tym, że wykonawca miał dokonać wyceny wykonania podwyższonego nasypu i jednego przepustu. W sprawie ceny nie możemy się dogadać.
Strabag - zdaniem burmistrza Klesińskiego - chce za dużo za dodatkowe roboty. Efekt taki, że od wiosny prace przy budowie liczącej 4200 metrów jezdni obwodnicy stoją w miejscu.
Strabag ma wykonać m.in. trzy ronda i żadne dotąd nie powstało. Firma wykonuje za to oświetlenie, ogrodzenie zbiorników retencyjnych i sieje trawę. Ma czas.
Na jego brak nie narzeka też firma Skanska, której zlecono budowę wzdłuż obwodnicy ścieżki rowerowej. - Miała zacząć w sierpniu, nie weszła do dziś - skarży się burmistrz Leszek Klesiński.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Czytaj e-wydanie »