Nasz niedawny artykuł o tym, co myślą niektórzy klienci o kasach samoobsługowych w sklepach, rzucając o nich soczyste epitety, wywołał lawinę komentarzy.
Przypominamy go tutaj:
Klienci komentują go również w realu.
Trzeba długo czekać, aż ktoś podejdzie
- Nie znoszę kas samoobsługowych, to chyba ułatwienie tylko dla sklepu, bo na pewno nie dla klientów. To, co napisali o nich w "Pomorskiej" to wszystko prawda, w pełni się zgadzam - usłyszeliśmy z ust mieszkanki Inowrocławia, którą spotkaliśmy 27 maja przed południem w Biedronce przy ulicy Solnej w Inowrocławiu. - A tak w ogóle, jak już jesteśmy przy głosie, to najbardziej lubimy z mężem robić zakupy w Kauflandzie na osiedlu Rąbin.
Po naszym artykule zadzwonił też telefon z biura prasowego znanego dyskontu.
Oto, co usłyszeliśmy:
- Nie zgadzamy się, że samokasowanie to udręka dla klientów. To udogodnienie i bardzo dobry pomysł, głównie dla tych, którzy nie mają dużo zakupów. Idea była taka, by takie osoby nie musiały stać długo w kolejce.
Idee często jednak pozostają słuszne tylko w nazwie. Wśród kilkudziesięciu komentarzy, które pojawiły się pod tym artykułem na Facebooku, zdecydowanie przeważają złe opinie o kasach samoobsługowych, dobre można policzyć na palcach.
"Kasjerki będą tracić pracę przez automaty"
Co piszą o kasach pod naszym artykułem? Oto przykłady:
- Pan Hubert: "Dla mnie to lipa. Czasem masz pięć produktów, a kasa się blokuje i trzeba czekać na kasjerkę."
- Pani Grażyna: "Mnie często się zawiesza, zwłaszcza jak kupuję karmę lub żwirek dla kota - waga się nie zgadza. Trzeba czekać dość długo, aż ktoś podejdzie z obsługi, tak są wszyscy zajęci. To nie na moje nerwy."
- Pan Łukasz: "Poza wszelkimi innymi argumentami, jak rozumiem w koszcie produktu są uwzględnione koszty obsługi przez pracownika. Jeśli sam się obsługuję, to powinien być jakiś rabat przy takich zakupach."
- Pan Radosław: "Jakiś pracownik powinien stać przy tych kasach i doradzać. We Francji nie zdały egzaminu i w wielu sklepach je wycofano. U nas też powinni."
- Pani Elżbieta: "Przy normalnych kasach i tak są kolejki, wcześniej siedziały trzy osoby, teraz często jedna. Mało tego, musi jeszcze musi podchodzić do tych przy samoobsługowych i pomagać. Jest zamieszanie i nerwówka i... tyle z udogodnień."
- Pani Barbara:" Na początku korzystałam, ale szybko się zniechęciłam, bo ciągle były z tymi kasami jakieś problemy."
- Pani Monika: "W Wielkiej Brytanii w supermarketach równolegle są kasy obsługowe i bezobsługowe. Klient ma wybór, gdzie chce pójść . Te drugie dobrze sprawdzają się przy mniejszych zakupach i znacznie zmniejszają kolejki. Jednak zawsze jest w pobliżu pracownik, który podchodzi w razie problemu. U nas trzeba na niego czekać."
- Pani "Mój mąż nienawidzi tych kas. Zawsze powtarza kasjerkom, że przez nie stracą pracę."
- Pan Sebastian: "Pod przykrywką samoobsługi robimy za pracowników. A jedyna rzecz, której nie kupimy to nasz czas".
- Pan Łukasz: "Produkt ma w cenie koszty pracownika. Jeśli klient obsługuje się sam, pracownicy wykonują w tym czasie inne obowiązki w sklepie. Przecież z powodu kas samoobsługowych nie mają wolnego czasu czy dodatku finansowego. Na miejscu sieci handlowych zrobiłbym eksperyment, czyli dałbym X procent rabatu za samoobsługę. Ciekawe, czy wtedy byłyby kolejki do automatów.
