- Przychodzą, piją, śmiecą , sikają i nikt im nic nie powie
Mieszkańcy początkowo walczyli o wybudowanie parkanu oddzielającego ich domy od centrum handlowego. Obecnie jest on ich największym koszmarem.
- Widzi pani, butelka na butelce, opakowania po papierosach - mówi pan Jerzy, zamieszkały przy Łukowej. - I to nie od wczoraj. Od piątku przynajmniej. Stoją te butelki na środku naszej drogi i nikt ich nie zbiera. Młodzi spotykają się kilka razy w tygodniu, tacy zakapturzeni, chyba Ci sami.
Mieszkańcy domostw przy ulicy Łukowej muszą zbierać śmieci pozostawiane przez grupki młodzieży. - Wczoraj musiałem pozbierać chociaż część, bo nawet przejechać nie było jak - potwierdza pan Grzegorz, sąsiad pana Jerzego. - Butelki były ustawione w poprzek ulicy.
- Najgorzej jest na początku i na końcu muru - dodają państwo Elżbieta i Bogdan, małżeństwo emerytów. - Przy końcu parkanu piją, a na początku zostawiają śmieci w workach w krzakach i ich też nikt nie rusza.
- To dzieje się nie tylko wieczorami - mówi pani Ela. - Jest taka parka, która dzień w dzień staje przed naszymi oknami. Młodzi wypijają po dwa piwa. Po wczesnej porze i plecakach na plecach domyślam się, że idą do szkoły. To teraz taka moda?
- Bez skrupułów załatwiają swoje potrzeby - dodaje pani Ela. - Wszystko widać z naszego okna.
- Nigdy tego nie zgłaszaliśmy, bo się boimy - tłumaczy pan Bogdan. - My nic im nie mówimy, to i oni specjalnie się nie czepiają. Gdybym spróbował się odezwać, to bym dopiero usłyszał odpowiedź... Potłuczonych szyb też nie chcemy mieć.
- Nie mieliśmy nigdy żadnych zgłoszeń z tego miejsca - potwierdza Jarosław Paralusz, rzecznik toruńskiej straży miejskiej.
- Kiedyś przejeżdżał tu jakiś patrol, ale nic im nie zrobili - dodaje pan Grzegorz. - Byli widocznie w innej sprawie.
Mieszkańcy są zgodni, że jak teren należał wcześniej do Apatora, to jego pracownicy sprzątali dookoła całego obiektu, nie tylko ze swojej strony płotu, chociaż nie mieli takiego obowiązku. - Teraz chodzą pracownicy Reala i sprzątają, ale tylko po swojej stronie, natomiast trawnik po naszej stronie zostaje nie tknięty - dodaje pani Ela.
Mieszkańcy próbowali poprawić wygląd tego miejsca na własną rękę. Posadzona została roślinność, sami sprzątają. Niestety ich wysiłki są cały czas niweczone. Zieleń usycha, od nieczystości, a śmieci co dzień przybywa.
Niszczą nasze mienie
Obecność młodych na ulicy Łukowej wpływa nie tylko na jej zaśmiecanie. Często zachowują się oni agresywnie i dopuszczają się aktów wandalizmu.
-Oprócz tego, że piją, śmiecą i hałasują, to wspinają się na ten mur, nawet kawał odłamali - ubolewa pan Jerzy. - Był kiedyś z nimi taki mały chłopak. Bał się skakać na drugą stronę, to go sami zepchnęli. Ci chłopcy nie są stąd. Wychodzą sobie z Reala i przychodzą tu. Znaleźli miejsce do picia na przeciwko naszych okien.
- Oni spotykają się tu bardzo często -mówi jeden z pracowników Reala. - Strach parkować tu samochody. Kiedyś koledze urwali antenę, innemu wysmarowali samochodów musztardą, innemu farbą.
Nasi rozmówcy nie chcieli ujawnić swoich nazwisk, w obawie o własne bezpieczeństwo. - Przecież jakby się dowiedzieli kto jest kto, to jeszcze by nam okna powybijali - obawia się pan Jerzy. - Człowiek za blisko mieszka. Ale piszcie o tym, może ich postraszą i wreszcie będzie tu spokój. Bo w końcu czym sobie zasłużyliśmy?
Rzecznik straży miejskiej apeluje o aktywizację osób zamieszkałych przy ulicy Łukowej. - Gdybyśmy mieli tego typu zgłoszenia od mieszkańców, moglibyśmy dokładnie się dowiedzieć o jakiej porze i kiedy dochodzi do takich incydentów - mówi Jarosław Paralusz. - Zwiększylibyśmy odpowiednio liczbę i częstotliwość patroli w tym miejscu.
Zachęcamy, więc naszych Czytelników do składania zgłoszeń do straży miejskiej, w celu jak najszybszego rozwiązania problemu. Numer telefonu do straży miejskiej w Toruniu to: 622 58 77.