https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Koniec "afery basenowej" w Toruniu. Wyrok: niewinni

(awe)
Uniewinnieniem skończył się długi proces dotyczący MOSiR-u w Toruniu
Uniewinnieniem skończył się długi proces dotyczący MOSiR-u w Toruniu Lech Kamiński
Aleksander D., dyrektor MOSiR-u, wyszedł z sali rozpraw zadowolony. - Nie mogło być innego wyroku - mówił jego obrońca.

Uniewinniony został wczoraj nie tylko szef ośrodka, ale i Janina G., kadrowa, która razem z nim siedziała na ławie oskarżonych. Obojgu prokuratura zarzucała nakłanianie do fałszowania dokumentów i oszukiwanie ZUS-u. Przypomnijmy: chodziło o fałszywe umowy-zlecenia dotyczące kursów pływania. Zdaniem śledczych miały być one wypisane na studentów, choć zajęcia prowadzili etatowi ratownicy MOSiRu.

Sędzia Tomasz Żuchowski nie miał wątpliwości, kiedy ustnie uzasadniał wczoraj wyrok: fikcyjne umowy-zlecenia rzeczywiście istniały. - Część dokumentów była podrabiana, świadczą o tym ustalenia biegłego z dziedziny grafologii - mówił. - Ale te ustalenia nie przesądzają o odpowiedzialności karnej oskarżonych.

Tej zaś ostatecznie sędzia się nie dopatrzył. Uznał, że ani Aleksander D., ani Janina G. nie mieli żadnego powodu, by nakłaniać ratowników do podrabiania podpisów. Mało tego: cały proceder nie przyniósłby im żadnych znaczących korzyści. - Z zeznań świadków wynika, że korzyści nie odniósłby także ośrodek - wyjaśniał sędzia.

Toruń - wiadomości

Wypisywanie umów "na studenta" wiązało się bowiem z tym, że MOSiR nie musiał za nich odprowadzać składek do ZUS. W ten sposób miał "zaoszczędzić" ponad 13 tysięcy zł. Ale w wielomilionowym budżecie ośrodka taka kwota nie była znacząca, a "oszczędności" byłyby pozorne.

Sędzia podkreślił również, że ani dyrektor ani kadrowa nie brali bezpośredniego udziału w podpisywaniu umów, a akt oskarżenia opierał się przede wszystkim na wyjaśnieniach ratowników. - Trzeba pamiętać, że mieli oni interes w tym, by składać niekorzystne dla oskarżonych zeznania - mówił sędzia. - Przedstawili się jako ofiary panującego systemu, a przecież dostawali dzięki fikcyjnym umowom wyższe wynagrodzenie

Zadowolenia z decyzji sądu nie kryją uniewinnieni pracownicy MOSiR-u i ich obrońcy. - Wyrok jest słuszny, oparty o trafna ocena materiału dowodowego - nie ma wątpliwości mecenas Stanisław Chodkowski, który bronił Aleksandra D.

Wątpliwości ma jednak prokuratura. - Ustne uzasadnienie wyroku nie przekonało mnie - przyznaje prokurator Anna Gulcz. - Jest dość ogólne, poczekam więc na pisemne i wtedy podejmę dalsze decyzje.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

j
j23
A może pan prokurator zajął by się kierownikami basenów tj panem STnisłaem ł. który nie jedno ma na

sumieniu basenowym ,oraz obecnym ,który prawdopodobnie odbierał osobiście umowy od swoic pracowników i poswiadczal ich wiarygodność.

A może pan prokurator zajął by się kierownikami basenów tj panem STnisłaem ł. który nie jedno ma na

sumieniu basenowym ,oraz obecnym ,który prawdopodobnie odbierał osobiście umowy od swoic pracowników i poswiadczal ich wiarygodność.

Jak nie wiesz to nie oczerniaj.
W
Wodnik Szuwarek
A może pan prokurator zajął by się kierownikami basenów tj panem STnisłaem ł. który nie jedno ma na

sumieniu basenowym ,oraz obecnym ,który prawdopodobnie odbierał osobiście umowy od swoic pracowników i poswiadczal ich wiarygodność.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska