Miała otrzymać pomoc
Elżbieta Padalis latem otrzymała mieszkanie socjalne w Wieldządzu. - Wtedy Wojciech Bartoszewski, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej obiecał mi, że otrzymam wszelką pomoc. Uwierzyłam, a teraz widzę, że tej pomocy jednak nie ma - żali się kobieta. - Nie wiedziałam, że mieszkanie jest w tak złym stanie i będzie wymagało wielu kosztownych prac.
"Drobne" usterki
Mimo że kobieta mieszka tu od kilku miesięcy, nie udało się jej pozbyć wilgoci siedzącej w ścianach. Piec w przedpokoju nie grzeje. Węgiel po stromych schodach do budynku trudno wnosić chodzącej przy "balkoniku" kobiecie. Za to gryzonie czują się tu świetnie. Bywa, że biegają po pokoju.
- Kupiłam środek przeciw grzybom, ale nic nie dał. Trutka, którą wyłożyłam za piecem, też nie wybiła myszy. Przygarnęłam kota, może on pomoże... - nadzieję ma Elżbieta Padalis. Mieszkanie ogrzewa elektrycznym grzejnikiem. Rachunek "nabiła" już na 600 zł. - Jak go zapłacę, nie wiem, bo renty mam tylko 570 zł - żali się kobieta.
GOPS pomaga
- Robimy dla tej pani wszystko co możliwe! - zapewnia Wojciech Bartoszewski, kierownik GOPS-u w Płużnicy. - Teczka z jej dokumentami jest jedną z najgrubszych w naszym ośrodku! Naprawiliśmy w mieszkaniu podłogę, dwa razy kominiarz oglądał piece i są sprawne. Zostały tylko te schody, które rzeczywiście nie odpowiadają wymogom osoby niepełnosprawnej. Obiecuję, że je zmodernizujemy, ale dopiero w przyszłym roku, bo teraz nie mamy już pieniędzy, aby inwestować w ten budynek - tłumaczy kierownik Bartoszewski.