Moszczenica się buntuje

Do wielkich ciężarówek wywożących piasek z żwirowni już się przyzwyczaili, ale boli ich nierespektowanie granic przez właściciela jednej z dwóch żwirowni. - Chodzi o pana Romana Koładkę - _mówi jeden z właścicieli gruntów sąsiadujących ze żwirownią. - Nie przestrzega granic posesji. Nasze słupki graniczne spadają i boimy się o nasze grunty. Już raz interweniowaliśmy w chojnickim starostwie, ale bez odzewu. Niech "Pomorska" zainteresuje naszym problemem starostę. _

Tylko Gdańsk

Mieszkańca Moszczenicy zastanawia, że właściciel innej żwirowni pan Wiśniewski potrafi uszanować cudzą własność, a pan Koładka za nic ma sąsiadów. - Czy pana Koładki nie obowiązuje prawo? - pyta. - Czy przy żwirowni nie jest wymagana strefa ochronna?

O wyjaśnienie poprosiliśmy szefową wydziału rolnictwa i ochrony środowiska Lillę Sząszor. Niestety, mimo popartego paragrafami pisma, nie mamy dobrych informacji dla sąsiadów żwirowni Romana Koładki.

Starosta tej sprawy nie załatwi. - Koncesję na wydobywanie kopaliny ze złoża w Moszczenicy wydał wojewoda - dowiedzieliśmy się z pisma ze Starostwa Powiatowego w Chojnicach. - O szczegółach może informować jedynie marszałek.

Zostaje policja i sąd

Są też pocieszające wieści, bo zgodnie z ustawą "Prawo geodezyjne i kartograficzne" właściciele gruntów muszą respektować słupki graniczne. Jeśli zostały naruszone, należy sprawę oddać na policję lub do sądu.

O strefie ochronnej w chojnickim starostwie nic nie wiedzą. - Wydobywanie kopaliny może się odbywać wyłącznie w ustanowionym obszarze górniczym - _twierdzą w starostwie. - Starosta nie jest jednak właściwym organem do rozstrzygnięcia konfliktu między mieszkańcami Moszczenicy a właścicielem żwirowni Romanem Koładką. _