https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kruszwica. Za dużo szkół, za mało uczniów

TEKST i FOT. JAN SZCZUTKOWSKI
Teresa Węgierska w imieniu licznie zebranej  społeczności opowiedziała się przeciwko  zamiarowi likwidacji szkoły w Sukowach
Teresa Węgierska w imieniu licznie zebranej społeczności opowiedziała się przeciwko zamiarowi likwidacji szkoły w Sukowach FOT. JAN SZCZUTKOWSKI
Samorząd w Kruszwicy ma zamiar zlikwidować kolejne szkoły. Rodzice protestują.

Tymczasem dzieci z roku na rok jest coraz mniej, a do utrzymania placówek oświatowych dużo się dopłaca.

Winny niż demograficzny

- Gdy 24 lata temu rozpoczynałam pracę w Sukowach, do ośmioklasowej szkoły uczęszczało około 100 uczniów. Dziś zaś w klasach od pierwszej do szóstej uczy się 35. Ten poziom będzie się utrzymywał przez kilka następnych lat - mówi dyrektor Beata Prusak. W Sukowach jest zatrudnionych 11 nauczycieli. Dwóch przebywa na urlopach zdrowotnych.

Z powodu niżu demograficznego zmalała również liczba uczniów w szkołach podstawowych w Popowie i Racicach. Ta pierwsza liczy 37, druga 46. W tej sytuacji nauka odbywa się w klasach łączonych. W najmniej licznych. Dodajmy, że w latach poprzednich zlikwidowano szkoły w Witowych, Rożniatach, Szarleju i Żernikach.

Dylemat samorządu

Burmistrz Tadeusz Gawrysiak przedstawił projekt zamiaru likwidacji trzech placówek oświatowych. Do końca lutego Rada Miejska musi bowiem ogłosić, które szkoły chce zamknąć. Bez zgody kuratora nie można ich zlikwidować. Samorząd stoi więc przed dylematem. Z jednej strony ma duże potrzeby inwestycyjne a na utrzymanie placówek oświatowych wydaje z budżetu coraz więcej własnych środków, z drugiej wie, że likwidacja szkół spotka się z protestami lokalnych społeczności. Pierwsze protesty już wpłynęły.

Podczas czwartkowej sesji Rady Miejskiej strony broniły swych racji. Andrzej Kozłowski, dyrektor Zespołu Oświaty i Wychowania, powiedział, że gmina na utrzymanie szkół i przedszkoli, poza subwencją, przeznacza ponad 6 mln zł rocznie. Piotr Luber, Wiesław Sztafel, Teresa Węgierska i inni opowiadali się za utrzymaniem szkół. - Dobro dzieci nie powinno przekładać się na pieniądze. W krajach Unii Europejskiej stawia się na nauczanie w małych szkołach - argumentowała Węgierska. Gdy przypomniała, że szkołę w Sukowach w 1912 r. pobudowali Niemcy, a teraz chce się ją zamknąć, na sali rozległy się oklaski. - Nauczanie w łączonych klasach jest niewskazane, odbija się na poziomie nauczania - stwierdziła Elżbieta Lewandowska, przewodnicząca rady.

Jedna szkoła uratowana?

Istnieje szansa na utrzymanie jednej ze szkół - w Racicach lub Sukowach. Na razie jednak na tę propozycję nie ma zgody. Z powodu antagonizmu grupy mieszkańców obu wsi. Radny Grzegorz Stanny zaproponował przeprowadzenie referendum. Apelował o zdrowy rozsądek, dogadanie się. Z kolei radny Andrzej Michalak powiedział: - Likwidacja szkoły, to coś smutnego dla środowiska. Aby zmniejszyć zło, należałoby wybrać tę szkołę, która ma najlepsze warunki do nauki. Nie jestem za referendum.

Większość "za"

Rada w głosowaniu imiennym opowiedziała się za projektem uchwały dotyczącym zamiaru zamknięcia szkół. I tak za likwidacją SP w Racicach i włączenia jej do szkoły w Polanowicach opowiedziało się 11 radnych, siedmiu było przeciwnych i trzech wstrzymało się. Za zamiarem likwidacji szkoły w Sukowach i dowozem uczniów także do Polanowic głosowało 11 radnych, przeciwko zaś 10. Z kolei uczniowie z Popowa mają się uczyć w Rusinowie. 19 rajców było za, dwóch wstrzymało się od głosowania.

Do końca lutego gmina ma czas na podjęcie uchwały o likwidacji szkół. Teraz odbywać się będą spotkania na wsi. Zapowiadają się niełatwe rozmowy.__

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska