Kapuściska, Błonie, osiedle Leśne, Bartodzieje. Można by długo wymieniać. Dużo bloków, a miejsc do parkowania jak na lekarstwo.
Trudno się dziwić projektantom, że w latach 50.-60. nie przewidzieli takiej liczby samochodów. Dziś w Bydgoszczy jest ich zarejestrowanych ponad 250 tysięcy.
Właściciele samochodów, a każdy chce zaparkować najbliżej swojego bloku, szukają więc każdego wolnego skrawka terenu, by móc zaparkować. Często są to tzw. dzikie parkingi. Jak na przykład na Kapuściskach.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
Zadzwoniła do nas Czytelniczka, mówiąc, że przy Planu 6-letniego powstał dziki parking.
- Miejsce, gdzie kiedyś był skwer, jest regularnie rozjeżdżany. W dodatku przy okazji niszczą niedawno wyremontowany chodnik - opowiada.
W zarządzie dróg przyznają, że parkowanie gdzie popadnie, to coraz poważniejszy problem. - Żeby temu zapobiec, moglibyśmy ogradzać teren słupkami, ale jak w razie zagrożenia dojedzie straż pożarna czy pogotowie? - pyta Krzysztof Kosiedowski, rzecznik drogowców.
Zarząd dróg może interweniować, jeżeli taki parking znajduje się w tzw. pasie drogowym. Jeżeli to droga osiedlowa, wtedy ruch należy do spółdzielni mieszkaniowej.
Strażnicy miejscy dostali na początku kwietnia zgłoszenie dotyczące Planu 6-letniego 31. - Patrol pojechał na miejsce, ale zrezygnowano z wypisania mandatu, bo samochody parkowały na klepisku, tym samym nie było mowy o niszczeniu zieleni - informuje Arkadiusz Bereszyński, rzecznik bydgoskich municypalnych.
INFO Z POLSKI - przegląd najciekawszych informacji ostatniego tygodnia w kraju (07.04-13.04)