- Udana runda jesienna zakończyła się dla pana pechowo. Jak zdrowie?
- Problem z pachwiną był już od dłuższego czasu. Mam zniekształcony mięsień brzucha, który naciska na nerw i powoduje ból. Kontuzja przywodziciela to efekt meczu z Niecieczą. To moje pierwsze tak poważne urazy od dłuższego czasu. Przed kilkoma laty, jeszcze w Ostrowcu, też miałem problem z przywodzicielem.
- Pomówmy o przyjemniejszych sprawach, a więc pańskich udanych meczach.
- Cieszę się, że dobrze wypadłem jesienią, zresztą jak cały zespół. Udanie zaprezentowaliśmy się w Pucharze Polski. Wlidze zajęliśmy 7. miejsce. Żal kilku remisów, bo lokata mogła być jeszcze lepsza. Cieszy to, że po serii spotkań bez punktów na wyjazdach. Tam też zaczęliśmy gromadzić "oczka". Można być zadowolonym.
Olimpia Grudziądz - relacje, zapowiedzi, wywiady, zdjęcia, materiały wideo
- Przyglądając się pańskiej grze imponowały przede wszystkim rajdy.
- Staram się tak grać i wspomagać zespół w ataku. Odbywa się to kosztem defensywy, ale moją pozycję łatwo zaasekurować. Lubię grać do przodu, a w piłce chyba chodzi o to, by zdobywać bramki. Bardzo mi taka gra odpowiada. Kiedyś grałem w środku pomocy i lubiłem strzelać gole. Ten naturalny ciąg na bramkę pozostał we mnie. Jednak cieszę się, że kiedyś zmieniono mi pozycję i mogę się sprawdzać jako boczny obrońca. Uważam, że w nowoczesnej piłce obowiązkiem jest wspieranie ataków, a nie tylko skupianie się na obronie.
- A o jakie mecze ma pan do siebie pretensje?
- Przede wszystkim o spotkanie w Katowicach. Z mojej winy padła bramka. Zlekceważyłem Przemka Pitrego, który dośrodkował spod linii końcowej i padła bramka. Drugi błąd popełniłem wLegnicy. Spanikowałem i za słabo wybiłem piłkę i też straciliśmy gola.
- No tak. Sam jestem zdziwiony, że tyle ich nałapałem. Nie gram brutalnie. Wynikają one z mojej waleczności. Niekiedy też sędziowie rozdają je na prawo i lewo. Choćby w Legnicy. Popełniłem trzy faule i dostałem dwa "żółtka". Postaram się unikać kartek, choć będzie trudno.
Czytaj e-wydanie »
- Problem z pachwiną był już od dłuższego czasu. Mam zniekształcony mięsień brzucha, który naciska na nerw i powoduje ból. Kontuzja przywodziciela to efekt meczu z Niecieczą. To moje pierwsze tak poważne urazy od dłuższego czasu. Przed kilkoma laty, jeszcze w Ostrowcu, też miałem problem z przywodzicielem.
- Pomówmy o przyjemniejszych sprawach, a więc pańskich udanych meczach.
- Cieszę się, że dobrze wypadłem jesienią, zresztą jak cały zespół. Udanie zaprezentowaliśmy się w Pucharze Polski. Wlidze zajęliśmy 7. miejsce. Żal kilku remisów, bo lokata mogła być jeszcze lepsza. Cieszy to, że po serii spotkań bez punktów na wyjazdach. Tam też zaczęliśmy gromadzić "oczka". Można być zadowolonym.
Olimpia Grudziądz - relacje, zapowiedzi, wywiady, zdjęcia, materiały wideo
- Przyglądając się pańskiej grze imponowały przede wszystkim rajdy.
- Staram się tak grać i wspomagać zespół w ataku. Odbywa się to kosztem defensywy, ale moją pozycję łatwo zaasekurować. Lubię grać do przodu, a w piłce chyba chodzi o to, by zdobywać bramki. Bardzo mi taka gra odpowiada. Kiedyś grałem w środku pomocy i lubiłem strzelać gole. Ten naturalny ciąg na bramkę pozostał we mnie. Jednak cieszę się, że kiedyś zmieniono mi pozycję i mogę się sprawdzać jako boczny obrońca. Uważam, że w nowoczesnej piłce obowiązkiem jest wspieranie ataków, a nie tylko skupianie się na obronie.
- A o jakie mecze ma pan do siebie pretensje?
- Przede wszystkim o spotkanie w Katowicach. Z mojej winy padła bramka. Zlekceważyłem Przemka Pitrego, który dośrodkował spod linii końcowej i padła bramka. Drugi błąd popełniłem wLegnicy. Spanikowałem i za słabo wybiłem piłkę i też straciliśmy gola.
- No tak. Sam jestem zdziwiony, że tyle ich nałapałem. Nie gram brutalnie. Wynikają one z mojej waleczności. Niekiedy też sędziowie rozdają je na prawo i lewo. Choćby w Legnicy. Popełniłem trzy faule i dostałem dwa "żółtka". Postaram się unikać kartek, choć będzie trudno.
Czytaj e-wydanie »