Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na aucie włos z sukienki jelenia

Adam Lewandowski
Jacek Nowak (z lewej) i Józef Kujawa    (z prawej) wychodząc wczoraj po rozprawie z sądu nie podali sobie ręki
Jacek Nowak (z lewej) i Józef Kujawa (z prawej) wychodząc wczoraj po rozprawie z sądu nie podali sobie ręki Fot. Adam Lewandowski
Józef Kujawa domaga się od Sfory Nakielskiej 2200 zł, bo w Tupadłach uderzył autem w jelenia, którego spłoszyły psie zaprzęgi. Pozwany prezes Jacek Nowak twierdzi, że wypadek był 25.10.2007, a zawody 27 i 28.10.2007. Sprawę rozstrzyga sąd w Szubinie.

Wczoraj obaj panowie spotkali się na drugiej rozprawie. Prezes Nowak domagał się, by sąd nie przesłuchiwał łowczego koła myśliwskiego Piotra Sztranza, bo jest on od lat w konflikcie ze Sforą Nakielską, będzie więc stronniczy.

Nie ma gorszych świadków

Na to sędzia Jolanta Jabłońska: - Przed sądem nie ma świadków gorszych i lepszych. Od oceny wiarygodności świadka jest sąd.

I Piotr Sztranz zeznawał: - Nie mam zbyt wiele do powiedzenia w tej sprawie. Z prasy wiem, że na organizowane w naszych lasach zawody psich zaprzęgów przyjeżdża od 600 do 1200 psów, które płoszą zwierzynę. Pan Kujawa przyjechał do mnie 26 października 2007 roku, opowiedział, co się stało i pokazał auto. Na uszkodzonym lusterku widziałem trzcinkę, czyli sierść jelenia. W dniu, w którym wydarzył się ten wypadek telefonowałem do nadleśniczego i do ratusza w Kcyni, bo psy w wyznaczonym do zawodów terenie pojawiły się wcześniej, niż miały tam być.

Sąsiad Piotra Sztranza - Zbigniew Buda, myśliwy - też widział rozbite auto Józefa Kubiaka. I - jak powiedział - włosy z sukienki jelenia - byka na karoserii.

W trasę bez treningów

Andrzej Andrzejewski jest wiceprezesem Sfory Nakielskiej. Był koordynatorem mistrzostw Europy, które miały miejsce 27 i 28 października 2007 roku w lasach w Dębogórze koło Kcyni.

- Przepisy zabraniają treningów w miejscach wyznaczonych do zawodów - powiedział. - Grozi to wykluczeniem z mistrzostw. Nikt też nie wyruszy z psami w lasy na trening o godz. 20, bo ze względu na ciemności jest to niebezpieczne dla maszera i psów. Nawet gdyby nie było zakazu. Psy muszą być na zawodach wypoczęte. Dodam tylko, że za perfekcyjne przygotowanie i przeprowadzenie tych mistrzostw Europy otrzymaliśmy pochwałę z Francji.

W lasach ich wtedy nie było

Świadkiem był też Mirosław Łukaszewski ze Sfory Nakielskiej, który wytyczał trasy zawodów. Rozmawialiśmy z nim po rozprawie. - Spotkanie z jeleniem pan Kubiak miał w Tupadłach 25 października 2007 roku o godz. 20. Byłem wtedy w Dębogórze. Dojechało tylko kilku zawodników. Z Europy przybyli do nas w nocy z 25 na 26. O północy byli główni sędziowie z Francji i Szwajcarii. Trasy wytyczałem w piątek 26 października. W tym też dniu - o godz. 16 - odbyło się uroczyste otwarcie zawodów w Kcyni. Nie było żadnych treningów z psami przed zawodami, bo ich być nie mogło. Pies musi być pod stałą obserwacją maszera i noc musi spędzić w kojcu w pojeździe, którym dojechał na miejsce zawodów, a nie pod chmurką. Określają to szczegółowo przepisy.

Kolejna rozprawa w Sądzie Rejonowym w Szubinie 20 maja. Temida ma twardy orzech do rozgryzienia: to nie Sfora Nakielska, a Polski Związek Sportu Psich Zaprzęgów w stolicy i kcyński ratusz byli organizatorami mistrzostw. No i czy psy spłoszyły jelenia...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska