ŁUCZNICZKA BYDGOSZCZ - CUPRUM LUBIN 1:3 (27:25, 23:25, 20:25, 20:25)
ŁUCZNICZKA (trener Piotr Makowski): Szczurek, Yudin 13, Sacharewicz 10, Filipiak 22, Rohnka 14, Nowakowski 7, Czunkiewicz (libero) oraz Gromadowski 3, Bobrowski, Sieńko. Punkty. Atak: 57, blok: 6, zagrywka: 6, po błędach rywala: 21.
CUPRUM (trener Gheorghe Cretu): Łomacz 1, Taht 20, Hain 12, Kaczmarek 17, Pupart 16, Boehme 8, Rusek (libero) oraz Gorzkiewicz, Malinowski. Punkty. Atak: 57, blok: 8, zagrywka: 9, po błędach rywala: 26.
Gospodarze przystąpili do meczu bez kontuzjowanych przyjmujących Milana Katicia i Wojciecha Ferensa, a po chorobie (grypa jelitowa) byli Igor Yudin oraz Mateusz Czunkiewicz. Mimo to, dwaj ostatni rozpoczęli mecz w wyjściowej szóstce.
Najwięcej emocji było w pierwszym secie. Goście prowadzili różnicą czterech punktów (13:9, 14:10), ale w samej końcówce zawodnikom Łuczniczki udało się obronić trzy piłki setowe, a partię zakończył asem serwisowym Gromadowski.
Przegrana partia najwyraźniej podłamała zespół z Lubina. W drugim secie, Cuprum wygrało po wyrównanej końcówce, choć to rywale posłali w tej odsłonie aż cztery asy serwisowe (przy jednym bydgoszczan).
Trzeci set należał do rywali, którzy kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie. Wydawało się, że goście wygrają ten mecz pewnie, bo w czwartej partii szybko wypracowali sobie kilkupunktową przewagę, ale po serii znakomitych zagrań Filipiaka, gospodarze doprowadzili do remisu 20:20. W decydujących fragmentach, odpowiedzialność w ataku w drużynie Cuprum wziął na siebie Estończyk Pupart i się nie mylił.
W środę, Łuczniczka we własnej hali zmierzy się z Cerrad Czarnymi Radom (18.00).