Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mobbing w pracy. Szef znalazł kozła ofiarnego, czyli mnie

Katarzyna Piojda, [email protected]
- Zgłaszają się do nas pracownicy z całej Polski - mówi Ryszard Musielewicz, prezes kujawsko-pomorskiego oddziału Stowarzyszenia Antymobbingowego p. Barbary Grabowskiej.
- Zgłaszają się do nas pracownicy z całej Polski - mówi Ryszard Musielewicz, prezes kujawsko-pomorskiego oddziału Stowarzyszenia Antymobbingowego p. Barbary Grabowskiej.
Urzędnik rozstrzygnął przetarg uczciwie, ale nie po myśli dyrektora. Dlatego został przeniesiony. Miał biurko między miotłami i mopami.

Wicedyrektor wydziału jednego z urzędów zajmował się zamówieniami publicznymi. Jego dyrektor miał "przyjaciela", którzy wystartował w kolejnym przetargu po to, żeby wygrać. Wicedyrektor szefa nie posłuchał, oferenta wybrał uczciwie. Zemsta szybko nadeszła.  Urzędnik miał zostać zwolniony, ale skończyło się na  przeniesieniu. Biuro miał w pomieszczeniu gospodarczym, biurko stanęło między mopami i miotłami. Zabrano mu komputer. Z telefonu służbowego mógł wydzwonić tylko 5 złotych miesięcznie. Sprawą zajęło się stowarzyszenie antymobbingowe. Teraz wicedyrektor przebywa na emeryturze. Chce być anonimowy.  Jest jednak wiele spraw, którymi nadal zajmują się przedstawiciele stowarzyszenia. 

- Zgłaszają się do nas pracownicy z całej Polski - mówi Ryszard Musielewicz, prezes kujawsko-pomorskiego oddziału Stowarzyszenia Antymobbingowego p. Barbary Grabowskiej. - Prowadzimy już około 800 spraw, w tym prawie 700 z regionu. Zdarza się, że jedna sprawa to kilku pracowników. Czują się mobbingowani, czyli szykanowani przez szefa albo współpracowników.

Kierowniczka placówki pomocy społecznej niedaleko Włocławka zmieniła nazwę ośrodka, "bo tak jej się podobało". - Podobało jej się też dokładanie obowiązków jednej z pracownic - zaznacza Musielewicz. - Pani kierownik przesunęła ją na niższe, gorzej płatne stanowisko, ale dodała zadań.

Finał w sądzie znajdzie też historia przedszkolanek z przedszkola w dawnym województwie toruńskim. Pani dyrektor zwolniła kilka wychowawczyń jedną po drugiej i brakowało jej kadry na ewentualne zastępstwa. Zakazała więc swoim pracownicom wychodzić do toalety.  - Tłumaczyła, że nawet przez minutę dzieci nie mogą pozostać same - wspomina szef stowarzyszenia antymob-bingowego. - Fakt, nie mogą, ale powinno znaleźć się zastępstwo, żeby nauczycielka mogła skorzystać z łazienki.

Ludzie piszą i dzwonią do specjalistów w stowarzyszeniu. Działają tutaj m.in. prawnik, psycholog. Usługi świadczą za darmo.  Tymczasem pojawiły się biura, oferujące... polepszenie atmosfery w firmach. Biura te podpisują umowy (i biorą za to niemałe pieniądze) z firmami, których mobbingowani przez szefa pracownicy anonimowo mogą wysłać do nich maila lub zadzwonić i opowiedzieć o problemie. Wtedy pracownicy biura interweniują w firmie. To znaczy: upominają szefa.  - Dla mnie to absurd - ocenia Musielewicz. - Za taką usługę płaci przecież szef przedsiębiorstwa. Nie zgodzi się na to, żeby skorzystać z odpłatnej usługi biura, do którego jego pracownicy mogą donosić na niego.  Mamy 13-letnie doświadczenie i  nawet nie przyszło nam na myśl, żeby zarabiać na mobbingu.

Kontakt z osobami, które czują się zastraszane, poniżane, ma znaczenie. A propos tego kontaktu: - Dzwoniłem do jednej z pań, której sprawę badamy - mówi Musielewicz. - Nie odebrała. Po chwili dostałem SMS-a, że nie może rozmawiać, bo szefowa zakazała wszystkim korzystać z telefonów. Okazało się, że SMS-a wysłała do mnie, ukrywając się przez chwilę w szafie. 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska