- Żebym nie miał nosa, to bym nic nie zrobił - mówił prof. Józef Borzyszkowski, który wszystko zebrał i opracował. - A jak coś się robi, to trzeba robić dobrze.
W życiu Bruskiego - jak u każdego z nas, zdarzały się dobre i złe chwile. - Niektóre dokumenty wcale nie są piękne - zastrzegał profesor.
W książce nie brakuje wspomnień, m.in. Kazimierza Ostrowskiego z Chojnic, który pisze, że Bruski bywał na spotkaniach Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. - Regularnie przyjeżdżał na próby zespołu "Chojny", któremu poświęcił niemało energii i tylko dzięki niemu osiągnął w pierwszym okresie dobry poziom i _sukcesy - czytamy. - Myślę tu nie o stronie muzycznej, lecz o wyrazistym kierunku artystycznym.
Na spotkanie przyszły pielęgniarki, które pracowały z Bruskim w człuchowskim szpitalu - Agata Oleszczuk, Felicja Mrozik i Maria Płoniak. - Pamiętam otwarcie oddziału położniczego i budowę hotelu pielęgniarskiego_ - mówiła Maria Oleszczuk w wyciągnęły zdjęcia związane z tymi wydarzeniami, na których był Bruski. Zygmunt Michnowicz natomiast znalazł dokumenty świadczące, że lekarz był zapalonym myśliwym.
"Józef Bruski i Robaczkowo" pod redakcją Józefa Borzyszkowskiego wsparły m.in. samorządy Brus i Chojnic. Książka kosztuje 30 zł.
Ku pamięci
Tekst i fot. Barbara Zybajło

Na zdjęciu Agata Oleszczuk, Felicja Mrozik i Maria Płoniak.
Muzeum Regionalne zorganizowało spotkanie z okazji wydania książki o Józefie Bruskim. Wspomnienia bliskich i przyjaciół wskrzeszają barwną postać niezrównanego gawędziarza i działacza kaszubskiego.