Policjanci stwierdzili jednak, że mają inne sprawy na głowie.
Opisana przez naszego Czytelnika (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) sytuacja miała miejsce w ostatnią sobotę, między godzinami 20.00 i 21.00. Świadek zdarzenia jechał ze swoim bratem ulicą Zdrojową w pobliżu fontanny "Grzybek".
- Z prawej strony mijaliśmy fontannę. Nagle zauważyliśmy przed nami dwa auta "o włos" od stłuczki. Potem samochód, którego była wina, minął nas i gdyby nie szybka reakcja mojego brata, otarłby nam karoserię - _opowiada Czytelnik. - Wydało się nam, że około pięćdziesięcioletni kierowca tego auta był kompletnie pijany. _
Według relacji świadków niedaleko stał patrol policyjny. Mężczyźni powiadomili funkcjonariuszy o swoich podejrzeniach.
_- Policjanci zaczęli wypytywać o markę, kolor samochodu, numery rejestracyjne. Tego wszystkiego nie wiedzieliśmy, więc policjanci stwierdzili, że informacje są niewystarczające i że mają teraz na głowie inną sprawę - _mówi człowiek, który spełnił swój obywatelski obowiązek.
Obaj mężczyźni
nie dali za wygraną
Pojechali sami szukać pijanego kierowcy. Znaleźli go w pizzerii przy ulicy Żelaznej. Tam zanotowali markę samochodu, kolor i numery rejestracyjne (mazda na rejestracji spoza naszego województwa). - Brat pojechał na komisariat z danymi. Tam przyjęli zawiadomienie i obiecali kogoś wysłać - _mówi nasz Czytelnik. - Tymczasem pan zjadł pizzę, potem wsiadł do samochodu i odjechał. Przez pół godziny żaden policjant się nie pojawił. Mój brat jeszcze _
kawałek za nim jechał
i widział jak samochód jedzie od krawężnika do krawężnika. Zagrożenie stwarzał ogromne.
O wyjaśnienia w tej sprawie "Kujawska" poprosiła rzecznika prasowego Komendy Powiatowej Policji w Aleksandrowie. Nadkomisarz Mirosław Michalak potwierdził, że takie zawiadomienie było zgłoszone w sobotę, około godziny 21.30.
- Policjanci z ciechocińskiego komisariatu pojechali kilkanaście minut później szukać tego kierowcy, ale już go nie było - wyjaśnia nadkom. Mirosław Michalak. - Natomiast jeśli chodzi o patrol policyjny przy "Grzybie" to z moich wstępnych informacji wynika, że nie byli to policjanci z powiatu, ale z oddziału prewencji z Torunia. Zajmowali się w tym czasie kolizją w okolicy placu Gdańskiego.