Torunianie w piątek przegrali we własnej hali z Asseco Gdynia 71:75. W trzeciej kwarcie tracili do rywala już 20 punktów, szalona pogoń w ostatniej części nie przyniosła efektu, choć dogrywka była blisko. - Chcieliśmy jak najlepiej, ale nie wyszło. Przez trzy kwarty mieliśmy duży problem w ataku. Zawodnicy byli spięci w ataku, brakowało odpowiedniej selekcji rzutowej, zbyt późno podejmowaliśmy próby rzutu. Dopiero w czwartej kwarcie pokazaliśmy, że możemy grać w normalną koszykówkę. Zabrakło nam jednak czasu. Asseco zagrało bardzo mądrze, choć także ryzykowanie - ocenił trener Polskiego Cukru.
Trener gości Dawid Dedek podkreślał skuteczność defensywy swojego zespołu. - Przez trzy kwarty zagraliśmy bardzo dobrze w obronie. Zrobiliśmy to, co było najważniejsze, czyli nie daliśmy torunianom rzucać za trzy punkty z dogodnych pozycji. Z drugiej strony dobrze "zamknęliśmy" pole trzech sekund i wszystko funkcjonowało tak, jak powinno. Gdy różnica była już duża, to zeszła presja z gospodarzy i zaczęli trafiać niesamowite rzuty. W ten sposób doprowadzili do sytuacji, że w ostatniej minucie wynik meczu był otwarty. Gratuluję im walki i życzę powodzenia w kolejnych meczach.
Jarosław Zyskowski, skrzydłowy Polskiego Cukru, podkreśla jednak, że jeszcze nic straconego: - Goście zasłużyli na to zwycięstwo. Nie wiem, co się z nami działo w pierwszej połowie. Może byliśmy trochę przestraszeni? W ostatniej kwarcie pokazaliśmy, że potrafimy grać i walczyć. Gdybyśmy tak zagrali w całym meczu, to być może byśmy wygrali. Mamy przed sobą następne ważne mecze i cały czas walczymy o awans do fazy play off.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje