Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klęcznik księdza Fijałka - komentuje Adam Willma

Adam Willma
Adam Willma
Ksiądz Fijałek, przerażony „betonozą” polskich cmentarzy wymyślił i pobudował z wiernymi pokaźny kurhan, który z zewnątrz pokryty został zielenią
Ksiądz Fijałek, przerażony „betonozą” polskich cmentarzy wymyślił i pobudował z wiernymi pokaźny kurhan, który z zewnątrz pokryty został zielenią Olgierd Górny
Śmierć, pogrzeb, grób. I co potem? Pamięć o nas (przynajmniej na tym świecie) została przewidziana na 20 lat, taką nam zafundowano urzędową gwarancję nietykalności.

Dwadzieścia lat. Żeby lepiej poczuć, co to oznacza, sięgnijmy pamięcią wstecz. Przed dwudziestu laty Adam Małysz wygrał konkurs skoków w Zakopanem, a Polskę odwiedził prezydent Rosji (tak, tak, ten sam Władimir Władimirowicz). Przed dwoma dekadami premierę miał „Dzień świra”, koncert na stadionie Gwardii zagrał Roger Waters, a media żyły aferą „łowców skór”. Dwadzieścia lat, czyli przed chwilą.

Po dwóch dekadach grób można zlikwidować i nie pozostaje ślad. Zwykle szczątki po prostu wkopuje się głębiej. Ale w wielu miejscach 20 lat to za mało czasu dla ciała, aby zamieniło się w „szczątki”. To smutny los zwłaszcza osób samotnych, w przypadku których nie ma chętnych do do wysupłania kilkuset złotych. Do niedawna w uprzywilejowanej sytuacji byli „lokatorzy” murowanych grobowców, w których pozostawało miejsce na dodatkowe pochówki. Ci mieli w perspektywie dziesiątki lat bonusu na niezacieralność pamięci. Ale w nowym projekcie ustawy wszyscy mają zostać zrównani, więc likwidacji grobów będzie jeszcze więcej niż dotychczas. Na szczególne traktowanie mogą liczyć jedynie rezydenci urn. W Toruniu, w ramach zachęty, zafundowano im 90 lat spokoju.

Ale co właściwie począć z rozrastającymi się cmentarzami? Przecież materialna wieczność, choć kusząca tak samo jak za czasów faraońskich, jest jedynie iluzją. Wszyscy w końcu zamienimy się w proch, a najpewniej już pokolenie naszych prawnuków nie będzie znało naszych imion. Dobrą, stosowaną od średniowiecza praktyką, była instytucja kostnicy. Kostnicą nazywano pierwotnie niewielki cmentarny budynek, do którego składano z szacunkiem ekshumowane kości.

Inny pomysł miał ks. Stanisław Fijałek – nietuzinkowy duchowny i wielkiego ducha człowiek z parafii pod Trzebinią. Ksiądz Fijałek, przerażony „betonozą” polskich cmentarzy wymyślił i pobudował z wiernymi pokaźny kurhan, który z zewnątrz pokryty został zielenią. Stosując metodę tanatopraksji (przyspieszonej mumifikacji), miano w nim chować całe pokolenia parafian z Karniowic. Ostatecznie spoczął w nim samotnie tylko ksiądz Fijałek (i to wbrew własnej woli skremowany), bo nowemu proboszczowi takie herezje nie mieściły się w głowie. Betonoza wróciła.

Cóż, każdego odchodzącego z tego świata żal, ale są tacy jak ks. Fijałek, którzy odchodzą zdecydowanie za szybko. Nekropolia ks. Fijałka niszczeje, ale pozostała po nim inna pamiątka - w karniowickim kościele nie ma klęczników - żeby ci, którzy chcą paść na kolana, wiedzieli co czynią.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska