Liczba zawodnika
Liczba zawodnika
105 minut spędził Maciej na drugoligowym boisku.
Trener Adam Topolski z dumą stwierdził, że dołożył małą cegiełkę do zwycięstwa bydgoszczan 3:0, bo wystawił Kota od pierwszej minuty. -Piękna asysta, piękna bramka, super się odpłacił - cieszył się szkoleniowiec po spotkaniu.
Gierki Topolskiego
Zapytaliśmy trenera Topolskiego, czy o wprowadzeniu Macieja do pierwszej jedenastki zdecydował sentyment do nazwiska Kot. - Po trosze tak - odpowiedział opiekun zawiszan. - Prowadziłem wtedy Jacka (20 lat temu - przyp. red.), który był sumiennym piłkarzem, zresztą wszyscy byli. Oni wtedy szli w górę, podobnie jak ja - młody trener. Macieja od trzech dni przygotowywałem do meczu. raz mówiłem mu że wyjedzie, a potem pytałem czy wytrzyma, a może nie wyjdziesz mówiłem i tak z nim grałem. W ostatnim momencie powiedziałem mu, że wyjdzie i przygotowałem - wyjaśniał.
Trema schodziła powoli
- Była wielka trema, jak się dowiedziałem, że mam grać w podstawowej jedenastce - przyznał Kot. - Mieliśmy sześć spotkań, a ja wszedłem z ławki w ledwie dwóch. Trener Murawski nie dawał mi zbyt dużo szans, ale jak widać w zespole jest duża rywalizacja. Teraz jest nowy szkoleniowiec. Mieliśmy grę kontrolną, w której dość dobrze wypadłem. Trener zauważył, że mógłbym sobie poradzić i postawił na mnie. Podczas zgrupowania w Samociążku, cały dzień przebywałem razem z chłopakami. Było raźniej i trema powoli schodziła. Na rozgrzewce też było już lżej. Po asyście, rzeczywiście, presja zeszła całkowicie, a potem bramka. Wydaje mi się, że pierwsza połowa była lepsza w moim wykonaniu. Po przerwie czułem zmęczenie. Na 90 minut jest jeszcze ciężko. Wydaje mi się, że podołałem zadaniu. Zobaczymy jak będzie w innych meczach - mówi z nadzieją w głosie gracz "Zetki".
Talent większy od ojca
Wielu fachowców widząc Macieja, mówi, że to wykapany Jacek. - Te same ruchy, ten sam styl poruszania, też ma ciąg na bramkę i potrafi się znaleźć w sytuacjach bramkowych i strzelić gola z niczego i chyba ma większy talent niż ojciec - można usłyszeć z różnej strony pochwały spływające na Macieja. - Chciałbym, aby mniej szumu było wokół niego - apeluje trener Topolski. - Na pewno wzrośnie zainteresowanie jego osobą, bo pokazał, że drzemią w nim duże możliwości - dodaje szkoleniowiec.
Szansa w seniorach
Pierwszym trenerem, który dał mu szansę gry w seniorach, był Piotr Gruszka, obecnie drugi szkoleniowiec w Zawiszy. Przed czterema laty włączył niespełna 17-latka do kadry Chemika Bydgoszcz. - Maciek trafił do drużyny juniorów młodszych Chemika z Zawiszy - wspomina Gruszka. - Wyróżniał się na tle rówieśników, pomimo że nie imponował warunkami fizycznymi. Potwierdził wszystkie swoje atuty. Piłka go po prostu szuka. Umiał też wyjść na pozycję. To nie przypadek, że zdobył taką ładną bramkę i zaliczył asystę z Chojniczanką. To jest efekt tych jego zdolności. Porównując go teraz i sprzed czterech lat mogę stwierdzić, że właściwie rozwija te swoje naturalne cechy, z których słynął. Ważne jest też, że przechodząc z wieku juniora do seniorów ich nie zatracił, a tak dzieje się bardzo często. Ktoś, kto był obiecującym juniorem nie sprawdza się w dorosłej piłce. Maciek musi wierzyć w siebie i swoje umiejętności oraz dużo pracować - radzi szkoleniowiec.
Kot pokazał, że drzemią w nim duże możliwości. Jednak trzeba będzie je potwierdzić w kolejnych meczach. Liczymy, że młody pomocnik Zawiszy wykorzysta szansę i pomoże sobie w rozwoju kariery oraz zespołowi w odniesieniu kolejnych zwycięstw.