
15 lipca 1910 rok - w Krakowie odsłonięto Pomnik Grunwaldzki ufundowany przez Ignacego Jana Paderewskiego
(fot. Fot. Internet/Zbiory Archiwum Miasta Krakowa)
Jest lipiec 1910. W Warszawie tłumy spieszą do gmachu "Zachęty" oglądać dzieło Matejki "Bitwa pod Grunwaldem". W tym czasie tysiące Polaków z trzech zaborów podążają do dawnej stolicy Polski, by uczestniczyć w obchodach wielkiego zwycięstwa nad Krzyżakami
Sto lat temu w Krakowie świadkiem odsłonięcia Pomnika Grunwaldzkiego był kilkunastoletni Henryk Pisula, wtedy uczeń jednego z tamtejszych gimnazjów, po II wojnie światowej mieszkaniec Łabiszyna.
W 1976 roku pan Henryk wysłał list do "Pomorskiej" (pretekstem było drugie odsłonięcie grunwaldzkiego monumentu na placu Matejki; pomnik z 1910 r. został zniszczony przez Niemców). Opisał w nim swoją obecność na uroczystościach z początku XX wieku. Wspominał również o pani Apolonii i jej córce, które do Krakowa zawiozły urnę z ziemią z pola pod Grunwaldem.
To, co działo się pod pomnikiem nastoletni Henryk oglądał w góry - z rówieśnikami wdrapał się na jedno z drzew stojących na Plantach.
"Pamiętam, że do 100-tysięcznego podówczas Krakowa zjechało ponad drugie tyle rodaków z trzech zaborów oraz z wielu innych krajów, a także przedstawiciele Rusinów, Czechów i Litwinów, którzy 500 lat temu uczestniczyli w pogromie zakonu krzyżackiego. Przyjechali - podobnie jak wielu naszych rodaków - w swych strojach narodowych" - pisał.
Nigdy pewnie byśmy się o tym nie dowiedzieli, gdyby nie nasz Czytelnik z Torunia, Olgierd Kędzierski, prawnuk Apolonii Zielkowskiej. Wśród rodzinnych pamiątek znalazł wycinek z "Pomorskiej" sprzed 34 lat i fotokopie materiałów wydanych w Krakowie sto lat temu.
W "Wieńcu Grunwaldzkim", czyli "zbiorze aktów i dokumentów historycznych z 1910 roku ku uczczeniu 500 letniej rocznicy wiekopomnego zwycięstwa Polaków nad Krzyżakami" jest fragment o prababce pana Olgierda.
"Pani Apolonia z córką z Bydgoszczy przywiozły do Krakowa puszkę zwierającą ziemię z grunwaldzkiego pola zebraną tam w tym celu, aby ją ewentualnie dorzucić do kopca wznoszonego w Niepołomicach, na pamiątkę rocznicy bitwy. Kwestya będzie rozważaną, o ile ziemia ta zużytą zostanie przy kopcu w Niepołomicach, czy też przy innym, gdyby go wznosić zamierzano".
Olgierd Kędzierski: - Apolonia nie była bydgoszczanką, mimo że w późniejszym czasie przez kilka lat cała rodzina zamieszkiwała w mieście nad Brdą. Była Pomorzanką, a w 1910 roku mieszkała w Szydłowie k. Trzemeszna, gdzie pradziadek był nauczycielem w kolejnej szkole wiejskiej. Dziadek co kilka lat zmieniał szkołę, tak że rodzina często się przenosiła. Dopiero tuż po I wojnie światowej, w wolnej Polsce, właśnie w Bydgoszczy zaczął rozwijać swoje interesy i stał się kupcem.
W "Wieńcu Grunwaldzkim" przedrukowano także depesze, które do komitetu obchodów nadeszły z różnych stron Europy, w tym m.in. depeszę z Chersonia. "W dniu pięćsetnej rocznicy wiekopomnego zwycięstwa nad Krzyżakami Petersburski Słowiański Związek Akademicki wyraża szczerą wiarę, że za wspólnem staraniem zawiążemy węzły wiernej przyjaźni i że grożące ciosy muszą być odparte. Mamy nadzieję, że porozumienie słowiańskich narodów stanie na gruncie wolności, równości i braterstwa albo wcale go nie będzie".
W lipcu 1910 roku o wyprawie mieszkańców zaboru pruskiego do Galicji pisał także "Dziennik Bydgoski". W numerze z 17 lipca znajdujemy wzmiankę następującej treści: "Do Krakowa wyjechało z Księstwa ogółem około 400 osób, w tej liczbie jest kilkadziesiąt osób z Bydgoszczy i okolicy, między niemi żona wydawcy naszego pisma".
W kilku następnych wydaniach gazeta zamieszczała obszerne relacje z tego, co działo się w dawnej stolicy Polski, w związku z rocznicą grunwaldzkiej bitwy i odsłonięciem pomnika, który ufundował mistrz fortepianu i polityk Ignacy Jan Paderewski.
"Uroczystość poprzedził śpiew chóra Nowowiejskiego "Bogurodzica" (...) Paderewski przemawiając w krótkich słowach głosem do głębi wzruszonym oddał pomnik miastu" - donosiła gazeta.
W Krakowie, wśród ponadstutysięcznego tłumu, była Apolonia Zielkowska z córką. W udostępnionej nam przed pana Olgierda historii rodziny, czytamy: "Apolonia z Urbanowskich Zielkowska urodziła się w 1882 r. Urbanowscy to stary ród osiadły w Dziednie (powiat Sępólno Krajeńskie), gdzie też wychowała się Apolonia. W Muzeum Okręgowym w Bydgoszczy znajduje się akt nadania Dziedna rodzinie Urbanowskich po wojnie trzynastoletniej z Krzyżakami".
Jak pisze prawnuk "patriotyzm Apolonii przejawiał się w rzadko już dziś spotykanej formie "pracy u podstaw", postawie charakterystycznej dla Polaków w zaborze pruskim, zarówno w Wielkopolsce, jak i na Pomorzu - mozolnym i pracowitym stawianiu czoła codzienności, pracy z poszanowaniem praw ludzkich i boskich oraz dochowywaniu wierności tradycji rodziny i przodków".
Zgodzić się należy z panem Olgierdem, że podjęcie się tak ważnej dla społeczności zaboru pruskiego misji, jaką była reprezentacja tej społeczności na wielkich obchodach rocznicowych bitwy Grunwaldzkiej w Krakowie w roku 1910 było wyrazem wielkiej odwagi cywilnej Apolonii.
- Warto wiedzieć, że administracja i urzędy policji wilhelmińskiej Rzeszy robiły wszystko, aby swoich obywateli pochodzenia polskiego do tej manifestacji polskości zniechęcić lub wręcz przy pomocy aresztowań i czasowych zatrzymań przez granice między zaborami nie przepuścić. Apolonia, jako delegat społeczności polskiej, przyjęła założenie, że 28-letnia kobieta z 8-letnią dziewczynką będzie miała większe możliwości w "przedarciu się" na krakowskie uroczystości - stwierdza prawnuk.
Obchodzimy właśnie 600-lecie wiktorii Jagiełły i Witolda. Dziś tylko pogoda może przeszkodzić tym, którzy chcą świętować rocznicę pod Grunwaldem.
Warto było dożyć takich czasów...
Udostępnij