O inicjatywie Świecia przeczytają dziś wszyscy Czytelnicy "Pomorskiej", w całym nakładzie naszej gazety. Dziennikarze zapytali prezydentów, burmistrzów oraz wójtów innych miast i wsi, czy - wzorem Świecia - wezmą się za budowę lodowisk przy szkołach albo w parkach?
Świecianie nie ukrywają swojej wdzięczności. - Wspaniała lokalizacja! Świetny pomysł! Dobra organizacja! - oto słowa, z którymi w sprawie lodowiska dzwonią do "Pomorskiej".
Dociekają przy tym, komu konkretnie mają za nie dziękować?
Zapytaliśmy
Katarzynę Kustosz - Burnac
rzecznika prasowego UM Świecie
- Kto wymyślił budowę lodowiska?
- Świecianie.
- A kto w urzędzie postarał się, by pomysł mieszkańców został zrealizowany?
- Waldemar Fura, kierownik Ośrodka Oświaty i Wychowania. Sprawdził, że mróz ma się utrzymać jeszcze kilkanaście dni i poszedł z tym do burmistrza.
- I co dalej? Jak - krok po kroku - to wyglądało?
- Burmistrz i pan Fura usiedli przy stole i zaczęli się zastanawiać nad lokalizacją. Początkowo myśleli o boisku SP 8, ale pomyśleli, że przecież zamarznie Mały Blankusz. Nie ma zatem sensu urządzać drugiego lodowiska na Mariankach. I wtedy wpadli na pomysł zbudowania go przy hali.
- Co jeszcze trzeba było przy tym załatwić?
- Sekretarz gminy musiał ustalić czy teren jest ubezpieczony. Trzeba było sprawdzić czy parking koło hali należy do miasta, czy do Vistuli. Doszły jeszcze uzgodnienia z wodociągami, skąd brać wodę oraz konsultacje ze strażakami. Tym zajął się Roman Witt, komendant straży miejskiej i Marcin Kulewski z referatu zarządzania kryzysowego. Na miejscu stawiła się także ekipa remontowa od pana Fury i tak ruszyliśmy. Wspólnymi siłami.
- Niestety, z problemami.
- Jak to podsumowała Edyta Kliczykowska, szefowa wydziału gospodarki komunalnej, mamy pewność, że parking przy hali został dobrze zbudowany. Spadek, służący odprowadzeniu wody z parkingu jest idealny. Trochę zaszkodziło to lodowisku...
- Woda spłynęła do studzienki?
- Nie, nie! Studzienki są zabezpieczone. Jednak wał okazał się zbyt słaby. Przesiąkał. Zdaje się, że kłopotu narobiła nam też nazbyt ciepła woda. Pod wierzchnią warstwą lodu pojawiły się pęcherze. Trzeba je było rozkuć, a szczeliny wypełnić wodą. No i mróz trochę zelżał za dnia. Wierzymy jednak, że choć później niż sądziliśmy, lodowisko będzie służyło mieszkańcom przez najbliższe dni.
Nagrodą za Państwa trud jest doświadczenie, dzięki któremu łatwiej będzie zbudować lodowisko w przyszłości.