Po trzech miesiącach sprawdzamy czy niebezpieczna studzienka zniknęła. Niestety nie.
Po wypadku prezes Koronowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Dariusz Nigmański, zapewniał "Pomorską", że studzienki należące do Telekomunikacji znikną z osiedla. Okazuje się, że ta przy bloki 1 B przy ul. Witosa została tylko minimalna obniżona. Jednak w dalszym ciągu stanowi zagrożenie dla przechodniów.
Czytaj: Karetka nie przyjeżdżała. Wiktorię uratowali strażacy po służbie
- Ta studzienka powinna zostać zrównana z ziemią. Nie rozumiem, dlaczego została tylko obniżona- komentuje Jan Michalsk. Jeden ze strażaków, któremu Wiktoria zawdzięcza życie. Bo widząc na chodniku nieprzytomne dziecko pospieszył z pomocą.
-Prace przy studzience wykonano byle jak. Po pierwszym deszczu cement wokół studzienki spłynął. Straszna fuszerka - dodaje Michalski.
Co na to prezes spółdzielni Dariusz Nigmański? - Orange po naszej interwencji zajęło się studzienką. Wszystko było uzgadnianie telefonicznie.
W spółdzielni przyznają jednak, że efekt prac nie jest zadowalający. - Będziemy reagować i interweniować dalej w tej sprawie - obiecuje prezes.
Czytaj e-wydanie »