Niestety, niedziela była kolejnym bardzo smutnym dniem dla sympatyków koszykówki w Inowrocławia. Zawodnicy Noteci po raz trzeci przegrali z graczami z Kłodzka.
Zespół prowadzony przez pochodzącego z Inowrocławia Radosława Hyżego - kosztem naszej drużyny - utrzymał się w pierwszej lidze. Młody szkoleniowiec dysponował w rotacji znacznie większą liczbą graczy niż trener Noteci Milos Sporar. Hyży znakomicie przygotował swoich podopiecznych do rywalizacji w fazie play out. Kluczowe okazały się dwa mecze w Inowrocławiu, w których Nysa zwyciężyła 78:74 i 79:72.
W Kłodzku naszych koszykarzy było stać na rozegranie tylko jednego świetnego spotkania. Wygrali w sobotę 89:86. W niedzielę nie mieli już żadnych argumentów (79:93), aby pokonać lepiej przygotowanych fizycznie przeciwników. Inowrocławianom po prostu zabrakło sił. Ambicji nie można im odmówić. Walczyli dzielnie przez 20 minut (36:36).
Noteć szansę na utrzymanie się w rozgrywkach straciła tak naprawdę dużo wcześniej. Działaczom udało się zbudować zespół, który w głównej mierze został oparty na inowrocławskich koszykarzach. Miał potencjał, aby zająć pozycję w czołowej dziesiątce, która gwarantowała zachowanie ligowego bytu.
Zajął jednak dopiero dwunastą lokatę z bardzo przeciętnym bilansem (12:18). We własnej hali poniósł aż siedem porażek. Kiepsko spisywał się na wyjazdach (4:11). Kujawianie po wygranej nad bardzo groźnym GTK Gliwice 65:63 - zbyt wcześnie uwierzyli, że są już pewni dalszej gry w pierwszej lidze. Niestety, przegrali w Tychach oraz we własnej z Nysą (aby być w 10 musieli wygrać z ekipą z Kłodzka oraz liczyć na zwycięstwo Kotwicy Kołobrzeg ze Zniczem Pruszków - wyj. red.).
Według opinii fachowców i kibiców, nasi koszykarze zrobili wszystko, aby utrzymać się w rozgrywkach. Wpływ na postawę drużyny miała kontuzja Bartosza Pochockiego, która wykluczyła go z końcowej fazy sezonu. Nękani przez urazy byli także inni czołowi zawodnicy Noteci. Problemem okazała się krótka ławka rezerwowych. W okienku transferowym działaczom Noteci nie udało się pozyskać wartościowych graczy po odejściu Marcina Kowalew-skiego, jednego z liderów zespołu.
W klubie w ciągu roku zmienili się prezes (Wojciech Kujoth za Krzysztofa Łaszkiewicza) i trener (Milos Sporar za Łukasza Żytkę).
Nadal jednak zarządowi nie udało się pozyskać strategicznego sponsora. Głównie klub utrzymywało miasto.