- Widziałam, jak Marcin siedział oparty o murek w bramie kamienicy - zeznawała jeszcze podczas prokuratorskiego śledztwa Katarzyna M., narzeczona zabitego. - Cały był we krwi. Gęste strugi broczyły aż na beton.
30-letni Marcin W. został skatowany 21 marca tego roku niedaleko swojego domu na bydgoskim Szwederowie. Miał roztrzaskaną czaszkę i krwiaka mózgu. Zmarł osiem dni później w szpitalu im. Biziela.
Przeczytaj także: Brutalny napad na Szwederowie. 30-latek w ciężkim stanie trafił do szpitala
Do sprawy zatrzymano trzech mężczyzn. Zarówno liczący 27 lat Maciej T. (o przezwisku "Mały), 28-letni Łukasz J., pseudonim "Józef" oraz Szymon M., znany jako "Szymuch" znali ofiarę pobicia. "Józef" pamięta Marcina W. jeszcze z czasów, gdy chodzili do Szkoły Podstawowej nr 11 przy ulicy Jana Henryka Dąbrowskiego. Wszyscy zgodnie twierdzą, że są niewinni.
Proces toczy się z wyłączoną jawnością. Z wnioskiem o przesłuchiwanie oskarżonych i świadków za zamkniętymi drzwiami już w środę wystąpił adwokat "Małego", "Szymucha" i "Józefa". Argumentował to obawą o bezpieczeństwo rodzin swoich klientów.Z analogicznym wnioskiem, ale w imieniu bliskich pobitego Marcina wystąpił Jarosław Kaczmarek, pełnomocnik Teresy W., matki skatowanego mężczyzny.
Na sali zabrakło Adriana M., ("Tofiego"). Według zeznań podejrzanych podczas śledztwa to właśnie on miał bić 30-latka. M. jest poszukiwany międzynarodowym listem gończym.
Czytaj e-wydanie »