Zaczęło się niby niewinnie, od lekko uszczypliwych uwag o stroju ukraińskiego prezydenta. Tak jakby urzędowy mundurek polityków był najważniejszy. Nic to, że ten człowiek od trzech lat chodzi w bojówkach i bluzach z logo swojego kraju na sercu. Na początku były w kolorze maskującej zieleni, teraz – żałobnej czerni. Był aktorem, więc wie, ile znaczą symbole. Trump i Vance też, dlatego tak się wściekli o to ubranie. Dalej już poszło bez hamulców.
Strasznie było na to patrzeć, kiedy dwóch niby największych polityków Ameryki naskakiwało na człowieka, który był w Buczy i Borodiance, podawał rękę obrońcom Mariupola, którzy po miesiącach walk i niewoli wrócili w ramach wymiany jeńców wojennych; bynajmniej nie z sanatorium.
Maski opadły.
A potem wezbrała fala. Słów. To akurat łatwe. Ale słów o wadze ton żelaza i trotylu. Jesteśmy z tobą Ukraino. Jesteś dumnym człowiekiem prezydencie Ukrainy. Europa odzyskała głos.
Przynajmniej na portalu X w piątek w nocy.
Nie wiemy, co będzie dalej. Jedni mówią o Jałcie 2.0. Inni o III wojnie światowej. Straszne.
Najwyższy czas zewrzeć szeregi, przestać oglądać się jeden na drugiego. Stanąć jeden z drugim. Tylko my możemy uczynić znów Europę wielką. Tu i teraz.
