- Do tej pory do zwalczania szkodników stosowaliśmy głównie metody chemiczne – przypomina dr Małgorzata Tartanus z Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach. - Wyzwaniem Zielonego Ładu jest ograniczenie ich do minimum. Trzeba więc szukać metod naturalnych i jedną z nich jest monitoring szkodników. Nie jest tak skuteczny, jak metody chemiczne, ale stosowany systematycznie może znacznie ograniczyć liczebność populacji szkodnika na danej plantacji.
O metodach monitoringu szkodników dr Tartanus mówiła w KPODR Minikowo podczas XII Zjazdu Sadowników:
- Najlepszym narzędziem są oczy, możemy przeglądać w sadach liście, pędy, pąki i inne organy drzew, ale są też inne, coraz nowocześniejsze rozwiązania - podpowiada.
- Płachta entomologiczna pomaga oszacować ilość chrząszczy i miodówek po strząśnięciu ich z gałęzi drzew.
- Sitem do przesiewania gleby można monitorować larwy chrząszcza majowego, opuchlaków i innych chrząszczy.
- Pułapki świetlne pozwalają ustalić obecność chrabąszcza majowego.
- Barwne tablice lepowe rozwieszane w sadach monitorują chrząszcze, pluskwiaki, muchówki.
- Pułapki z feromonem (również rozwieszane) służą do monitorowania motyli owocówki, zwojówki, przeziernika jabłoniowego.
- Pułapki z atraktantem pokarmowym lub zapachowym wyłapują muchówki, szczególnie muszkę plamoskrzydłą.
- Wszystkie narzędzie mają zalety i wady – przyznaje dr Tartanus. - Barwne pułapki lepowe są proste w konstrukcji i tanie, ale wymagają częstej wymiany i systematycznych kontroli. Poza tym wyłapują wszystkie owady, przez co identyfikacja szkodników jest utrudniona. Pułapki z feromonem są bardziej selektywne, odławiają konkretny gatunek, ale to dość wysoki koszt, bo feromony są opatentowane. Pułapki z atraktantem pokarmowym są tanie, niekiedy można je wykonać samodzielnie, np. z butelki, ale selektywność da się regulować tylko otworami w pułapce, np. większe owady nie wpadną, jeśli otwór będzie mały.
Nowe technologie w sadach
Dobrym rozwiązaniem według badaczy mogą być pułapki elektroniczne z kamerą i kartą SIM.
- I powstały już takie do monitorowania owocówki jabłkóweczki, nasionnic i muszki plamoskrzydłej, jednak to jeszcze bardzo drogie urządzenia i mają problemy z odróżnieniem owadów – mówi dr Tartanus. - Po pierwszym roku badań możemy powiedzieć, że sprawdzają się do monitoringu owocówki jabłkóweczki, a pozostałe będziemy badać w tym roku. Zaletą monitoringu elektronicznego jest kontrolowanie szkodników z poziomu komputera.
Dr Tartanus zwraca uwagę, że monitoring jest potrzebny także dlatego, że jeden szkodnik ma różne okresy występowania w Polsce:
- Na przykład na plantacjach jagody kamczackiej w centrum Polski nasionnica trześniówka pojawiła się 21 maja, a we wschodniej części dopiero 12 czerwca.
Ale monitoring to nie wszystko, trzeba też umieć oszacować progi liczebności szkodnika.
- Pierwszy próg szkodliwości to namierzenie niewielkich strat w uprawach wyrządzonych przez szkodnika. Kolejnym jest próg zagrożenia, który występuje wtedy, gdy liczebność szkodników przekroczyła już próg szkodliwości, ale nie osiągnęła jeszcze progu szkodliwości ekonomicznej. Zabiegi należy wykonywać w tym momencie, bo powyżej progu szkodliwości ekonomicznej koszt ich wykonania jest równy stratom spowodowanym przez szkodnika.
Badacze z Instytutu oszacowali progi zagrożenia dla wielu szkodników. Np. dla owocówki jabłkóweczki został on ustalony na pięć i więcej motyli złapanych przez pułapkę z feromonem w ciągu trzech - czterech kolejnych dni (od początku maja do połowy sierpnia). Na początku czerwca należy zacząć przeglądać po 20 zawiązków lub owoców na 25 drzewach (razem 500 zawiązków lub owoców) i powtarzać te obserwacje co dwa tygodnie do końca sierpnia. Progiem zagrożenia jest 10 jaj lub świeżych wgryzów na 500 zawiązków. W okresie zbioru jabłek należy przejrzeć 1000 owoców i progiem zagrożenia będzie 10 uszkodzonych owoców. To sygnał, że szkodnika trzeba zwalczać w przyszłym roku.
- Dzięki monitoringowi szkodnika możemy śledzić jego obecność na przestrzeni lat. Muszka plamoskrzydła jest monitorowana w naszym regionie od momentu, kiedy pojawiła się w Polsce, czyli od 2014 roku. Wtedy w jednej pułapce sprawdzanej co tydzień, było mniej niż pięć osobników, a w 2020 r. już powyżej 40. Monitorowanie rozprzestrzeniania się agrofagów wkrótce będzie obligatoryjne w związku z zarządzeniami Unii Europejskiej – dodaje dr Tartanus.
Najnowszym szkodnikiem w polskich sadach jest tęczówka marmurkowata, w Europie (Lichtenstein) obecna od 2004, w Polsce od 2018 r.
