I nawet jeśli urodzą dziecko, to bardzo dbają o figurę.
Rozmowa z
Marco Cammi
projektantem mody
- Kreacje twojego autorstwa, powstałe we włocławskiej szwalni, noszą znane gwiazdy. Rozpiera cię duma, gdy widzisz Natalię Kukulską albo Dominikę Figurską, ubrane w stroje właśnie przez ciebie zaprojektowane?
- Duma to może za duże słowo, ale czuję satysfakcję. Wreszcie sukces! Długo na to pracowałem. Po drodze miałem wiele chwil zwątpienia. Podobnie jak każdy, kto zaczyna jakąś działalność od zera, przeżywałem trudne momenty, zastanawiałem się, czy warto brnąć dalej w "modowy" interes. Moda wygląda pięknie na wybiegach, w rzeczywistości jest to biznes jak każdy inny. Wymagający nakładów, poświęcenia, kalkulacji.
- Uśmiechasz się, więc chyba lubisz to, co robisz?
- Gdyby dziesięć lat temu ktoś powiedział mi, że będę projektował modę, nie uwierzyłbym. Studiowałem wtedy we Włoszech kierunek zupełnie nie związany ze sztuką, miałem być geodetą. Co prawda było to w Mediolanie, nazywanym stolicą mody, ale nic nie zapowiadało, że będę kiedyś projektantem.
- Mówisz dobrze po polsku a to oznacza...
- ... że mam polskie korzenie. Moja mama pochodzi z Gorzowa Wielkopolskiego, tam mamy całą rodzinę. Po jej powrocie do Polski co roku przynajmniej miesiąc wakacji spędzałem razem z nią. Do dziś mówimy z sobą tylko po polsku.
- No dobrze, ale gdzie Gorzów, a gdzie Włocławek? Jak trafiłeś na Kujawy?
- Mama kupiła we Włocławku garbarnię. Osiem lat temu, gdy skończyłem studia, przyjechałem do tego miasta. Zacząłem jej pomagać w prowadzeniu interesu. To wtedy zainteresowało mnie projektowanie, choć z racji specyficznego charakteru firmy, projektowanie tylko odzieży ze skóry. Kiedy cztery lata później założyłem własną szwalnię, początkowo powstawały w niej również tylko skórzane ciuchy. Ale z czasem pomyślałem, że warto spróbować też z miękkimi materiałami.
- Pracowałeś pod marką "Pronto Moda". Nie była powszechnie znana.
- Dziś już odchodzę od tej nazwy, projekty są sygnowane moim nazwiskiem. To bardziej czytelne. Rzeczywiście, firma nie była mocno reklamowana, ale stanowimy naprawdę nieduży, zaledwie kilkuosobowy zespół. Nie mogliśmy od razu rzucić się na głębokie wody, proponując tak zwaną "masówkę".
Specjalizujemy się raczej w pojedynczych zamówieniach dla wymagających klientów. Materiały i dodatki przywozimy z Włoch, są najwyższej jakości.
- A więc Marco Cammi nie jest tani?
- Tak, przyznam, że moje kreacje są dość drogie.
- Jak udało ci się przebić na warszawski, dość hermetyczny rynek?
- W pewnym momencie zrozumiałem, że muszę zacząć szukać kontaktów w tak zwanym show-biznesie. Pomogło mi to, że przyjaźnię się z Marco Bocchino, którego poznałem podczas castingu do programu "Bar".
On wszedł do "Baru", ja nie, ale kiedyś spotkaliśmy się w samolocie, lecącym do Italii. Od słowa do słowa, dogadaliśmy się, że i moje , i jego życie upływa między Polską a Włochami. I tak to się zaczęło. Dziś jesteśmy jak bracia. Obserwuję, jak rozwija się kariera Marco, który występuje między innymi w programie "Europa da się lubić", koncertuje. A ja go ubieram na scenę. To na razie jedyny mężczyzna, dla którego projektuję.
- Jaka jest twoja moda dla kobiet?
- Słoneczna. Lubię to słowo, bo oddaje moje intencje. Jednocześnie jest tym, za czym najbardziej w Polsce tęsknię - za włoskim słońcem. Czasem, szczególnie o tej porze roku, gdy wstaję rano i spojrzę za okno, nie jest mi lekko na sercu...
- Polacy też nie najlepiej znoszą jesienne pluchy i mgły! Masz na to swój sposób?
- Myślę, że takim moim sposobem na te polskie przejściowe pory roku są właśnie moje projekty - kolorowe, bardzo kobiece, zwiewne. Bardzo chętnie projektuję odzież w kolorach pastelowych. Chociaż kreacja, którą w Warszawie pokazała Natalia Kukulska była czarno-biała. Składały się na nią wąskie spodnie i biała, przedłużana, lekka jak mgła bluzka, opadająca z ramion. Z kolei Dominika miała na sobie złoto-beżową, długą suknię. Przy jej figurze i aparycji jakiekolwiek dodatki czy zdobienia zakłóciłyby harmonię tego stroju. Moim zdaniem wyglądała pięknie.
- Czy masz tak dobre zdanie tylko o naszych gwiazdach, czy w ogóle o Polkach?
Naprawdę w to wierzę, wcale nie chcę nikomu pochlebiać. Wiele ubiera się naprawdę ciekawie za nieduże pieniądze. I nawet jeśli urodzą dziecko, to bardzo dbają o figurę.
- Kiedy w takim razie Marco Cammi przestanie być kawalerem?
- Nie wiem, czekam na znak serca. A kiedy i gdzie to się stanie to niewiadoma. Może będzie to w Polsce, a może w Niemczech? Albo w Japonii?